Torres o pobycie w Liverpoolu i Chelsea
Były napastnik Liverpoolu Fernando Torres w najnowszym wywiadzie porównał czasy gdy grał dla The Reds do tych spędzonych w Chelsea.
Torres rozmawiał z talkSPORT w ramach reklamowania swojego nowego filmu dokumentalnego, który pojawi się na platformie Netflix osiemnastego września. Ważnym tematem rozmowy był jego czas spędzony w Liverpoolu.
Hiszpan występował w Liverpoolu w latach 2007-2011. Następnie w styczniu przeniósł się do Chelsea za kwotę pięćdziesięciu milionów funtów.
Torres odszedł z Anfield do Chelsea w poszukiwaniu trofeów, które w jego przypadku przybrały formę pucharu Ligii Mistrzów, który drużyna z Londynu zdobyła w 2012 roku.
Trzydziestosześciolatek przyznał, że nigdy nie czuł się w „chłodnym” Chelsea tak dobrze, jak w Liverpoolu, w którym panowała rodzinna atmosfera.
- Pobyt w Liverpoolu to był szczyt mojej kariery. Przyjechałem do nowego miasta, nie znając języka angielskiego - powiedział Torres.
- Wszyscy bardzo mnie polubili od pierwszej chwili. Spędziłem w tym klubie trzy i pół roku. To były szczęśliwe czasy. Strzelałem gole, a z reprezentacją Hiszpanii zdobyliśmy mistrzostwo Europy.
- Relacje z fanami i kolegami z drużyny były bardzo podobne do tych w Atletico Madryt. Zawodnicy i kibicem byli ze sobą bardzo blisko i tego właśnie potrzebowałem.
- Jednak gdy odchodziłem, byłem gotowy. Opuściłem Atletico w celu zdobywania trofeów. To był trudny okres dla całego Liverpoolu.
- Klub miał zostać sprzedany. Potrzebowali pięciu lub sześciu lat by stworzyć tą zwycięską drużynę. Ja nie miałem tego czasu.
- Liverpool to ogromny klub, ale wewnątrz to było jak niewielka rodzina. Od pracowników, przez ogrodników aż do kucharzy. Spotykałem tych ludzi codziennie.
- Chelsea to była potężna struktura, w której było nieco chłodniej. Wszystko było wciąż budowane i nowe.
Komentarze (1)