Klopp po meczu z Aston Villą
Jürgen Klopp, analizując występ swojej drużyny po niedzielnej porażce 2:7 z Aston Villą, miał wrażenie, że Liverpool dopuścił się ogromnych błędów,
The Reds ponieśli sromotną porażkę w Premier League na Villa Park – już w przerwie meczu przegrywali 1:4.
Tuż po spotkaniu menedżer szczerze mówił o występie swojego zespołu i przyczynach szokującej porażki w pomeczowej konferencji prasowej.
Oto, co miał do powiedzenia Klopp…
O tym, jak opisałby to, co się stało…
Przede wszystkim gratulacje i słowa uznania dla Aston Villi, ponieważ zdecydowanie zasłużyli na te trzy punkty, zagrali naprawdę dobre spotkanie. To dziwny wynik, owszem, ponieważ Aston Villa zagrała bardzo dobrze, jednak z drugiej strony my spisaliśmy się wyjątkowo źle w różnych aspektach. To oczywiście nie pomaga. Dziś prawie każdy popełniał olbrzymie błędy przy bramkach. Przy pierwszej był to oczywiście Adrian – to był duży błąd, owszem, jednak nasza reakcja na tę bramkę była nawet większym. Musimy podejmować ryzyko, gdy gramy ofensywnie, to jest całkowicie jasne i zupełnie normalne, taki jest futbol. Musisz jednak zabezpieczać się ryzykując i to również jest normalne w tych sytuacjach. My jednak dziś tego nie robiliśmy. Mieliśmy naprawdę dobre okazje, graliśmy dobrą piłkę, wchodziliśmy w pole karne, momentami byliśmy tam nie do zatrzymania, co jest dość osobliwe. Jednak z każdej piłki, którą traciliśmy – gdziekolwiek to było – od razu robił się groźny kontratak i prawdziwy problem.
Drugi i czwarty gol z rzutu wolnego, to była niezła robota. Byli już od nas szybsi w myśleniu itd. W starciach byli bardziej konsekwentni, wszyscy sprawiali nam problemy. Przegrywaliśmy 4:1, ale myślę, że prawdopodobnie nawet wy, gdy oglądaliście mecz, czuliście po strzeleniu przez nas bramki, że jest ok, wciąż jeszcze jest o co grać. Tak samo myśleliśmy w przerwie – jeśli przestaniemy robić złe rzeczy i poprawimy te dobre, strzelimy jedną, dwie bramki, nadal będziemy w grze. To jednak nie było dziś możliwe, ponieważ znowu robiliśmy podobne błędy i wpadały bramki po rykoszetach. To oczywiście pechowe, ale rykoszet może być całkowicie nieszczęśliwy – myślę, że dziś to były strzały zablokowane w 50 procentach, jakbyśmy nie blokowali ich właściwie, dlatego piłka odbijała się. Straciliśmy te bramki, mamy dziwny wynik, jednak musimy to zaakceptować. Jedyną dobrą wiadomością jest to, że nikt po meczu nie jest kontuzjowany.
O tym, czy kontuzjowany Alisson Becker wróci na spotkanie z Evertonem…
Nie ma szans na występ z Evertonem. Nie wiemy dokładnie. Z pewnością mogło być gorzej z tym urazem. Mieliśmy trochę szczęścia, jednak nie może zagrać z Evertonem. Nie chcę wyznaczać daty powrotu, jednak możliwe, że przerwa potrwa cztery tygodnie, może sześć, co bardziej prawdopodobne, jednak nie wiem tego. Musimy się temu przyjrzeć, tak to wygląda.
Nie tylko z powodu dzisiejszego wieczoru, bo to łatwe i tacy są ludzie – nie wiem, czy dziennikarze również tacy są – jednak ludzie teraz rzucą się na Adriana itp. Owszem, pierwszy gol nie był w porządku, to jasne. Jednak poza tym nie sądzę, żeby mógł cokolwiek zrobić przy pozostałych golach. Nie pomogliśmy mu dzisiejszego wieczoru, pozwólcie, że tak to ujmę, albo nawet zrobiliśmy rzecz odwrotną. To naprawdę dobry bramkarz, który rozegrał w zeszłym roku 11 meczów w lidze dla nas i myślę, że prawie wszystkie wygraliśmy. Wszystko w porządku. Dziś problemem nie był nasz bramkarz. Tylko przy pierwszej bramce. Reakcja na tego gola nie była jego problemem, to był już nasz problem. Musimy to robić lepiej, potrafimy to robić lepiej.
To dość dziwne, gdy widzisz taki mecz, bo nie jest tak, że widziałem takich 20 w wykonaniu mojego zespołu. Widzę te wszystkie rzeczy i jestem wystarczająco stary, żeby wiedzieć, że dziwne rzeczy mogą wydarzyć się w życiu i w futbolu. Widziałem jednak to wszystko, co dziś się wydarzyło i wiem, że jeśli przegrywasz kluczowe starcia, przegrywasz mecze. Dziś tak robiliśmy. Jeśli nieodpowiednio zabezpieczasz swoje ataki, pakujesz się w kłopoty. No i mieliśmy dziś kłopoty. Wszystko to wydarzyło się dzisiejszego wieczoru. Można było to zobaczyć w mgnieniu oka – i nie sądzę, żebym musiał o tym dużo mówić – jednak dziś w różnych starciach było widać, że Aston Villa chce bardziej niż my. To jest coś, co zobaczyłem i oczywiście nie podoba mi się to, jednak teraz chłopaki udadzą się do swoich reprezentacji i kiedy wrócą – miejmy nadzieję, że wszyscy zdrowi – będziemy mieli dwa dni na przygotowanie się do meczu z Evertonem i wtedy będzie szansa, żeby spisać się lepiej.
O wyważonym podejściu do swoich odpowiedzi na pytania…
Nic, co mógłbym dziś powiedzieć, nie pomogłoby przy tym wyniku. Jaki powinienem teraz być? Całkowicie wzburzony, czy coś w tym stylu? Czy to tylko wpadka? Tak myślę, chciałbym tak myśleć, jednak nie mogę tego udowodnić dzisiaj. Jeśli ludzie chcą to usłyszeć, mogę to powiedzieć: to była wpadka. Dowód na to będzie w następnych tygodniach, miesiącach i to nie dlatego, że tak dziś powiedziałem. Mecz taki jak dziś nie powinien się wydarzyć – sto procent. To nigdy się nie zdarzyło odkąd tu jestem – naprawdę nie pamiętam, ponieważ nie jestem dobry w zapamiętywaniu takich rzeczy, jednak nie sądzę, żebym kiedyś przegrał tak wysoko. To nie jest osobista porażka, ale to druzgocąca przegrana. Tak więc te wszystkie rzeczy, które również widzieliście – możecie z tym oczywiście zrobić, co chcecie, to zupełnie w porządku, jak zawsze – dla mnie ważne jest tylko to, jak na nie zareagujemy. Jedyny problem to fakt, że nie możemy zareagować jutro, czy we wtorek, musimy pokazać naszą reakcję za dwa tygodnie. W porządku, taka jest sytuacja i, jak już mówiłem, chłopaki są bardzo samokrytyczni. Żaden z nich nie usiądzie, wskazując palcem na tego, czy tamtego ze słowami: „To on był za to odpowiedzialny”. Ci chłopcy są bardzo samokrytyczni i wiedzą, że dziś każdy przyłożył rękę do tego wyniku. Musimy się z tym uporać i uporamy się. To nie jest miłe, jednak takie jest życie i taki jest futbol, tak to wygląda.
O tym, czy czuł, że przygotowania do meczu nie idą dobrze, biorąc pod uwagę kontuzje i zachorowania wykluczające piłkarzy z gry…
To naprawdę zadanie dla kibiców i dziennikarzy, żeby mówili: „Nie ma tego, tego i tamtego”. Nie ma potrzeby, żeby szukać wymówek, absolutnie. Jakiegokolwiek zespołu bym dziś nie wystawił, nie spodziewałbym się, że przegra 2:7, jeśli mam być szczery – sto procent. To zupełnie niepotrzebne. Powiedziałem to na początku i to prawda – Aston Villa zagrała naprawdę dobrze, a my im również pomogliśmy. Mecz ma wówczas swoją dynamikę, która wpływa na to, że jeden zespół jest uskrzydlony, a drugi rzecz jasna nie. Wiemy to, tak się mogą potoczyć losy meczu, jednak nie powinny. Przegrywaliśmy 1:4, była przerwa, zazwyczaj stwierdziłbyś, że spróbujemy przez kolejne pięć minut, a potem będziemy tylko bronić. To nie my. Każdy, kto oglądał ten mecz, miał wrażenie, że jeśli strzelimy gola, a potem drugiego (na 2:4), wtedy prawdopodobnie będziemy w grze. Nie, grając w taki sposób jak dziś, jednak jeśli poprawilibyśmy się w czasie meczu, wtedy bylibyśmy w grze. To nie ma nic wspólnego z zawodnikami, których dziś brakowało – owszem, brakowało ich nam, ale to nie wpłynęło na wynik i nie chodzi też o zawodników, którzy ich zastąpili.
O tym, czy rozmawiał z piłkarzami w szatni tuż po meczu…
Właściwie to nie wiem od kiedy, ale już od jakiegoś czasu rozmawiam z piłkarzami po meczu. To, czy wygramy, czy przegramy, nie ma z tym nic wspólnego. Rozmawiałem z chłopakami, tak. Kiedy wyjeżdżają na zgrupowania reprezentacji, zawsze to robię. Może trochę dłużej, ale dzisiaj zrobiłem to tak, jak w zeszłym tygodniu, tydzień wcześniej, jak w ostatnich 20, czy 30 meczach. Zawsze odbywam krótką rozmowę z zawodnikami.
Komentarze (19)
Tak zajebiscie zagral Fabinho z Chelsea, nie mozna tak bylo zostawic? No I ten slepak Roberto......juz od polowy zeszlego sezonu nie moge go przelknac....I wiem ze niby jak mowia jest naszym silnikiem, ale jak silnik zawodzi na wiekszosci zakretow.....no to hu....wy jest silnik
- Środkowego obrońcy do pary Virgila
- Rezerwowego bramkarza w razie kontuzji Alissona
- Napastnika za tragicznego Firmino
Kupiliśmy:
- Tsimikasa, który wysypał się już na samym starcie, a w meczu Pucharowym wyglądał tragicznie
- Thiago Alcantare, którego kupiliśmy w pakiecie z koronawirusem i straciliśmy przez to Mane
- Diogo Jota za 45 mln funtów, który wczoraj pobił rekord poślizgów Premier League w czasie 90 minut, przewracał się średnio co 4 minuty, do tego w najwazniejszych momentach spotkania
Przepraszam ale ....nie zgadzam się do końca z tym co przeczytałem i co usłyszałem w oryginale. Mam prośbę o to by słuchać co mówi Jürgen a potem tłumaczyć. Poza tym nie trzeba tłumaczyć każdego słowa kropka w kropkę bo właśnie wtedy traci się cały koncept . Szanuję bardzo pracę redakcji uwielbiam was za pracę jaką wykonujecie ale czasem wydaje mi się że tłumaczenie jest zbyt zero jedynkowe nie do końca przekazujące to co autor miał na myśli. Przepraszam jak ktoś się poczuł urażony ale tak ja to czuję i szczerze jeżeli ktoś zna angielski na poziomie kumania co drugie słowo .....chyba zrozumie co mam na myśli YNWA