Klopp o powrocie fanów na Anfield
Jürgen Klopp nie może się doczekać niedzielnego powrotu fanów na Anfield i wierzy, że 2000 kibiców na stadionie może mieć pozytywny wpływ na starcie Liverpoolu z Wolverhampton Wanderers.
The Reds w ten weekend zagrają na oczach publiczności po raz pierwszy od 11 marca, po tym jak mecze były rozgrywane za zamkniętymi drzwiami w związku z pandemią COVID-19.
W niedzielę zostanie wykonany pierwszy krok na drodze do powrotu do pełnej wydajności obiektów, kiedy na Anfield będzie obecnych 2000 kibiców, którzy na początku tygodnia szczęśliwie zdobyli bilety.
- Mam nadzieję, że to będzie dla nas wspaniałe doświadczenie - powiedział Klopp na piątkowej konferencji prasowej przed meczem z Wolves.
- Tak jak mówiłem wcześniej, jako piłkarz bardzo często grywałem przed dwutysięczną publicznością, która nie zawsze była w najlepszym nastroju, jeśli mam być szczery. Wśród dwóch tysięcy ludzi może wytworzyć się naprawdę zły nastrój, doskonale to pamiętam.
- Po tak długiej przerwie, myślę, że nasi fani będą w najlepszej możliwej formie. Jak zawsze mówiliśmy, kiedy kibice wybierają się na Anfield, nie ważne ilu ich tam jest, chodzi o to, jak duży będzie ich wpływ.
- Mam nadzieję, że dwa tysiące ludzi może okazać się bardzo wpływową grupą i że nam pomogą. Przede wszystkim, muszą cieszyć się meczem. Mam nadzieję, że kiedy zobaczą pierwsze niecelne podanie zawodnika A do zawodnika B, nie pomyślą „o mój Boże, znowu” i tym podobne. Po prostu powinni być szczęśliwi, że znów są na stadionie. Bardzo się cieszę, że znów tam będą i wykorzystajmy to jak najlepiej.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że ostatnie 27 spotkań Liverpoolu o stawkę zostało rozegranych za zamkniętymi drzwiami.
Klopp zapewnił, że The Reds odczuli brak kibiców, ale wyjaśnił, że była to sytuacja, z którą musieli nauczyć się sobie radzić.
- Wszystko było trudniejsze bez kibiców, absolutnie wszystko. Ale od pewnego momentu nie myśleliśmy już o tym, bo nie mieliśmy na to żadnego wpływu. Nie miało to sensu, żeby za każdym razem wchodząc na pusty stadion myśleć „o mój Boże znowu jest pusty”.
- Nie wychodzimy na boisko, myśląc, że jest w złym stanie. Musimy sobie z tym radzić. Tak jak musieliśmy sobie poradzić z brakiem fanów.
- Teraz część z nich wraca, co jest naprawdę bardzo miłe dla nich i dla nas. Gratulacje dla 2000 ludzi, którzy będą mieli okazję się tu pojawić. To także bardzo ważne dla klubów, ponieważ daje nam to szansę na pokazanie, że sobie z tym radzimy i może za miesiąc albo dwa, uda się wprowadzić na stadion więcej osób. To bardzo, bardzo ważne, ale nie ma to z nami nic wspólnego.
- Nasza praca to osiąganie wyników i dobre występy, a w piłce nożnej zawsze musisz sobie radzić w różnych okolicznościach. To trudniejsze na źle przygotowanych boiskach, kiedy przeszkadza ci wiatr i kiedy brakuje kibiców, nie jest to nawet w połowie tak samo przyjemne, ale to wciąż piłka nożna. Do tej pory staraliśmy się czerpać z tego radość tak jak to tylko możliwe, a teraz mamy nadzieję, że razem będzie to możliwe jeszcze bardziej.
Dla 2000 kibiców obecnych na Anfield w niedzielę, poziom ekscytacji bez wątpienia będzie wysoki, podczas gdy niektórzy porównują to nawet do ponownego przeżycia pierwszej wizyty na meczu piłkarskim.
- Oglądałem swoją lokalną drużynę, tak często jak to możliwe, ale to była drużyna nie grająca w żadnej profesjonalnej lidze. Pierwszy profesjonalny mecz na jakim byłem to na 100% Stuttgart - odpowiedział Klopp, zapytany o swoje wspomnienia z pierwszego meczu obejrzanego na żywo.
- Byłem małym dzieciakiem i moja babcia wykonała mi na drutach sweter, który wyglądał jak meczowa koszulka Stuttgartu. Był odrobinę swędzący, ale to wciąż najfajniejszy sweter jaki miałem w życiu! Mam pewne wspomnienia, ale jeśli mam być szczery, to nie pamiętam jaki to był mecz i z jakim rywalem. Miałem jedynie pięć, czy sześć lat, więc było to naprawdę dawno temu.
- Pamiętam ekscytację jaka się z tym wiązała, bo nie mogłem chodzić na mecze zbyt często w związku z tym, że sam grałem i z różnych innych względów, ale kiedy było to możliwe, byłem podekscytowany już cztery, pięć dni wcześniej i mówiłem o tym przez następne cztery tygodnie! Byłem dobrym kibicem, czerpałem radość ze spotkań, nigdy nie złościłem się na stadionie, pamiętam to.
Komentarze (0)