Nuno Espírito Santo po meczu
Nuno Espírito Santo w pomeczowym wywiadzie narzekał na brak woli walki swojego zespołu i jakiejkolwiek próby odwrócenia wyniku meczu, który ostatecznie zakończył się porażką 4:0 w niedzielny wieczór na Anfield.
Trener Wolves uważa jednak, że jego gracze i tak nie byliby w stanie sprostać naporowi drużyny The Reds, mimo to potrafili dość długo wytrzymać nacisk gospodarzy. Dopiero rozkojarzenie drużyny w drugiej połowy pozwoliło Liverpoolowi strzelić kolejne trzy gole, przez co ostatecznie była to najwyższa porażka Wilków z The Reds od ponad pięćdziesięciu lat.
O bardzo wysokiej przegranej z Liverpoolem...
- Ten wynik jest konsekwencją całego naszego występu, który niestety nie był zbyt dobry. Wiele rzeczy mogliśmy zrobić inaczej, naprawdę... Powinniśmy inaczej się przygotować do tego meczu, nie podejmować tak złych decyzji w trakcie, niestety zagraliśmy okropnie i nie widzę zbyt wielu plusów.
- Musimy teraz przeanalizować to spotkanie i naszą grę, gdyż popełniliśmy bardzo dużo błędów, a pod koniec kompletnie odpuściliśmy mecz, takie coś nie może się zdarzać w profesjonalnej piłce.
- Cóż, chyba wszyscy to zauważyli – z biegiem czasu w naszym ustawieniu zaczynały tworzyć się coraz to większe luki, a nie można dać ich wykorzystać drużynie takiej jak Liverpool, gdyż ich gracze są zbyt niebezpieczni.
O braku Jimeneza...
- Dobrze, że jest już w domu, a jego rekonwalescencja przebiega poprawnie. Jednak dojście do siebie po takim urazie zajmuje dużo czasu. Wie, że może na nas liczyć, a my chcemy żeby szybko wrócił do gry, zdrowy i silniejszy.
- Brak Raula pokrzyżował nam plany. Inni gracze próbowali go zastąpić, jednak to zawodnicy kompletnie inni pod względem specyfiki. Za mało graliśmy piłką, przez co nasi ofensywni gracze nie mogli rozwinąć skrzydeł i przez to naciskać na defensywę rywali.
- Teraz jednak musimy znaleźć jakieś inne rozwiązanie, by zastąpić Raula. Tylko od nas zależy, czy będziemy się ciągle rozwijać.
O (nie)podyktowanym karnym...
- Nie widziałem tego, ale VAR i sędzia przeanalizowali tę sytuację, ostatecznie anulowano karnego.
O ciężkim dla całej drużyny wieczorze...
- Na początku byliśmy dobrze zorganizowani, niestety popełniliśmy kilka błędów, co wpłynęło na naszą pewność siebie w pierwszej połowie.
- Brakowało nam kreatywności i chęci do atakowania; do momentu straconej bramki nasza obrona jeszcze jakoś wyglądała, jednak nie stworzyliśmy sobie ani jednej, prawdziwie porządnej okazji. Mogliśmy i powinniśmy zagrać o wiele lepiej.
- Liczyliśmy na lepszą drugą połowę, jednak było jeszcze gorzej. Przy drugim golu byliśmy bardzo niezorganizowani i nie potrafiliśmy pokryć wolnych stref. Myślę, że nie chodzi tu o nastawienie do gry – po prostu nie potrafiliśmy poradzić sobie z pressingiem Liverpoolu.
- Jak już udało się nam wymienić kilka podań, to nie potrafiliśmy przekuć tego na jakąś groźniejszą akcję. Traciliśmy piłkę i szybko musieliśmy wracać się do defensywy. Nie potrafiliśmy także skutecznie przeprowadzać kontrataków. Nie daliśmy sobie z nimi rady.
O graniu przed publicznością na Anfield...
- Fani zawsze potrafią zagrzać zawodników do walki. Dlatego chcemy, aby nasi fani jak najszybciej wrócili na Molineux i mam nadzieję, że wszystko szybko wróci do normy, gdyż kibice bez wątpienia są podstawowym elementem piłki nożnej i każdego sportu.
Komentarze (2)