Jamie Carragher jest również modowym ekspertem
Jamie Carragher, były obrońca Liverpoolu, wypowiedział się w dosadnych słowach o jednym z najbardziej zaskakujących momentów w historii klubu.
Carragher stwierdził, że umowa partnerska zawarta z projektantem mody Giorgio Armanim, była jednym z najgorszych pomysłów Liverpoolu w całej jego historii. Skończyła się ona na dostawie rzędu kontrowersyjnych białych garniturów, które gracze musieli ubrać przed finałem FA Cup w 1996 roku.
Gracze The Reds, którzy wystąpili w owych garniturach na boisku przed finałem na Wembley, byli przez ostatnie dwie dekady wielokrotnie wykpiwani.
Wyzywające stroje The Reds, przygotowane na finał Pucharu Anglii, stały się również symbolem rozczarowującej dekady „Spice Boys”.
United pokonali wtedy swojego największego rywala 1-0 po golu Erica Cantony, przepieczętowując drugi krajowy dublet w ciągu dwóch lat.
- Giorgio, jeden z najgorszych transferów Liverpoolu, który nawet nigdy tu nie zagrał! Jedyne co, to spędził tylko trochę czasu z drużyną Roya Evansa na wiosnę 1996 roku – były gracz The Reds przekazała The Telegraph w wywiadzie związanym ze swoją nową książką „The Greatest Games”.
- Winowajcą tej kompromitacji był Armani, którego jedynym wkładem w drużynę był projekt katalogu kremowych garniturów. Nie można wybrać się na rendez-vous na Wembley z Manchesterem United w takim stroju! - Carragher kontynuował.
- Przez ten niefortunny wybór, który poprzedził tragiczny finał drużyny Evansa, drużyna Liverpoolu na zawsze zapisała się w historii jako „Spice Boys”, którzy bardziej zwracali uwagę na swoją wyzywającą prezencję i styl, niż swoje sportowe umiejętności. Od tamtej pory gacze tego nienawidzili.
Innym graczem, który w swojej książce narzekał na projektanta garniturów, był Stan Collymore.
- Szkoda gadać, Armani stał w stołówce w Melwood i razem z dwoma pomocnikami przeglądał katalog materiałów w różnych kolorach.
- David James ubierał się wtedy u Armaniego, więc niektórzy gracze nie mieli problemu, żeby też to zrobić.
- Stwierdziliśmy, że przecież wygramy Puchar Anglii, więc kto się wtedy może dopieprzyć do kawałka szmaty...
Były obrońca The Reds, Phil Babb, w wywiadzie kilka lat temu opowiedział, że początkowo zespół miał ubrać granatowe garnitury, ale to David James nalegał, by na finał zmieniono je na te, otoczone aktualnie złą sławą, białe.
- Nie ma tak naprawdę po co kogokolwiek o to obwiniać, ale w sumie to Jamo na to nalegał. Był wtedy modelem u Armaniego, a my, ubierając zawsze granatowe zestawy, założyliśmy, że pewnie tak będzie też w finale.
- Przyjechaliśmy więc jak zwykle na Anfield, przed wyjazdem do Londynu, by odebrać oficjalny ubiór i inne przydatne rzeczy.
- Każdy z nas dostał Ray Bany, do tego genialne małe discmany, bardzo fajne gadżety, no ale wtedy jeden z chłopaków otworzył swój pokrowiec na garnitur, a my wszyscy zapytaliśmy się co to jest.
- Wtedy też do nas doszło, że jest za późno, by cokolwiek zmieniać. Każdy z nas miał do tego czarny pasek i buty, więc poczuliśmy się trochę jak sławny zespół o prowokującym stylu.
- Tak to bywa, nie mieliśmy wyboru, więc się w nie ubraliśmy. Gdyby nasza gra była chociaż trochę poprawna, to przypuszczam, że nikt by o tym tyle nie gadał.
Komentarze (0)