Opinie prasy po meczu
Liverpool, jak na obrońcę tytułu przystało, podtrzymał serię kolejnych zwycięstw w Premier League pokonując Arsenal 3:1 na Anfield.
Diogo Jota, zaliczający debiut na stadionie The Reds, zamknął wynik meczu strzelając pierwszą bramkę dla klubu, a Jürgen Klopp zareagował ostro na słowa Roya Keane’a, który mówił w wywiadzie o „niechlujnej” grze Liverpoolu.
Dziennikarze krajowych mediów podsumowali trzecie z rzędu zwycięstwo Liverpoolu w obecnym sezonie Premier League.
Mentalni wojownicy kolejny raz pokazują waleczność i odpowiedzialność
Martin Samuel, Daily Mail
Kiedy Jürgen Klopp mówi o swoich „mentalnych potworach”, od razu na myśl przychodzi styl, w jakim jego zespół potrafi naciskać i nie dawać spokoju przeciwnikowi, jak również ogrom energii, który kosztuje graczy ten niesamowity wysiłek, pozwalający wygrywać im mecz za meczem.
W tym wypadku chodzi jednak o coś więcej. Siła mentalna jaką okazują gracze Liverpoolu jest nierozerwalnie związana z ich walecznością i odpowiedzialnością za wynik. Jeśli jakiś gracz popełni błąd, to od razu stara się odpokutować i go naprawić, zamiast szukać wymówek, czy zrzucać winę na kogoś innego.
Tak w poniedziałkowy wieczór zachował się Andrew Robertson. To po jego błędzie padł pierwszy gol, dający Arsenalowi prowadzenie, mimo kompletnie defensywnej postawy na boisku. Robertson szybko odpowiedział strzelając gola na 2:1, co dało Liverpoolowi zasłużone prowadzenie w trzydziestej czwartej minucie, którego nie wypuścili do końca spotkania.
Pomiędzy tymi dwoma zdarzeniami minęło tylko dziewięć minut, a jednak obraz gry kompletnie się zmienił - to właśnie owa siła mentalna.
Dominacja Liverpoolu pokazuje, że odebranie im tytułu nie będzie łatwe
David Maddock, Mirror
Liverpool, dając popis siły i kontroli w meczu na Anfield, wysłał swoim rywalom w walce o tytuł wiadomość.
Aktualni mistrzowie pokazali niesamowitą zawziętość, by objąć prowadzenie po straceniu pechowej bramki, która dawała Arsenalowi pierwsze miejsce w tabeli Premier League. Dwa gole zdobyte w ciągu sześciu minut pozwoliły zachować im komplet punktów w meczach ligowych.
Jednym z głównych bohaterów spotkania był obrońca Andy Robertson, który podsumował swój decydujący wpływ zarówno w obronie jak i w ataku spokojnie wykańczając akcję po dośrodkowaniu Trenta Alexandra-Arnolda i odpokutowując wcześniejszy błąd, który pozwolił gościom zdobyć niespodziewaną bramkę otwarcia.
Debiutujący na Anfield Diogo Jota zapisał się w pamięci widzów, strzelając w ostatnich minutach bramkę po błędzie Davida Luiza, który przypieczętował zwycięstwo i dominację The Reds.
W tym bardzo jednostronnym meczu, gdzie zespół Londynu grał tak głęboko, że zastanawiano się czy nie potrzebują sprzętu górniczego, drużyna Jürgena Kloppa pokazała pewność siebie bardzo dobrze kontrolując grę i dając do zrozumienia, że odebranie im tytułu nie będzie taką prostą sprawą.
Dlaczego Liverpool jest mistrzem - siła serca i umysłu
Henry Winter, The Times
Andy Robertson zaprezentował niesamowitą zaciekłość i dynamikę, harując wzdłuż lewej flanki, aby odpokutować popełniony wcześniej błąd. Sadio Mané był zbyt szybki, silny i przebojowy dla Héctora Bellerína i Daniego Ceballosa. Joe Gomez był cały czas na posterunku, zwycięsko wychodząc z pojedynków z Eddiem Nketiahem.
To jest Liverpool. Dlatego aktualnie są mistrzami. Dlatego zasłużenie są traktowani jako faworyci do zdobywania kolejnych tytułów.
To siła ich serc i umysłów, to siła stałego pragnienia zwyciężania.
Technika i wyobraźnia, siła i poezja - Liverpool nie odpuszcza
Jason Burt, Daily Telegraph
Porzućcie marzenia. Liverpool nie zamierza oddać inicjatywy; nie zamiera odpuszczać - tak naprawdę to nie zamierza nawet przestać gnębić rywali.
„Mentalne potwory” są teraz nawet bardziej zdeterminowane i mocniejsze psychicznie, niż w zeszłym sezonie, co pokazuje zwycięstwo nad Arsenalem, który przyjechał na Anfield niepokonany i w formie, pod wodzą Mikela Artety.
Arsenalowi udało się nawet wyjść na niespodziewane prowadzenie, ale dziewięć minut później to Liverpool był już na czele. Zostali jednak w grze prawie do dziewięćdziesiątej minuty, kiedy nowy nabytek Liverpoolu Diogo Jota zamknął wynik spotkania. Pokazuje to niewątpliwy progres drużyny hiszpańskiego trenera.
Jednak pokazuje to również na jakim poziomie aktualnie znajduje się Liverpool. Arsenal przez prawie cały mecz nie potrafił przejąć kontroli nad grą i głównie rozpaczliwie się bronił.
Były okresy w grze, kiedy Liverpool perfekcyjnie trzymał się swojej taktyki - genialnego połączenia techniki z wyobraźnia, siły z poezją.
Nieugięty Liverpool spacyfikował Arsenal
Melissa Reddy, The Independent
Pamiętacie ostatnie sezony, w których Arsenal pojawiał się na Anfield i i z łatwością dało się go pokonać?
Gracze Liverpoolu z pewnością będą teraz tęsknić za tymi czasami sprzed ery Mikela Artety, kiedy byli obdarowywani golami przez mizerną obronę Arsenalu już w pierwszych minutach meczu i mogli z łatwością bawić się z przeciwnikiem.
Mistrzowie Anglii ostatecznie zwyciężyli na Arsenalem, przedłużając swoją zwycięską passę na własnym boisku do sześćdziesięciu jeden meczów.
Jednak tym razem nie było tak łatwo, wymagało to od nich absolutnej nieustępliwości w zdobywaniu pola, inteligentnego wychodzenia spod pressingu, neutralizacji prób gości i ciągłego nękania defensywy Arsenalu. Nie żeby to był jakiś problem dla The Reds.
Odrabianie strat ostatecznie zakończyło się pomyślnie dla mistrzów
Paul Wilson, The Guardian
Doprowadzając do pierwszej w tym sezonie porażki zespołu Mikela Artety, Liverpool dołączył na szczycie tabeli do Leicester i Evertonu, którzy również mogą poszczycić się kompletem zwycięstw w aktualnym sezonie Premier League.
Mogłoby się wydawać, że mówiąc o odrabianiu strat, Arsenal na początku kompletnie zdominował defensywę Liverpoolu, ale tak naprawdę The Gunners nie mieli prawie żadnych okazji.
Goście skorzystali z błędu Andy’ego Robertsona, aby wyjść na prowadzenie, ale zamiast wyglądać na drużynę, która może wygrać na Anfield, przerywając trwającą sześćdziesiąt meczy passę Liverpoolu, szybko zaczęli przypominać zespół, który zaczyna żałować swojego zuchwalstwa, zmuszającego Liverpool do atakowania z większą uwagą.
Kolejny rywal skreślony, mistrzowie nie planują odpuszczać
Neil Squires, The Express
„Liverpool FC - znowu mistrzami” głosi wielki banner rozciągnięty wzdłuż trybuny Sir Kenny’ego Dalglisha na Anfield. Może być odczytywany w dwójnasób - po pierwsze jako celebracja pierwszego od trzydziestu lat mistrzostwa, lub jako prognoza na nadchodzący sezon.
Trzy zwycięskie gry, w tym dwie, w których Liverpool kompletnie zdominował przeciwnika - nie wygląda na to, że Liverpool zamierza obniżyć loty w tym sezonie.
Po bezproblemowym i eleganckim zwycięstwie w Premier League w zeszłym sezonie, drużyna The Reds rozpoczęła aktualny sezon z trzema wygranymi w trzech meczach, gdzie nowy nabytek Diogo Jota przypieczętował swój debiut na Anfield golem w ostatnich minutach spotkania, który ostatecznie zamknął wynik spotkania z Arsenalem.
Po pełnym sukcesów zeszłym sezonie, drużyna znów nie daje szans przeciwnikom.
Jota został kupiony dla takich chwil
Chris McKenna, Daily Star
Andy Robertson błyskawicznie szybko zrehabilitował się po swoim błędzie i pomógł Liverpoolu pozostać niepokonanym w meczach na Anfield.
Ulubieniec The Kop dał Arsenalowi nadzieję na pierwsze od kwietnia 2017 roku zwycięstwo na Anfield. Złe wybicie piłki pozwoliło Alexandrowi Lacazette’owi umieścić piłkę w siatce.
Jednak po tym, jak Sadio Mane doprowadził do wyrównania, Szkot wcielił się w rolę napastnika i umieścił dośrodkowanie Trenta Alexandra-Arnolda w bramce.
Również nowy nabytek Diogo Jota w debiucie w Premier League zdobył swoją pierwszą bramkę w czerwonych barwach. Napastnik przeszedł do Liverpoolu z Wolves za czterdzieści jeden milionów funtów.
Jota został kupiony dla sytuacji, w których drużyna Jürgena Kloppa potrzebuje bezpiecznie utrzymać prowadzenie do końca meczu, lub musi gonić wynik.
Zawodnik zamknął wynik meczu doskonałym strzałem, co pozwoliło The Reds kontynuować dobry początek sezonu.
Komentarze (2)