Gerrard o ofercie, która rozwścieczyła Liverpool
Oferta Arsenalu dla Luisa Suáreza w 2013 roku zbulwersowała właściciela Liverpoolu Johna Henry’ego.
Steven Gerrard precyzuje rolę, jaką odegrał latem 2013 roku, kiedy pomógł Luisowi Suárezowi podjąć decyzję o pozostaniu w Liverpoolu. Opisuje siebie jako pokojowego negocjatora między napastnikiem, a Brendanem Rodgersem.
W lipcu 2013 roku Suárez był zmuszony trenować samemu, po tym jak Arsenal złożył Urugwajczykowi ofertę, która w Liverpoolu postrzegana była jako mało śmieszny żart.
Kanonierzy chcieli uruchomić klauzulę wykupu o wartości 40 milionów funtów, oferując 1 funta powyżej ustalonego progu, co doprowadziło głównego właściciela Liverpoolu, Johna W. Henry’ego, do opublikowania sławnego już tweeta: „Jak myślicie, co oni palą na tym Emirates?”
Jednak Suáreza kusiło odejście z klubu, ponieważ został wyrzucony z pierwszego składu przez ówczesnego menadżera Brendana Rodgersa. Piłkarz rozpocząłby nowy sezon od dziesięciu meczy zawieszenia, w związku z ugryzieniem Bransilava Ivanovica z Chelsea.
Gerrardowi często przypisywana jest decyzja Suáreza o zostaniu w Liverpoolu na sezon 2013/2014, w którym to napastnik zdobył 31 goli w Premier League i prawie zapewnił klubowi tytuł.
Legendarny kapitan umniejsza jednak swoją rolę w rozmowie z Garym Linekerem i Jermaine Jenasem.
– Jest w tym trochę prawdy – mówi Gerrard. – Przy tej sprawie zrobiło się trochę bałaganu. Myślę, że parę osób mogło obiecać coś Luisowi.
– Gdyby nie Liga Mistrzów, albo gdyby zaoferowano mu pewną cenę, mógłby mieć możliwość rozmowy z innymi.
– Czuł się zawiedziony i odrzucony, kiedy Brendan kazał mu przez pewien czas trenować samemu. Myślę, że w tej sytuacji byłem bardziej negocjatorem. To oczywiste, że chciałem jak najlepiej dla Liverpoolu.
– Widok samotnie trenującego piłkarza klasy światowej to nie coś, co chce się oglądać. Moja rola jako kapitana polegała na tym, żeby sprowokować go do rozmowy i pozwolić wyrzucić z siebie wszystko, co miał do powiedzenia, nic poza tym.
– Czy więc przyczyniłem się do tego, żeby jeszcze rok został w Liverpoolu? Nie, raczej nie zgodzę się z tym stwierdzeniem.
– Zdecydowanie zagrałem rolę negocjatora, uspokoiłem sytuację i pogadałem z nim w cztery oczy. Powiedziałem „Luis, nie zostawiaj Liverpoolu na złych warunkach. Zrób, co masz zrobić, próbuj i przygotuj coś na przyszły rok.
– Próbuj i wygraj coś dla nas, a potem odejdź na dobrych warunkach, bo nie na to zasłużyłeś.
– Kibice na to nie zasługują, a Barcelona nie ucieknie, bo jesteś rewelacyjnym piłkarzem, a każdy klub będzie dla ciebie na wyciągnięcie ręki. Po co robić z tego zamieszanie?”
Na Anfield Suárez przeniósł się z Ajaksu w styczniu 2011 roku za 22 miliony funtów. Na pytanie o najlepszego zawodnika, z jakim grał w czasie swojej kariery, Gerrard skinął w stronę gwiazdy FC Barcelony.
Mówi: – Oczywiście Luis Suárez w Liverpoolu. Nie sądzę, żeby to była niespodzianka. Fenomenalny piłkarz, absolutna maszyna. Człowiek, który nigdy nie był w gabinecie zabiegowym, nigdy nie był kontuzjowany.
– Wchodząc na boisko zawsze czułem, że może pokonać każdy rodzaj opozycji. To co robił na boisku zrywało z nóg. Niesamowity talent.
– Był bardzo cichy, co może wielu zaskoczyć. Luis jak zwykle przychodził rano i normalnie się przygotowywał. Przez większość czasu był najlepszy na treningach.
– Trenował tak, jak grał. Dla obrońców, z którymi grał, był katastrofą.
– Po treningach bardzo szybko znikał, ale nie powodu braku profesjonalizmu, czy dlatego, że nie chciał tam być, po prostu szybko chciał wrócić do rodziny.
– Właściwie nigdy nie udzielał się towarzysko i cały swój czas spędzał z żoną i z dziećmi.
– W tamtym czasie miał jedno dziecko, a jego żona zaszła w druga ciążę później. Gdybym miał opisać Luisa Suáreza poza boiskiem, to bardzo spokojny człowiek.
– Lubił śmiać się i żartować, ale był bardzo związany z rodziną. Całkiem normalny facet, co dla niektórych może być zaskakujące.
Komentarze (0)