Klopp o „sprawie Salaha”
Jürgen Klopp powiedział, że jedynym powodem, dla którego Mohamed Salah mógłby opuścić Liverpool jest pogoda w Anglii. Niemiecki menadżer przyznał, że nie zmusi nikogo na siłę do pozostania w klubie, wbrew jego woli.
Salah w poprzednim tygodniu udzielił głośnego wywiadu hiszpańskiemu dziennikowi „AS”, gdzie nie wykluczył, że w przyszłości może założyć koszulkę Barcelony czy Realu Madryt. Egipcjanin nie ukrywał również rozczarowania, iż nie został przez trenera mianowany kapitanem zespołu na mecz z Midtjylland w Lidze Mistrzów.
- Jedynym powodem, dla którego ktokolwiek chciałbym w tym momencie odchodzić z Liverpoolu jest pogoda, z jaką mamy tu do czynienia. Jaka może być inna motywacja dla kogokolwiek? To jeden z największych klubów na świecie. Płacimy zawodnikom naprawdę niezłe pieniądze, może nie najwięcej na świecie, lecz z pewnością dobrze! Mamy wspaniały stadion, niesamowitych kibiców w każdym zakątku świata. Nasz kolor to czerwień i uważam go za najładniejszy pod słońcem - powiedział Klopp.
- Nie możesz nikogo zmusić do pozostania w klubie. Nigdy tego nie robiliśmy. Chodzi o wyczucie czasu, znalezienie właściwego momentu. W zespole cały czas się coś zmienia, zawodnicy przychodzą i odchodzą. Jeśli ktoś wyrazi chęć odejścia, prawdopodobnie nie będziemy w stanie go zatrzymać. Nie rozumiałbym tylko, dlaczego chce to uczynić.
- Kiedy Mo został zapytany o możliwe zainteresowanie i grę w przyszłości dla Barcy i Realu, nie wykluczył tego. Wyobraź sobie dowolnego piłkarza na świecie, który nie gra w Barcelonie, czy Realu, jak odpowiada na pytanie o możliwość gry w Hiszpanii na pewnym etapie kariery. Czy powie 'nie, tamtejszy futbol nie jest dla mnie'. Niby dlaczego miałby tak powiedzieć? Mo odrzekł, że zobaczy co przyniesie przyszłość, a jego sytuacja jest w rękach Liverpoolu. Odpowiedział w 100 procentach prawdziwie. Naprawdę wszystko między nami jest w porządku. Mo jest dla nas niezwykle ważnym piłkarzem i wszyscy o tym doskonale wiedzą.
Klopp zdaje sobie sprawę, że posiadanie w składzie gwiazd pokroju Salaha jest często niełatwym wyzwaniem w związku z odpowiednim zarządzaniem kadrą zespołu.
- Piłkarze muszą być pewni siebie, by dawać z siebie jak najwięcej na boisku. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze uda mi się uszczęśliwić każdego na wszystkich możliwych płaszczyznach. To jednak moja praca i muszę sobie z nią radzić. Jak dotąd nie miałem z tym problemów i nie sądzę, by to się zmieniło w najbliższym czasie.
Menadżer Liverpoolu przyznał również, że popełnił błąd mianując Trenta Alexandra-Arnolda kapitanem zespołu w starciu z Midtjylland. Salah w wywiadzie dla dziennika 'AS' powiedział, iż spodziewa się założenia opaski kapitańskiej pod nieobecność Jordana Hendersona, Jamesa Milnera, Virgila van Dijka i Georginio Wijnalduma.
- W czasie swojej kariery piłkarskiej przez długi czas byłem kapitanem zespołu. Nie czułem się specjalnie wyjątkowo z tego powodu. Przed spotkaniem z Midtjylland nie zdawałem sobie sprawy, jak ważne to dla moich piłkarzy i jaka to może być historia dla Trenta.
- Zasada jest taka, że mamy komitet piłkarzy w szatni, w skład którego wchodzą Jordan Henderson, James Milner, Virgil van Dijk i Gini Wijnaldum. To nasi czterej kapitanowie. Jeśli nie są w stanie grać, kapitanem zespołu zostaje zawodnik, który jest w klubie najdłużej. Myślałem, że to będzie Trent, nie biorąc pod uwagę jego występów w młodzieżowych zespołach Liverpoolu, ale już seniorskich meczach. Wtedy ktoś mi powiedział, że na tej podstawie powinienem wybrać Divocka Origiego, więc tak, to była moja pomyłka.
- Rozmawiałem potem na ten temat z Mo. Zdałem sobie sprawę, że nie wyszło to tak, jakbym chciał. Oczywiście Salah udzielił tamtego wywiadu, co nie stanowi dla mnie problemu. Był rozczarowany. Nie zrobiłem tego celowo, lecz popełniłem błąd, nie mianując Divocka kapitanem zespołu w tamtym pojedynku - podsumował boss.
Andy Hunter
Komentarze (10)
Ja tylko mam nadzieję że sprawa z Salahem jest tylko jakimś przypadkowym spięciem i prostym nieporozumieniem. I że w dalszej perspektywie nie włączy mu się jakieś frajerskie DNA, które w ostatnim czasie lubi atakować i zarażać naszych najlepszych zawodników. Jak zacznie coraz częściej brać udział w takich wywiadach to zrobi się w drużynie niefajnie. A właśnie do tego zmierza ten hiszpański papier toaletowy AS.