Gomez o kulisach obozu w Austrii
Rywalizacja i intensywność to coś, co znajdziemy na obozie przygotowawczym Liverpoolu w Austrii.
Ćwiczenia na boiskach wykonywane są przez zawodników Kloppa z dużą częstotliwością i intensywnością.
Na przykład podczas jednej z wieczornych sesji James Milner podczas gry w dziadka musiał znieść niemal 80 podań.
- Na szczęście nie byłem w środku, ale mogę sobie wyrazić co czuł – powiedział Joe Gomez podczas wywiadu udzielonego stronie Liverpool.com, w hotelu na przedmieściach Salzburga.
- Podczas gry z Jamesem jest zawsze bardzo intensywnie. Nie chcesz być w środku i znowu biegać.
- To jest dobre. Mamy różne ćwiczenia, ale zawsze jest rywalizacja, co świetnie na nas działa.
- Musisz trenować tak jak byś grał. Trener kładzie na to duży nacisk.
- Oczywiście czasami jest ciężko, bo nogi są już zmęczone. Ale to nieodłączna część okresu przygotowawczego i musieliśmy się tego spodziewać.
Z powodu wymaganego zaangażowania, popołudniowa sjesta stała się popularną aktywnością, w przerwach między treningami.
- To jest niezbędne. Niewiele rzeczy może przebić popołudniową drzemkę – przyznaje Gomez.
- To pozwala się zregenerować i wyłączyć na chwilę. Nie ma za wiele do roboty i myślę, że to jest właśnie celem obozu przygotowawczego.
Nawet w chwilach odpoczynku widać w drużynie ducha rywalizacji.
Czwartkowy turniej tenisa stołowego dla graczy i pracowników, zakończył się zwycięstwem duetu Salah – Mane, którzy pokonali w finale Toma Kinga i Dava Rydingsa zajmujących się przygotowaniem kondycyjnym piłkarzy.
Gomez i jego partner Carl Lancaster, jeden z klubowych koordynatorów ds. strojów, odpadli na wczesnym etapie turnieju.
- Niestety odpadliśmy grając przeciwko Andy’emu. Nie zasłużyliśmy na porażkę, ale to część gry. Odpadliśmy z honorem.
- Mo i Sadio wygrali zasłużenie. To był dobry mecz.
- W większości gier poziom jest przyzwoity. Bardziej chodzi o przechwalanie się, gadanie głupot i dobrą zabawę.
Po niedzielnym treningu Gomez wraz z Virgilem Van Dijkiem i Sadio Mane grali w koszykówkę, rzucając rzuty osobiste.
Partner Gomeza z obrony trafił osiem rzutów pod rząd, zapewniając sobie uznanie wszystkich wokół.
- Jest dobry w rzutach osobistych. Właśnie trwają finały NBA i to ciekawe oglądać coś innego, wkręcić się w inny sport.
Oczywiście nie jest zaskoczeniem, że w drużynie, która podniosła w ciągu ostatnich czternastu miesięcy wszystkie najważniejsze puchary, jest tak duża rywalizacja.
Gomez uważa, że tego typu aktywności poza boiskowe pomogły w osiągnięciu ostatnich sukcesów.
- To jest zdrowe środowisko pracy i działa na plus. Takie przekomarzanie się i robienie sobie na złość to nie jest piłka, ale to pomaga, w trudnych sytuacjach na boisku.
- Tak to jest i wydaje mi się, że w tym idealnym składzie to jest jedna z tych rzeczy, które pomagają utrzymać balans. Potrafimy powiedzieć sobie głośno, kiedy jest coś nie tak i jednocześnie potrafimy się przekomarzać i nie przejmować.
- To, że czujemy się komfortowo w swoim towarzystwie i możemy się nawzajem motywować jest niezbędne.
- Myślę, że to środowisko jest przede wszystkim tworzone przez staruszka, oraz przez liderów – Milliego, Hendo i Virga. Wszyscy się do tego przyzwyczailiśmy i czujemy się bardzo komfortowo.
Mecze o punkty zbliżają się coraz bardziej. Dla mistrzów Anglii pierwszym takim meczem będzie spotkanie o Tarczę Wspólnoty, przeciwko Arsenalowi, w sobotę.
Po pokonaniu Stuttgartu 3:0 w pierwszym meczu towarzyskim, Liverpool rozegra we wtorek ostatnie podczas wyjazdu do Austrii, spotkanie przeciwko RB Salzburg.
- Podczas tamtego meczu chyba wszyscy mieliśmy w głowie to, że za tydzień gramy o Tarczę Wspólnoty.
- Musimy położyć nacisk na to, by znaleźć odpowiedni rytm i zwyczaje w grze, tak szybko jak to możliwe.
- Pomimo tego, że przerwa była krótka, to oczywiste, że musimy stąpać twardo po ziemi i za mniej niż tydzień, będziemy mieć szansę zdobyć trofeum.
- Zdecydowanie nie możemy potraktować najbliższego meczu jako mecz towarzyski, ale jako podwaliny pod dobry występ w weekend.
Komentarze (0)