Chris Wilder po meczu
Chris Wilder jest przekonany, że jego zespół zacznie w końcu piąć się w górę tabeli Premier League, jeśli tylko uda im się zachować poziom z meczu na Anfield.
Menadżer The Blades przyznał, że widział wiele pozytywów i akcji, które potrafiły sprawić kłopot drużynie Jürgena Kloppa, jednakże jest rozczarowany ostateczną przegraną 2:1.
Pomimo rzutu karnego przyznanego po analizie VAR na początku spotkania, Wilder uważa, że jego drużyna prawdopodobnie powinna otrzymać jeszcze jeden rzut karny w pierwszej połowie, przypominając pojedynek Diogo Joty z Sanderem Bergiem.
Wilder przekazał w wywiadzie, że według niego, jego gracze zasłużyli na jakiekolwiek punkty w tym spotkaniu, zwracając uwagę na ich zaangażowanie i nastawienie, ale tłumacząc też, że dopóki nie poprawią skuteczności pod bramką, nie będą potrafili wygrywać tak wyrównanych meczów.
Jednym z najbardziej chwalonych przez niego po meczu zawodników był Ethan Ampadu, który grał a pozycji defensywnego pomocnika. Inni gracze The Blades również pokazali oznaki powrotu do coraz lepszej formy.
- Myślę, że nasze nastawienie było niesamowite. Łatwo się poddać, kiedy gra się z tak dobrym zespołem - przekazał Wilder.
- Wydaje mi się, że Liverpool miał większe posiadanie piłki ale byliśmy w grze do samego końca. Zawodnicy są rozczarowani, tak samo jak ja. Uważam, że zagraliśmy bardzo dobry mecz, który niestety przegraliśmy.
- Nasz występ przypomniał jak kiedyś udawało nam się grać - bardziej agresywnie, nie bojąc się przeciwnika. Ten mecz w końcu był bardziej podobny do tego co prezentowaliśmy przez ostatnie dwa albo trzy lata. Teraz stale musimy pracować, by wrócić do tego poziomu.
- Jeśli nie naciskalibyśmy cały czas na bardzo groźnych graczy Liverpoolu, to oni po prostu by nas rozgromili. Uważam, że cały czas byliśmy blisko nich, co pozwalało nam do samego końca walczyć o korzystny rezultat.
Komentarze (3)
Ja się zapytuje po co do ciężkiej cholery ten VAR, skoro na stopklatce sytuacja ma miejsce tuż przed linią pola karnego i nie trzeba się było za bardzo przyglądać, a i tak jest decyzja, że to jednak było w polu karnym. Dobrze, że udało się wygrać, bo w przypadku straty punktów znów byłaby afera jak po derbach.