Były trener opowiada o Kelleherze
Dawny trener Caoimhina Kellehera, Eddie Harrington, opowiedział o pewnym zrządzeniu losu, które w dużym stopniu ukształtowało karierę młodego golkipera Liverpoolu.
Młody Irlandczyk zabłysnął w ostatnim meczu Ligi Mistrzów kilkoma świetnymi interwencjami. Debiutujący w tych rozgrywkach bramkarz, zaprezentował również grę nogami na wysokim poziomie co związane jest z jego przeszłością napastnika.
Przez większą część młodzieżowej kariery, Kelleher kierował się raczej w ślady Robbiego Keane'a, niż Shaya Givena. Ostatecznie niewielkie zrządzenie losu ukierunkowało młodego zawodnika na owocną ścieżkę bramkarza o czym opowiedział były trener Kellehera z młodzieżowej drużyny Ringmahon Rangers, związanej z otoczeniem Cork Schoolboys League.
- Jego praca nóg z pewnością poprawiła się dzięki treningom u boku Alissona, który jest jednym z najlepszych bramkarzy na świecie. Należy jednak pamiętać, że Caoimhin przez wiele lat był piłkarzem grającym w polu - mówił Harrington w rozmowie z ECHO.
- Ostatnią bramkę strzelił na poziomie U-14, a z jego perspektywy to było tylko siedem lat temu. To ogromna zmiana. Uczyliśmy go tego jak rozgrywać piłką, ale miał już spory bagaż związany z wieloletnią, aktywną grą.
- Był bardzo dobrym napastnikiem, który reprezentował swój kraj. Przez trzy lub cztery lata grał dla nas na tej pozycji. Wszystko zmienił telefon od jego taty. W tamtym czasie odszedł od nas bramkarz, który po prostu zrezygnował z gry.
- Zadzwonił do nas Ray Kelleher, który zapytał: "Dacie zagrać Caoimhinowi na bramce?".
- Zarówno ja sam jak i inni trenerzy tacy jak Kevin O’Leary, początkowo byliśmy bardzo sceptycznie nastawieni do tego pomysłu, ponieważ stracilibyśmy naszego głównego napastnika.
- Odpowiedzieliśmy mu, że to nieco szalony pomysł. Zawierzyliśmy jednak słowom Raya, który przekonywał nas, że trenował z nim i wie, że chłopak może pokazać coś na tej pozycji.
- Obsadziliśmy nim więc bramkę naszej drużyny, w samym środku sezonu U-14. To bardzo dziwne jak potoczyły się dalsze losy chłopaka.
Od tamtego momentu nastolatek zaczął błyskawicznie się rozwijać. W przeciągu kilku następnych miesięcy Caoimhin zaczął przyciągać uwagę największych klubów z Anglii.
- To historia, która często wspominam. Wciąż wydaje mi się nieco nierealna - dodaje Harrington.
- Dowiedzieliśmy się, że jego tata nigdy wcześniej o tym nie wspominał, ponieważ mieliśmy w drużynie bramkarza, a nie chciał nikomu utrudniać życia. Później ten golkiper opuścił naszą drużynę i wtedy pojawiła się propozycja Raya. Pod koniec roku chłopak przechodził testy w Blackburn Rovers i Aston Villi.
- Nie jestem pewien kiedy i gdzie Liverpool zauważył do po raz pierwszy. Zagrał w kilku meczach dla młodzieżowej drużyny Aston Villi, ale gdy na radarze pojawił się Liverpool to wszystko było pozamiatane.
- Początkowo był rozdarty między Blackburn a Villą, ale wszystko zmieniło zaintresowanie i oferta Liverpoolu. Wybór był oczywisty.
Choć Kelleher przed wtorkowym meczem w Lidze Mistrzów rozegrał w seniorskiej kadrze cztery mecze, tak występ w elitarnych rozgrywkach był dużym zaskoczeniem. W ciągu dnia pojawiły się pogłoski o niewielkim urazie numeru jeden, Alissona, który prawdopodobnie ominie także następne spotkanie. Dotychczas w razie jakiejkolwiek absencji Brazylijczyka, zastępował go Adrián, 33-letni weteran z ponad 300 występami w seniorskiej karierze.
Wybór Kellehera był zatem pokazem niezwykłej w wiary w chłopaka ze strony Kloppa.
- To był świetny wieczór. Parę jego interwencji było bardzo ważnych, jednak ponownie pokazał świetną grę nogami - mówił Harrington o ostatnim meczu Caoimhina.
- Nikt z nas się z tego nie spodziewał. Widziałem newsy związane z aktualną sytuacją w drużynie w internecie. Gdy tylko dowiedziałem się, że wystąpi to zacząłem się niezwykle denerwować.
- Znając Caoimhina wiedziałem jednak, że on sam zachowa zimną krew. Nie boi się niczego, jest bardzo pewny siebie.
- Zgodnie z tym co powiedział w swojej rozmowie pomeczowej, nie zależy mu na razie na liczbach. Chce po prostu iść przed siebie.
- To niesamowite, że Klopp zaufał mu w tak ważnym meczu Ligi Mistrzów, w starciu przeciwko Ajaxowi, gdy Liverpool potrzebował punktów.
- W tym meczu niczego nie brakowało. Chłopak ma 22 lata, jest w klubie od pięciu lat, a Klopp sam powiedział, że nie miał obaw w związku z wystawieniem Caoimhina w bramce i był bardzo szczęśliwy, że mógł dać mu szansę.
- Myślę, że bardzo urósł w trakcie tego meczu. Bramkarz to bardzo niewdzięczny zawód. Widzieliśmy co stało się po błędzie golkipera Ajaxu. Nie można dopuszczać do takich pomyłek.
- Dobrze było zobaczyć Caoimhina otrzymującego od Kloppa potężny uścisk. To był wspaniały moment. Caoimhin zazwyczaj nie okazuje wielu emocji, ale wtedy na jego twarzy można było dostrzec wielki uśmiech.
- Dla nas w Cork była to dobra okazja do wspomnień.
Sportowa waleczność wydaje się być naturalna dla Kellehera. Młody bramkarz posiada nie tylko świetne warunki fizyczne, ale również odpowiedni temperament.
- Caoimhin zawsze był bardzo wyciszony i spokojny - wspomina Harrington.
- Zawsze potrafił się dopasować. Dużo się śmiał i żartował z chłopakami z szatni, ale gdy przychodził mecz to pokazywał się z zupełnie innej strony.
- Ma solidne podstawy wyniesione z domu. Znam jego rodzinę osobiście, są najlepszym typem ludzi, jeżeli chodzi o opiekę nad nim.
- Jego mama, Jackie, zawsze była bardzo troskliwa. Była przy nim po wszystkich meczach, a w tym wieku to jest bardzo potrzebne.
- Fiacre, jego brat (24 lata) był w Celticu a teraz gra dla Wrexham. Niektórzy z jego braci grają w GAA (Gaelic Athletic Association), a brat Olan gra w seniorskiej drużynie hurlingowej w lokalnym klubie Blackrock. Myślę, że wśród nich jest nawet golfista. Są więc dużą, sportową rodziną.
- Przyjechałem z bratem na jego debiutancki mecz przeciwko MK Dons. Zawsze powtarzałem Caoimhinowi, że będę oglądał jego debiut.
- Dużo o tym żartowaliśmy, ponieważ wiedzieliśmy, że w tak dużym klubie jak Liverpool nigdy nie wiadomo kiedy to nastąpi. Ale byliśmy tam.
- Kilka lat temu po jednym z meczów U-23, ja i kilku innych trenerów spotkaliśmy się z nim i poszliśmy razem na obiad. Nadal utrzymujemy kontakt. To co się dzieje dookoła niego jest nierealne.
- Mieliśmy zrzutkę pieniędzy dla jednego z chłopaków, a on pojawił się osobiście. Bronił w rzutach karnych wykonywanych przez te dzieciaki, później dał nam swoją klubową koszulkę. Podarował też trykot reprezentacji Irlandii. Nie zapomina o nas. To świetny gość.
Komentarze (0)