Nike wywiązuje się z obietnicy
Nowy producent koszulek dotrzymał danego słowa, a LeBron James jest pierwszą oznaką globalnej siły marki Nike. Nowe partnerstwo w zakresie obsługi klubowych strojów rozpoczyna się spektakularnie.
Wystarczył jeden perfekcyjnie trafiony w czasie post w mediach społecznościowych, żeby pokazać, że Liverpool wzniósł się o poziom wyżej.
W środę około 21:00 drużna NBA Los Angeles Lakers opublikowała na swoim Instagramie zdjęcie, na którym gwiazda zespołu LeBron James jest ubrany w nowy trykot Liverpoolu.
Publikację tego zdjęcia dla swoich 14 mln followersów na tym portalu opatrzyli prostym podpisem: „Feeling Premier”*. Zdjęcie przedstawia najbardziej rozpoznawanego na świecie koszykarza, który przybywa do Orlando ubrany w barwy Liverpoolu.
Koszulka, która jest oczywiście produkowana przez Nike, już odnosi niesamowity sukces, choć od jej oficjalnej prezentacji minął niecały tydzień.
Z informacji posiadanych przez Liverpool Echo wynika, że ludzie związani z klubem są pod ogromnym wrażeniem pierwszych prezentacji trykotu na sezon 2020/21. Nike już w pierwszych dniach obowiązywania nowej umowy zaprezentowało swoje pokaźne możliwości, a Liverpool liczy, że to partnerstwo stanie się najbardziej owocnym ze wszystkich, które do tej pory nawiązano na Anfield.
Jednak ten post był tylko wierzchołkiem góry lodowej.
James, którego na Instagramie śledzi oszałamiająca liczba 69,8 mln osób, pochwalił się na swoim profilu tym samym zdjęciem z dopiskiem: „@LiverpoolFC kit vibes #YNWA.”.
Odpowiedzi na ten post zalały internet. Curtis Jones, Adrian, Xherdan Shaqiri, Naby Keita, Neco Williams, Rhian Brewster, Alex Oxlade-Chamberlain, James Milner i Andy Robertson wszyscy zareagowali na tę publikację.
Kapitan Jordan Henderson i legenda the Reds Ian Rush także nawiązali interakcję z postem, kiedy oficjalne konto Liverpool FC opublikowało go na swojej stronie.
Niekiedy może być trudno powiązać znaczenie takich reakcji z ich namacalnym efektem, ale w dłuższej perspektywie połączona siła i waga wszystkich wrażeń rozejdzie się falami w nowych dla mistrzów Premier League obszarach.
Kiedy lansuje cię gwiazda pokroju Jamesa, to spodziewaj się, że inni także szybko wskoczą do tego pociągu. Można to odnieść w tej chwili do tzw. widoczności marki.
Z uwagi na fakt, że James jest mniejszościowym udziałowcem Liverpoolu, jego chęć do zaangażowania się w nową umowę między klubem i Nike od początku była bardzo prawdopodobna. Nie będzie zaskoczeniem, jeśli w nadchodzących tygodniach i miesiącach pojawi się jeszcze kilka podobnego typu zdarzeń.
To rodzaj początkowej zachęty, który sprawił, że w zeszłym roku Liverpool był tak zdeterminowany, by dołączyć do tej samej ligi, w której gra największa marka odzieży sportowej.
Trwająca tydzień sprawa sądowa z dotychczasowym dostawcą strojów New Balance została rozstrzygnięta na korzyść Liverpoolu. Dzięki temu mogli swobodnie rozpocząć współpracę, która może okazać się najbardziej lukratywną w klubowej historii.
I jednym z elementów, które zdecydowały o sukcesie the Reds w sporze z New Balance ich klauzulą „wyrównania warunków”, była chęć Nike do promowania Liverpoolu z wykorzystaniem takich postaci jak James, gwiazda rapu Drake i legenda tenisa Serena Williams.
New Balance, z uwzględnieniem ich wszystkich szeroko zakrojonych działań w ciągu minionych pięciu lat, nie było w stanie sprostać kalibrowi sportowców, których miało do dyspozycji Nike.
Jako jeden z obecnie najbardziej znanych sportowców na świecie, James był postrzegany przez giganta z Oregonu jako ich as w rękawie.
A jako jednej z najlepszych tenisistek w historii pierwsze publiczne pojawienie się Williams w sprzęcie związanym z Liverpoolem będzie tak samo intensywnie komentowane, jak środowe posty „Króla” Jamesa.
Z kolei Drake ze swojej strony, który w 2018 r. został najlepiej sprzedającym się artystą w USA, otworzy dla the Reds drzwi do nowych rynków.
Właśnie dlatego Liverpool tak uparcie dążył do połączenia z Nike. To jest poziom, na którym obecnie siebie widzą.
Paul Gorst
*Nieprzetłumaczalna gra słów. „Premier” odnosi się do Liverpoolu, który gra w Premier League, ale samo słowo „premier” jest też przymiotnikiem, który może oznaczać: „główny”, „najważniejszy”.
Komentarze (4)