Klopp o zainteresowaniu ze strony the Reds
Ze wszystkich momentów, w których cieszył się z sukcesów odniesionych z zespołem na przestrzeni ostatnich sezonów, tym najbardziej wyjątkowym dla Jürgena Kloppa pozostaje jednak ten z samego początku.
To telefon, od którego rozpoczęło się to wszystko – oferta, która padła ponad pięć lat temu, gdy zgodnie z umową mówiącą o rocznym odpoczynku od futbolu, odbywał wakacje w Portugalii.
Był to telefon z propozycją objęcia sterów the Reds.
Wszystko, co wydarzyło się później, jest już historią. Były trener FSV Mainz 05 oraz Borussii Dortmund od tamtego czasu poprowadził Liverpool do zdobycia czterech ważnych trofeów, włączając w to szósty tytuł Ligi Mistrzów oraz pierwsze mistrzostwo kraju od trzech dekad.
Przytaczając dziesięć kluczowych momentów, począwszy od tamtego telefonu, aż po dzisiejszą rocznicę podpisania kontraktu na Anfield, przy okazji nagrywania specjalnego wideo, Klopp opowiedział o pierwszym kontakcie i uczuciach, jakie mu towarzyszyły.
- Dzięki temu cała reszta mogła się wydarzyć – powiedział.
- Nigdy nie zapomnę momentu, gdy zadzwonił mój agent z wiadomością, że Liverpool jest mną zainteresowany oraz tego, co wtedy czułem.
- Jak już parokrotnie wcześniej powiedziałem, byłem totalnie w wakacyjnym nastroju; byliśmy w Portugalii, dokładniej w Lizbonie z rodziną, z oboma synami. Ulla i ja siedzieliśmy w barze z kawą.
- Właściwie to nie dostawałem wiele telefonów w tamtym czasie i byłem raczej podirytowany, że ktoś mi zawraca głowę. Potem jednak zobaczyłem, kto dzwonił i miałem przeczucie, że cos wielkiego się szykuje. Oddzwoniłem więc, a agent mi wszystko przedstawił. Czułem tę ekscytację wewnątrz swojego ciała.
- Z uwagi jednak na rzeczy, które wcześniej ustaliłem z rodziną, nie mogłem od razu powiedzieć: „Tak! Zróbmy to!”. Musiałem zapytać się, jaka jest ich opinia. Pamiętam, że chłopcy byli na „tak”, a gdy spojrzeliśmy na Ullę, miała minę w stylu „Oh, wygląda na to, że to koniec wakacji!”.
- Bardzo miło wspominam tamtą wspólną chwilę. Nic nie było jeszcze ustalone, z nikim o tym więcej nie rozmawiałem. Wróciliśmy do domu, Mike Gordon zadzwonił dwa lub jeden dzień później. Następnie poleciałem do Nowego Jorku, by dopełnić formalności.
- Ten moment, gdy po raz pierwszy dowiedziałem się o zainteresowaniu ze strony Liverpoolu, był czymś wyjątkowym. Od tamtego czasu działo się już tylko lepiej.
Komentarze (1)