Liverpool prze w górę mimo przeciwności losu
Liverpool powinien być bezbronny.
Bez Virgila van Dijka, Joego Gomeza i Trenta Alexandra-Arnolda mistrzom Premier League brakowało trzech czwartych zawodników defensywy, którzy zdobywali tytuł.
W zespole Jürgena Kloppa zabrakło również dwóch trzecich z najsilniejszych w środku pola, po tym jak kapitan Jordan Henderson, podobnie jak Thiago Alcântara został wykluczony z gry.
Nieobecny był również najlepszy ze strzelców, Mohamed Salah, który do Wielkiej Brytanii wrócił dopiero w piątek. Podczas pobytu w Egipcie zdiagnozowano u niego COVID-19.
Sześciu członków pierwszego składu zostało wykluczonych z gry. Przerwa reprezentacyjna z piekła rodem ból głowy Kloppa zmieniła w prawdziwy kryzys. Nic dziwnego, że rywale zacierali już ręce.
Rezerwy Kloppa dodatkowo uszczuplone zostały przez Xherdana Shaqiriego, który trafił na obszerną listę kontuzjowanych zawodników, Alex Oxlade-Chamberlain nadal odbudowuje swoją kondycję po sierpniowym urazie kolana.
Leicester City na Anfield przybyło jako zespół, który nie był z góry skazany na porażkę. Pokonawszy we wrześniu Manchester City 5:2, drużyna Brendana Rodgersa została potraktowana jako poważny pretendent do mistrzowskiego tytułu. Rezultat ten był prawdopodobnie równie znaczący, jak zeszłoroczne zwycięstwo Kloppa 4:0 na King Power Stadium w Boxing Day.
Wtedy to zmęczenie po zdobyciu Klubowego Mistrzostwa Świata w Katarze miało przynieść Liverpoolowi porażkę. Zamiast tego wykreowali prawdopodobnie najlepszy występ sezonu. Niedzielne zwycięstwo na Anfield powinno tak samo wpłynąć na morale Liverpoolu i analogicznie nastroje w drużynach przeciwnych.
Zamiast mocno zubożałego składu, który żałośnie starał się o wygraną, można było oglądać zespół osiągający wspaniałe zwycięstwo z werwą i płynnością, które nie powinno mieć miejsca z powodu braku zawodników. Dla desperackiej obrony, szczęścia i bohaterstwa Kaspera Schmeichela, margines zwycięstwa byłby znacznie większy.
Jak Kloppowi udało się zainspirować drużynę? Twarda murawa została zastąpiona nową, dziewiczą powierzchnią treningową w AXA Training Centre w Kirkby i imponującym miejscem służącym do analizy wideo.
Kluczem do przygotowań było także najszybsze możliwe sprowadzenie zawodników z przerwy reprezentacyjnej za pośrednictwem prywatnych samolotów, a także wysiłek fizjoterapeutów i masażystów, którzy przywracali bolące kończyny piłkarzy do stanu używalności. Menadżer długo i ciężko myślał nad przeprowadzką z Melwood w połowie sezonu, biorąc pod uwagę związane z tym wstrząsy, jednak do tej pory zmiana dobrze wpłynęła zarówno na zawodników, jak i sztab.
Według jednego ze starszych źródeł informacji The Athletic: – Melwood to historia i ikona Liverpoolu, jednak obiekty w Kirkby są elitarne i na zupełnie innym poziomie.
Pep Lijnders mówi, że w Liverpoolu „zawsze trenujemy tak jak gramy – z największą intensywnością” i uważa, że podejście to ma zapewnić, że zawodnicy włączeni do wyjściowego składu są w pełni sprawni.
Jedną z korzyści płynących z utrzymywania względnie ustabilizowanego składu, jest to, że zdecydowana większość wie dokładnie, czego Klopp oczekuje od nich w różnych systemach gry. Kiedy czas na polu treningowym jest ograniczony, kluczowa jest analiza wideo, a drugi asystent Kloppa, Peter Krawietz, ma duży wpływ na dokładne określenie mocnych i słabych stron przeciwnika, na które trzeba zwrócić szczególną uwagę.
– Najlepsi analitycy piłkarscy upraszczają, a nie komplikują – mówi Lijnders. – Chodzi o kulturę przygotowania i perfekcję.
W niedzielę mówiono o tym, jak Liverpool wykorzystywał przestrzeń za skrzydłowymi Leicester dynamicznymi sprintami Sadio Mané i Diogo Joty. Również oni wykorzystywali dziury w obronie Leicester. Samobój Jonny’ego Evansa i trafienie głową Roberto Firmino wyszły z rzutów rożnych.
W międzyczasie Jota stał się pierwszym zawodnikiem w historii Liverpoolu, który trafił do sieci w każdym ze swoich pierwszych czterech domowych występów. W dwunastu meczach dla klubu, osiem razy trafiał do bramki. W sumie strzelił więcej bramek na własnym stadionie w lidze w tym sezonie, niż cały Manchester United.
Klopp wielokrotnie utwierdzał swoich zawodników, że nie mogą tracić czasu na niepowodzenia w walce z kontuzjami. W tym temacie promieniuje pozytywną energią, mówiąc raczej o talencie, którym dysponuje, niż o tym, czego mu brakuje.
Dla Kloppa niedzielny wieczór był pełen pozytywów. Ukazała się głębia jego drużyny. Curtis Jones, absolwent Akademii, po raz trzeci rozpoczął sezon Premier League i po raz kolejny pokazał klasę i spokój, udowadniając, że prezentuje najwyższy poziom.
Fabinho po powrocie z przerwy spowodowanej kontuzją, świetnie radził sobie u boku Joela Matipa – Jamie Vardy ledwo co dotknął piłki. Robertson kampanię rozpoczął w znakomitej formie. Kapitan reprezentacji Szkocji, zaledwie cztery dni wcześniej, rozegrał pełne 90 minut w meczu z Izraelem. Od początku sezonu 2018/19 tylko Alexander-Arnold może dorównać jego 26 asystom w Premier League.
Klopp najbardziej oczarowany był pozycją Jamesa Milnera na prawej stronie, zanim został przeniesiony do środka pola. Leicester celowało w 34-latka, jednak ten nie okazał się słabym ogniwem.
Największy wybuch emocji, zarówno na ławce Liverpoolu jak i na boisku, zarezerwowany został na moment wbicia piłki głową do siatki przez Roberto Firmino. W tym sezonie forma Brazylijczyka była nierówna, a jego miejsce w zespole poddane zostało wzmożonej kontroli, jednak to powinno załagodzić wzburzone nastroje.
– Przez pierwsze 80 minut Bobby był najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Wiedziałem, że gra wyjątkowo, dlatego byłem zachwycony, gdy w końcu osiągnął swój cel – mówi Milner. – Taka świetna drużyna to błogosławieństwo. Wszyscy popychają się nawzajem do przodu, grają wszędzie tam, gdzie są potrzebni i wykonują świetną robotę.
Klopp, który z radości po zdobytej bramce uściskał Lijndersa, powiedział – Bobby tak bardzo na to zasłużył. Zagrał super mecz, bardzo ważny, a kiedy zdobył gola wszyscy zawodnicy myśleli: „Tak, najwłaściwszy ze strzelców”.
Radość Kloppa z ustanowienia nowego rekordu 64 meczów bez porażki na własnym stadionie, zahamował widok kulejącego z powodu urazu uda Naby’ego Keïty oraz fakt, że trybuny na Anfield pozostają przerażająco puste.
– Nie ma tutaj ludzi, co jest absolutną głupotą i jest nie w porządku. – mówi Klopp. – W tym klubie trudno bić rekordy, bo nasi ojcowie i dziadkowie byli oczywiście całkiem nieźli. Jestem zadowolony z zawodników, ale nie do końca to czuję, ponieważ znowu gramy w środę.
Salah dostał zielone światło do wznowienia treningów przed wizytą Atalanty w ramach Ligi Mistrzów, po tym, jak otrzymał negatywny wynik testu na COVID-19. Kolejne wzmocnienia są w drodze: Henderson, Thiago i Alexander-Arnold wkrótce dołączą do zespołu.
Jednak nawet w noc chwały Klopp nie mógł ukryć swojego gniewu związanego z sobotnim wyjazdem do Brighton & Hove Albion, który w BT Sport zaplanowano na godzinę 13.30. Menadżer Liverpoolu od dawna nalegał, że taki termin nie powinien być dozwolony dla klubu, który środowego wieczoru gra w Lidze Mistrzów.
– To wczesny prezent gwiazdkowy. Pojawimy się tam roztrzęsieni. Myślę o oddaniu punktów. Jeśli ktoś jeszcze wspomni mi o kontraktach, to naprawdę oszaleję. Kontrakty nie zostały przygotowane na sezon w czasie pandemii. Cały świat się zmienił i musimy się dostosować.
Tak właśnie wygląda życie Kloppa. Niedziela była okazją do radości, ale w ciągu tych kilku minut wolał raczej patrzeć w przyszłość, a nie przeszłość, co sprawiło, że żarliwie sprzeciwiał się ustalonemu terminarzowi.
Od teraz do końca roku pozostało dziesięć spotkań. Będzie to czas wyczerpujący i przetestuje skład do absolutnego limitu. Jednakże pokonanie Leicester z takim opanowaniem sugeruje, że Liverpool Kloppa jest przygotowany na wszelkie nadchodzące wyzwania.
Liverpool ma w sobie głębię, o jakiej wiele klubów może tylko pomarzyć. Piłkarze uważani za drugi sort pokazali, że nie różnią się mocno od tzw. zawodników pierwszego wyboru.
James Pearce
Komentarze (1)
Martwi mnie Na by to zawodnik o wielkim potencjale chyba wszyscy widzimy ale co raz bardziej zaczynam wątpić że zrobi cos dużego u Nas.
Po prostu po Majstra chłopaki!