Milner o „gorącym” powitaniu Kostasa
Pomocnik Liverpoolu skierował kilka słów do nowego lewego obrońcy The Reds Kostasa Tsimikasa podczas meczu towarzyskiego ze Stuttgartem.
James Milner od zawsze jest znany z utrzymywania wysokich standardów w drużynie Liverpoolu.
Udowodnił to także wczoraj, kiedy w szorstki sposób powitał nowy nabytek zespołu - Kostasa Tsimikasa.
Obydwaj zawodnicy weszli na drugą połowę towarzyskiego meczu ze Stuttgartem, zakończonego zwycięstwem 3:0.
Kilka minut po ich wejściu na boisko grecki lewy obrońca miał możliwość zagrania piłki po linii do Milnera - jednak zamiast tego zagrał piłkę do środka, do Takumiego Minamino.
Piłkarz z Yorkshire szybko wyraził swoje niezadowolenie, gdy mikrofon przy linii bocznej wychwycił jego okrzyk: „Ach Kostas! Pieprzona cholera”.
Takie sytuacje są nieodłączną częścią tego, co jest potrzebne do gry w Liverpoolu.
Ostra reprymenda Milnera okazała się jednak dość szybko rozejść po kościach.
Tuż po wygranym meczu Anglik opublikował na swoim Instagramie post: "Mokro, grząsko... Do tego zostałem przyłapany na ciepłym powitaniu Kostasa w zespole #welcometoliverpool".
Cały tekst Millie opatrzył emotikoną z facepalmem, do tego dołączając śmiech i grymas.
Tsimikas odpowiedział na to: „Dzięki bracie” i dołączył emotikonę śmiechu oraz czerwone serce.
Jürgen Klopp był zadowolony z debiutu swojego nowego obrońcy, kiedy przedstawił swoje refleksje po meczu. Boss The Reds mówił na stronie klubu:
- Jest dobrze. Jest dość szybkim i pewnym siebie graczem, jak zresztą można usłyszeć w jego wywiadzie po meczu.
- Jest też jednak dobrym zawodnikiem - naprawdę dobrym zawodnikiem - i dobrze sobie radził. Następnym wyzwaniem dla niego będzie teraz przyzwyczajenie się do naszej obrony i innych rzeczy.
- Bez wątpienia zajmie to trochę czasu, ale kiedy ma piłkę, nie wygląda to tak źle.
Mówiąc o swoim występie, Tsimikas powiedział:
- Czuję się bardzo dobrze, bardzo się cieszę, że zadebiutowałem.
- Teraz chcę więcej pracować i częściej grać w meczach ligowych. Chcę być gotowy na wszystko.
- Mecze towarzyskie są trudne. Przede wszystkim trzeba być w formie, dlatego starałem się dużo biegać, dobrze się pokazywać i ostro grać - dodał Grek.
- Wynik jest jednak najważniejszą rzeczą zarówno w meczach towarzyskich jak i w tych o punkty.
Komentarze (1)