Czy Grabara ma jeszcze przyszłość w Liverpoolu?
15 stycznia 2020 roku minęły dokładnie cztery lata od momentu, gdy Kamil Grabara przeniósł się z młodzieżowego zespołu Ruchu Chorzów do Liverpoolu. Dla wielu polskich kibiców The Reds, którzy cały czas wspominają czasy Jerzego Dudka była to świetna informacja i nadzieja na to, że zawodnik z Polski może ponownie grać przed The Kop. Jednak po czterech latach w klubie jego droga do pierwszego zespołu i regularnej gry nadal jest bardzo daleko. Czy Grabara ma jeszcze przyszłość w Liverpoolu?
Początek
Pierwsze dwa sezony Grabara spędził w drużynach młodzieżowych The Reds. Kampania 16/17 to łącznie 20 występów, w tym 14 na poziomie Premier League 2, w których udało mu się zachować pięć czystych kont. W kolejnym sezonie Polak rozegrał tyle samo spotkań w drużynie rezerw, ale do tego wszystkiego doszły jeszcze występy w Młodzieżowej Lidze Mistrzów, gdzie Grabara zagrał osiem spotkań i aż pięć razy nie musiał wyciągać piłki z siatki. W międzyczasie cały czas trenował z pierwszym zespołem i współpracował z klubowym trenerem bramkarzy, Johnem Achterbergiem.
- W tym sezonie schodzi już w zasadzie tylko na mecze rezerw i cały czas trenuje z pierwszą drużyną. Robi duże postępy, zadebiutował w reprezentacji do lat 21, a przecież wciąż ma ledwie 18 lat. Jest bardzo pewnym siebie chłopakiem, który wierzy w swoje umiejętności, lubi rywalizować z innymi bramkarzami i udowadniać im, że jest w stanie być najlepszym, a to akurat bardzo dobra cecha – tak Achterberg wypowiedział się na temat Grabary w 2018 roku w rozmowie z Łączy nas piłka.
Polaka chwalił także były już bramkarz Liverpoolu, Simon Mignolet, który w tamtym momencie pełnił rolę zmiennika dla Lorisa Kariusa.
- Mamy podobne charaktery, staramy się pracować najciężej jak tylko możemy. To pozytywny człowiek, który lubi wysiłek i pokazuje to na boisku, a także na siłowni, czy w szatni – powiedział Belg.
- Na boisku także ma sporo do zaoferowania. To duży talent. Ma odpowiednie warunki fizyczne, co z pewnością jest ważne dla bramkarza.
Początek przygody Grabary z Liverpoolem można uznać za bardzo udany. Były piłkarz Ruchu Chorzów regularnie grał w drużynach młodzieżowych i trenował z pierwszym zespołem co z pewnością bardzo pomogło mu w rozwoju. Klub docenił młodego Polaka i już w grudniu 2017 roku podpisał z nim nowy kontrakt do czerwca 2022 roku.
Sezon 18/19 i wypożyczenie do Aarhus GF
W lipcu 2018 roku Grabara znalazł się w kadrze na klubowe tournée po Stanach Zjednoczonych, które z pewnością bardzo dobrze wspomina, ponieważ otrzymał szansę gry w towarzyskim spotkaniu z Manchesterem United, które zakończyło się zwycięstwem The Reds 4:1. Kontuzja Lorisa Kariusa i nieobecność Simona Mignoleta sprawiły, że Grabara wyszedł w tamtym spotkaniu w pierwszym składzie, a w przerwie został zmieniony przez Caoimhína Kellehera.
Następnie Grabara kontynuował treningi z pierwszym zespołem i grę w drużynie młodzieżowej. 26 września znalazł się nawet na ławce rezerwowych w spotkaniu Liverpoolu z Chelsea w Carabao Cup co było jasnym dowodem na to, że Polak ma zaufanie Jürgena Kloppa.
Naturalnym kolejnym krokiem w jego karierze musiało być więc wypożyczenie. Na początku stycznia 2019 roku klub ogłosił, że Grabara na najbliższe pół roku przeniesie się do duńskiego Aarhus GF.
Dla wielu był to nietypowy kierunek, który ostatecznie okazał się dobrym miejscem do pierwszego zmierzenia się z seniorskim futbolem. W duńskiej Superligaen Polak rozegrał łącznie 16 spotkań, w których zaliczył sześć czystych kont. Przez cały czas wypożyczenia był bardzo chwalony, trzy razy znalazł się w jedenastce miesiąca, a na koniec jedna z duńskich gazet umieściła go w jedenastce sezonu.
Huddersfield
Po udanym okresie w Danii, Grabara wrócił do Liverpoolu, gdzie nie spędził jednak wiele czasu, ponieważ już 15 lipca został ponownie wypożyczony, tym razem do Huddersfield, które właśnie spadło z Premier League. Polak przedłużył także swój kontrakt z The Reds i udał się do drużyny, która miała walczyć o powrót do elity. Szybko okazało się, że Championship to nie liga duńska, czy Premier League 2, a Grabara już w debiucie spotkał się z krytyką. Teriery przegrały 1:2, a Polakowi zarzucano, że przy obu bramkach mógł zachować się o wiele lepiej.
Grabara rozegrał w Huddersfield 28 spotkań, w których zachował pięć czystych kont. Jego przygoda z ekipą z Championship nie skończyła się jednak dobrze, ponieważ w spotkaniu z Hull City zderzył się on z klubowym kolegą, Christopherem Schindlerem i doznał urazu głowy, który wykluczył go z gry na około miesiąc. W międzyczasie drużyna grająca na John Smith’s Stadium postanowiła wypożyczyć z Evertonu Jonasa Lössla, a Grabara już więcej dla Huddersfield nie zagrał.
- Powiem szczerze, ja nie wiem, co teraz się dzieje w tym klubie. Mówię to całkiem obiektywnie, nie tłumaczcie tego może na angielski, bo mniej wyp****olą z tego Huddersfield. Niedługo i tak jest koniec kontraktu, więc to tak naprawdę nieważne. Miałem kontuzję, chwilę to trwało i nie mogłem trenować. Później już ćwiczyłem, a trener mówił na konferencji prasowej, że nie mogę grać i trenować. Stwierdziłem: "jak chcesz mnie odpalić, to mi to powiedz" – tłumaczył całą sytuację Grabara w rozmowie z Łukaszem Wiśniowskim i Kubą Polkowskim.
- Jest limit pięciu wypożyczonych w osiemnastce meczowej, a ja teraz jestem szósty. Może być różnie, nie wiem, trudno mi powiedzieć.
Na temat piłkarza wypowiedział się także były już dzisiaj trener Huddersfield, Danny Cowley, który podziękował mu za wysiłek i życzył powodzenia.
- To kolejny piłkarz, który naprawdę dużo nam dał w pierwszej części sezonu. Dziękuję mu za wysiłek. Życzymy mu wszystkiego dobrego. Z pewnością zostanie topowym bramkarzem.
Wypożyczenie do Huddersfield trudno jednoznacznie ocenić. Grabara zachował tylko pięć czystych kont i wpuścił aż 45 bramek, ale nie można za wszystko winić Polaka, który zaliczył wiele udanych interwencji, a w grze nie pomagała mu bardzo słaba obrona Terierów, które na koniec ledwo utrzymały się w Championship.
Co dalej?
Sytuacja Grabary wydaje się na ten moment jasna. Polak ponownie odejdzie na wypożyczenie, aby łapać kolejne minuty i dalej się rozwijać. Najnowsze doniesienia sugerują, że bramkarzem interesują się PAOK Saloniki oraz HSV Hamburg. Należy sobie jednak zadać pytanie czy Kamil Grabara ma jeszcze szansę na zostanie pierwszym bramkarzem Liverpoolu.
Obecnie numerem jeden między słupkami The Reds jest oczywiście Alisson Becker. Brazylijczyk jest jednym z najlepszych bramkarzy na świecie i wygryzienie go ze składu jest raczej niemożliwe. Co więcej ma on dopiero 28 lat, więc przed nim jeszcze wiele lat gry na wysokim poziomie.
Wyborem numer dwa jest w tym momencie Adrián, który na pewno będzie pełnił tę rolę w sezonie 20/21. Hiszpan ma jednak już 33 lata, a jego kontrakt wygasa 30 czerwca 2021, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że Liverpool poszuka w przyszłym roku nowego zmiennika.
Teoretycznie mogłaby to być szansa dla Grabara, który po kolejnym wypożyczeniu, z większym doświadczeniem mógłby zostać rezerwowym bramkarzem The Reds, ale czy samego piłkarza zadowoliłaby taka rola? Z pewnością nie. Grabara to bardzo ambitny i pewny siebie piłkarz, którego na pewno nie interesuje siedzenie na ławce. Ostatecznie decyzja należy oczywiście do Jürgena Kloppa, ale Niemiec raczej nie będzie chciał blokować rozwoju jakiegokolwiek młodego zawodnika.
Wydaje się więc, że dla Grabary może w Liverpoolu po prostu nie być już miejsca. Szansą na regularną grę będzie tylko odejście Alissona, który może spokojnie grać na Anfield jeszcze przez wiele sezonów. Możemy przypuszczać, że polski bramkarz nie chciałby przez kilka lat grać na wypożyczeniach w oczekiwaniu na miejsce w pierwszym składzie, które i tak nie byłoby zagwarantowane.
Co więcej sam Grabara przyznał w programie „Hejt Park” na antenie Kanału Sportowego, że nie czuje się do końca związany z Liverpoolem.
- Czy mógłbym grać dla Evertonu? Jakby mnie kupili to bym grał – powiedział Grabara.
- Nie urodziłem się w Liverpoolu i nie jestem ich wychowankiem. Może pisemnie jestem, ale tak życiowo to nie. Gdyby ktoś mnie zapytał, czy zagram w Górniku Zabrze to wtedy bym miał opory i powiedziałbym, że nie. Jednak jeśli ktoś mnie pyta czy zagrałbym w Evertonie to nie mogę mieć takich oporów, ponieważ nie jestem poza kontraktem związany z Liverpoolem.
- Wiadomo, że bardzo dziękuję temu klubowi i jest on w moim sercu przez to, że dał mi szansę i wyłowił mnie z peryferii futbolu, ale siłą rzeczy to nie jest klub, z którym się utożsamiam na tyle, że byłoby dla mnie przeszkodą grać w klubie z tego samego miasta.
Takie podejście polskiego bramkarza pokazuje, że wcale nie musi być on zdeterminowany, aby czekać na swoją szansę i być może wkrótce będzie chciał odejść na stałe. W tym momencie dla jego kariery najważniejsza jest regularna gra i rozwój, czego The Reds nie są w stanie mu zapewnić. Nie wiemy jak potoczy się jego kariera, ale z pewnością trudno będzie mu się przebić w Liverpoolu.
Komentarze (7)
Kamil musiałby być urodzony w niedziele żeby móc w jakikolwiek sposób przebić się w obecnej hierarchii do pierwszego składu, który (jak pokazują zmiany Kloppa pomiędzy poszczególnymi meczami w sezonie) jest dosłownie nie do ruszenia.
Z tym, że gdy przychodził do nas, to za rywali miał Kariusa i Mignoleta. Przyjście Alliego 'odrobinę' skomplikowało mu sytuację.
i ojcowskie podejście, ale i również za szczerość). Tak czy inaczej wzmianka o LFC w CV... Który polski zawodnik by tym pogardził.