„JMS” – alternatywne ofensywne trio Liverpoolu?
Skład the Reds raptem wygląda silniej niż kiedykolwiek i jest to zła wiadomość dla rywali z Premier League.
Siedem bramek i ani śladu Salaha, Mané czy Firmino.
Ofensywne trio Liverpoolu dostało w czwartkowe popołudnie wolne, jednak po ekipie Jürgena Kloppa wcale nie było widać, by jej go brakowało. Mimo nieobecności gwiazdorskiej trójki – a do tego znacznej części podstawowego składu – the Reds przedostali się do czwartej rundy Pucharu Ligi w imponującym stylu, notując zwycięstwo 7:2 nad czołowym zespołem League One, Lincoln.
Dla zmienników Kloppa był to dobry dzień. Głębia składu Liverpoolu pozostawała źródłem sporego niepokoju, mimo że w ostatnich trzech latach klub wrócił na szczyty europejskiego futbolu. Jednak tym razem mistrzowie Anglii wyglądają na silniejszych niż kiedykolwiek wcześniej – niebezpieczny znak, owszem, ale dla ich rywali.
Curtis Jones ma 19 lat i z każdym tygodniem zdaje się wzrastać. Wczoraj zdobył dwie bramki i zabrał ze sobą do domu statuetkę dla najlepszego zawodnika spotkania. Obaj nastoletni Williamsowie, Neco i Rhys, zaliczyli po 90 minut w obronie, podczas gdy Kostas Tsimikas zanotował obiecujący debiut na lewej obronie.
W pomocy Marko Grujić zaimponował w swoim pierwszym meczu dla the Reds od prawie trzech lat, podczas gdy 17-letni Harvey Elliott z prawego skrzydła miał swój udział przy dwóch bramkach. Divock Origi, przez długi czas pierwszy wybór na ławce rezerwowych, podsumował zwycięstwo swoją pierwszą bramką w sezonie.
A jednak to postawa innej trójki zapewne najbardziej ucieszyła Kloppa. Być może w osobach Xherdana Shaqiriego, Takumiego Minamino i Diogo Joty znalazł swoje „inne” ofensywne trio, to które będzie mogło oszczędzić mu wielu bólów głowy, gdy ten przedziwny sezon nabierze rozpędu.
Shaqiri zaczął na LNER Stadium z wysokiego „C”, kiedy w dziewiątej minucie idealnie podkręconym strzałem pokonał z rzutu wolnego bramkarza Lincoln, Aleksa Palmera, przy niewielkiej pomocy poprzeczki.
Klasa reprezentanta Szwajcarii jest dobrze udokumentowana, jednak miło było ponownie doświadczyć jej w czasie rzeczywistym. Był to pierwszy mecz, w którym Shaqiri wyszedł w podstawowym zestawieniu od czasu półfinałowego meczu w Klubowych Mistrzostwach Świata rozgrywanego w grudniu w Katarze.
Minamino ma na koncie więcej minut i coraz częściej wygląda na to, że sprowadzony w styczniu z Salzburga zawodnik z każdą chwilą czuje się coraz bardziej u siebie. Japończyk zdobył drugą bramkę, notując ładny strzał z ponad 20 metrów. Strzelił też gola numer pięć, dobijając wybronione uderzenie Elliotta.
Bystry, aktywny, inteligentny – zwieńczył swój występ asystą przy bramce Origiego na 2:7 w samej końcówce spotkania. Na obecnym etapie wygląda jak zawodnik skrojony pod Kloppa i to w każdym swoim ruchu na boisku.
Podobnie Jota, który pojawił się na placu gry w drugiej połowie. Zapewne nie był to debiut z największym ładunkiem emocji i presji – Portugalczyk zmienił Elliotta przy stanie 5:0 – jednak w tym, jak wart 45 mln funtów zawodnik pokazał się do gry, można było dostrzec sporo pozytywów. Do pierwszej bramki dla the Reds zabrakło naprawdę niewiele, kiedy strzał z prawej nogi minimalnie minął słupek bramki rywali.
Tak więc można sobie dużo obiecywać po tym zespole. Przez tak długi czas kibice Liverpoolu nerwowo obgryzali paznokcie, kiedy któryś z ofensywnych graczy choćby naciągnął mięsień, jednak tym razem na ławce rezerwowych sytuacja ma się zupełnie inaczej. Nawet jeśli nikt nie będzie w stanie przebić niesamowitej nieustępliwości i niewiarygodnych liczb Salaha czy kontroli nad piłką i fizyczności Mané na lewym skrzydle.
– Każdy wykorzystał swoją szansę, by się pokazać, to bardzo ważne – powiedział Klopp po meczu.
– Jeszcze nie zostało postanowione, kto będzie grał w tym sezonie. Moje drzwi pozostają zawsze otwarte. Ten, kto pokaże taką pasję, jaką dziś obserwowaliśmy, takie nastawienie, te wszystkie rzeczy, które mi się podobały, które chcemy oglądać w meczach Liverpoolu – ten ma dużą szansę na sporo meczów na przestrzeni sezonu.
Minamino i Jota z pewnością mają przed sobą sporą przyszłość w klubie, jednak ciekawe będzie, czy Shaqiri pozostanie na Anfield po zamknięciu okienka transferowego na początku października.
Ze źródeł Goal wynika, że obecnie nie ma planów sprzedaży 28-latka, jednak stanowisko to może ulec zmianie w przypadku wpłynięcia satysfakcjonującej oferty.
Shaqiri w minionym sezonie rozegrał zaledwie 11 meczów – i tylko w trzech z nich od pierwszego gwizdka – jednak pozostaje wartościową opcją, zarówno na prawym skrzydle, jak i jako ofensywny pomocnik, gdzie operował z Lincoln.
– To był świetny występ Shaqa na dość – choć tu nie jestem pewien – nietypowej pozycji, nieco głębiej w pomocy – powiedział Klopp. – Poradził sobie naprawdę, naprawdę dobrze.
– Nie ma wątpliwości co do jego umiejętności, nigdy nie było, i na chwilę obecną wszystko wygląda naprawdę dobrze, obiecująco. Zobaczymy, co przyniesie czas.
Na temat Minamino był podobnie wylewny.
– Jeśli mam być szczery, Taki zagrał dziś świetny mecz – powiedział. – Był ze wszech miar niesamowity i miał swój udział w wielu sytuacjach.
– Coraz bardziej i bardziej, myślę, że wszyscy coraz lepiej rozumiemy, jakie są jego silne punkty.
Z Jotą – „potworem pressingu” według słów asystenta Pepa Lijndersa – w pełni zintegrowanym z resztą drużyny, z Thiago Alcântarą na pokładzie i z zawodnikami pokroju Jonesa udowadniającymi, że są gotowi na większą odpowiedzialność w tym sezonie, Klopp naraz ma do rozwiązania kilka nowych łamigłówek.
Skład Liverpoolu pręży mięśnie.
Komentarze (9)
Minamino powinien za to wywierać coraz większą presję na Firmino. Jeśli Klopp dotrzyma słowa o tych otwartych drzwiach i pasji, to może go nawet posadzić na ławce na jakiś czas.
Jota z kolei pewnie będzie potrzebował trochę czasu, ale miał kilka fajnych zagrań. Widać, że myśli na boisku. Niedługo będzie jednym z głównych rezerwowych, a może wystrzeli bardziej jak Robertson? Zobaczymy...