Liverpool odpada z Pucharu Anglii
Dwie bramki Mo Salaha nie pomogły dziś Liverpoolowi, który w 4. rundzie Pucharu Anglii przegrał 2:3 na Old Trafford i odpadł z dalszej rywalizacji.
Król Egiptu dwukrotnie znalazł sposób, by przechytrzyć Hendersona, jednak po stronie United bramki na swoje konto zapisali Mason Greenwood, Marcus Rashford i wprowadzony z ławki w drugiej połowie Bruno Fernandes.
Na pierwsze niezłe okazje w spotkaniu nie musieliśmy długo czekać. W 10. minucie Mason Greenwood z ostrego kąta próbował zaskoczyć strzałem Alissona, a chwilę później z drugiej strony boiska Liverpoolczycy. W podobnym sektorze z piłką w polu karnym znalazł się Alexander-Arnold i gdyby było więcej szczęścia w podaniu Anglika do swojego kolegi to być może cieszylibyśmy się z gola.
W 18. minucie kibice Liverpoolu doczekali się długo wyczekiwanego gola dla the Reds. Wijnaldum fantastycznie uruchomił Firmino, a ten w tempo posłał piłkę po ziemi między dwoma obrońcami United do Salaha. Egipcjanin zachował zimną krew i prawą stopą podciął futbolówkę nad Deanem Hendersonem.
Osiem minut później padła bramka wyrównująca. Markus Rashford z lewej strony boiska posłał długa piłkę do wybiegającego Masona Greenwoda, który wykorzystał błąd Milnera w ocenie lotu futbolówki i zakończył akcję silnym strzałem w długi róg bramki Alissona.
W 43. minucie Paul Pogba niewiele pomylił się z rzutu wolnego po faulu Fabinho na Greenwoodzie przed polem karnym. W dodatku Brazylijczyk zgarnął żółtą kartkę.
Gospodarze w końcówce pierwszej połowy częściej pojawiali się na połowie Liverpoolu przeprowadzając coraz groźniejsze akcje. Jednak na szczęście dla podopiecznych Kloppa żadna z tych szans nie zakończyła się bramką.
Trzy minuty po przerwie Greenwood tym razem posłał fenomenalne podanie do wybiegającego sam na sam z bramkarzem Rashforda, które powinno zostać przecięte przez Rhysa Williamsa, ale młody zawodnik Liverpoolu nie trafił w piłkę. Konsekwencją tego była bramka dla Manchesteru United. Rashford nie dał żadnych szans Alissonowi na interwencję strzałem w długi róg bramki.
W 58. minucie Thiago kąśliwie zagrał w pole karne gospodarzy, gdzie do piłki dopadł James Milner i uderzył wślizgiem nad poprzeczką bramki Hendersona.
Liverpoolczycy nie zwolnili tempa. Bramka na 2:1 nieco rozzłościła ekipę Kloppa na tyle, że w 58. minucie doprowadzili do wyrównania. James Milner podał wzdłuż pola karnego do lepiej ustawionego Salaha, a ten bez zawahania strzelił w kierunku bramki. Futbolówka przeszła między nogami bramkarza United i wylądowała w siatce. To była dobra odpowiedź piłkarzy the Reds po kiepskim wejściu w drugą połowę spotkania.
W 67. minucie posłano prostopadłe podanie w pole karne do Salaha, Egipcjanin próbował sprytnym strzałem po ziemi pokonać Hendersona, lecz bramkarz United zdołał skutecznie interweniować.
Szukała piłka dzisiaj Salaha. W 75. minucie ponownie Egipcjanin sprawił kłopoty obrońców United. Salah zdecydował się na uderzenie sprzed pola karnego, co było zaskoczeniem dla wszystkich poza golkiperem, który wyczuł kierunek strzału i skutecznie interweniował.
W 78. minucie gospodarze po raz kolejny wyszli na prowadzenie. Bruno Fernandes kapitalnie uderzył z rzutu wolnego z okolic osiemnastego w wewnetrzny bok siatki bramki Liverpoolu, czym mocno zaskoczył samego Alissona, który był całkowicie bez szans przy tym ustawieniu.
Kilka chwil później gospodarze mogli pójść za ciosem. Rashford uderzył z linii pola karnego, lecz Alisson złapał futbolówkę.
W 89. minucie Cavani mógł zamknąć mecz, ale słupek uratował drużynę Liverpoolu przed utratą gola.
Niestety cztery doliczone minuty nie przyniosły żadnych dogodnych sytuacji do wyrównania stanu meczu i ostatecznie Liverpool odpadł z Pucharu Anglii po całkiem niezłym spotkaniu.
Składy
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, R. Williams, Fabinho, Robertson - Milner, Thiago (81' Shaqiri), Wijnaldum (62' Mané) - Salah, Firmino (81' Origi), Jones
Manchester United: Henderson - Wan-Bissaka, Lindelöf, Maguire, Shaw - McTominay, Pogba - Greenwood (66' Fred), van de Beek (66' B. Fernandes), Rashford (86' Martial) - Cavani
Komentarze (225)
Salah oprócz bramki naganny mecz. Stanie, czekanie, 6 celnych podań przez 45min..nie wiem jak to skomentować.
To mniejsze- Curtis Jones, widać że zjada go presja, ale ma potencjał
To większe - Rhys Williams. Gra tragicznie, bez perspektyw na lepszą grę. Sprzedać w lato, dostać parę baniek, kupić normalnego ŚO
Firmino to jest totalny stojak obecnie, ciężko kogo kolwiek pochwalić, może Jonesa, ale to tez mocno naciągana pochwała.
Trzema być dobrej myśli i wierzyć
Brak zgrania u nas, nie ma automatyzmów, brak precyzji pod bramka.
Kapitalna asysta Firmino i wykończenie akcji.
Ale skreślać gościa po kilku meczach, w których nie może się wykazać na 100% jest przesadą. Daj mu do pomocy Hendo i Faba i wtedy zobaczymy.
Dziękujemy za zespucie sezonu brakiem 4 obronców na start, a kiedy wszyscy wypadli brakiem transferu kolejnego. Dziękujemy za trzymanie w klubie takich zakał jak: Origi, Keita czy "bracia" Williams. Dziękujemy za brak tranferu napastnika.
FSG pie..przcie się.
Nie da się tak wygrywać meczy, mało brakowało a mielibyśmy Fabsa i Mane out.
Dramat.
YNWA
Czuć w wielki nie dosyt.
Choć w sumie to chyba nasz najlepszy mecz w styczniu.
Kiedy graliśmy z AV to Kloppa krytykowano, że wystawia silny skład na U23.
Dlaczego dziś nie zagrał w MU Tuanzebe i Phil Jones?
U nas na SO obrońca nr.4(Fab) z nr.6(Rhys)
YNWA
Uszaty elf? Elfy są raczej ładne to raczej ork.
Kolejny mecz wygramy YNWA
Jeszcze tylko wpierdol od Lipska i można szykować się na next sezon....
Zła - odpadamy z pucharu i Rhys nie dał rady rady.
Osobiście wolę dobre wieści. Na Totki będzie lepiej.
Może Mane coś pokaże zamiast jemu pokażą kartkę.
Salah miał dwie sytuacje na zamknięcie spotkania, w tym jedną setkę. Obie zmarnował. Przegrywamy kolejny raz na własne życzenie. Najbardziej jednak krew zalewa człowieka w końcówce, kiedy zamiast bić piłki na Origiego, kopiemy sobie w poprzek i do tyłu.
FSG wyciągnęło nas z długów, klub wyszedł na prostą. To fakty. Nie robiąc transferów ponownie jednak wpychają nas w bagno. Dlaczego? Dlatego, że coraz realniejsza staje się wizja przyszłego sezonu bez LM. To wcale nie fantastyka, bo Rhysem na środku obrony i nieskutecznym atakiem daleko nie zajedziemy.
Żeby nie było - to nie wina Rhysa, że gra w podstawowej jedenastce LFC. To wina FSG. Im można podziękować za zmarnowany sezon.
Całe szczęście że nie było dogrywki bo w czwartek bardzo ważny mecz w walce o TOP4.
Dwie bzdury. Z totkami gola jedynego dla gości zawalił. Ekipa Jose bardzo nie atakowała, więc Rhys nie miał co zepsuć, ale i tak jednego gola zawalił. On nie ma żadnych papierów na granie.
Grunt że przełamaliśmy niemoc strzelecką. Pojawiły się też pojedyncze uśmiechy, co może dobrze rokować na drużynowy mental. Za cztery dni koguty i oby tam też nasi postrzelali.
Czy ja napisałem że jest super? Nie przypisuj wymyślonych rzeczy. Jest lepiej niż ostatnio, bo są bramki. Chyba nie myślałeś że wyjdą i zagrają jak z Porto w LM? Odbudowanie pewności w drużynie, to nie pstryknięcie palcem.
I mógłbyś raz na jakiś czas napisać coś pozytywnego o klubie i chłopakach, bo 99% Twoich komentarzy to wieczne narzekanie. To się rzuca w oczy. A z takim nastawieniem jakie pokazujesz mam podstawy sądzić że przychodzić tu z devilpage.
Wszyscy widzą że nie gramy heavy metalu, i wszyscy widzą że nie mamy obrońcy.
Do wszystkich, ktorym nie znudziło się pisać pod każdym postem że gramy pomocnikami w obronie:
Rzygam już tymi wpisami. Wszyscy widzą co jest. Czy trzeba codziennie napieprzac w klawiaturę, że nie ma obrońcy? Nie ma i nie będzie. Dziś grał nominalny obronca. Happy? Jurgen lepi co może. Sam chodzi wkur...ny. Jeśli myślicie że nabijanie komentarzy o braku obrony coś da, to lepiej zadzwoncie do Bostonu. Sytuacja w klubie nie poprawi się z dnia na dzień. Nawet ewentualna wygrana z Jose może nie wpłynąć na długofalowe wygrywanie. Jest dołek i trzeba to przetrwać. Gramy tym co mamy.
To są nasze legendy
Napisze ci taka sama odpowiedz jak na forum:
Najłatwiej jest hejtować i kopać leżącego, za to ile nam pięknych chwil dali, dumy i radości, za to mistrzostwo po 30 latach, za ten piękny rewanż z Barcelona na Anfield i wygrana w CL, a to wszystko po kilku słabych spotkaniach, naprawdę tu prawdziwych mało, kryzys to kryzys, on nie skreśla drużyny, nie zabija na zawsze umiejętności czy potencjału, wlasnie teraz potrzebują naszego wsparcia i dobrego słowa.
Ciebie tez rodzice w domu napierdalaja jak coś ci nie wyjdzie? Czy wspierają i pocieszają? Albo jesteśmy rodzina albo nie, jak ktoś wpadł na chwile to żegnamy, tu jest Liverpool, aż po grób, na dobre i złe
Ty nie masz do niego szacunku, Ciebie na tej stronie być nie powinno, ty nie masz Liverpoolu w sercu, nie jest godny obnosić się z tytułem „Kibic Liverpoolu”
Jesteś kibicem sukcesu który przy słabszym okresie wszystko i wszystkich przekreśla, ode mnie osobiście tyle:
Nie chcę Cię tutaj, plamisz nasze dobre imię!
To do ciebie pisalem
Dla pocieszenia oni grali podstawa w obronie a kabaret był niesamowity :)
Nie chce żyć przez kolejne 30 lat pasmem sukcesu zwycięstwa w Premier League 19/20.
YNWA!!
"Bruno Fernandes strzelił tylko dlatego, że piłka była ustawiona 2 kroki bliżej bramki, niż był faul, co skutkowało lepszą pozycją dla strzelca bramki” - Jurgen Klopp"
Was i Waszych piłkarzy szanujemy , ale Wasz trener wypowiedziany zaczyna psuć piękno futbolu i rywalizacji :( co się z nim stało ?
Pamietam jak Henry jeszcze na Highbury ścigał się z biednym Carra a raczej go trochę sprintem ośmieszał, ale to były czasy, to teraz mi przypomniałeś, aż mordka się śmieje
Kibicuję od 2000 roku, kompromitacji i porażek było znacznie więcej niż radosnych chwil. Dlatego trzeba reagować, gdy nasze miejsce na szczycie jest zagrożone, a nie żyć przeszłością.
Miłego wieczoru wszystkim
Z tego miejsca chciałbym Ci podziękować, ponieważ pominąłem vice mistrza z Kloppem ( nie wiem jak to możliwe), a jeżeli chodzi o to pierwsze to były moje początki z piłką i pamiętam sam finał i puchar. Czasy telegazety, potem szał na Dudka. Jest mi aż głupio, ale serdeczne dzięki za poprawienie mnie. Nie wiem czemu miałem w głowie te dwa v-ce z Rafą i Rodgersem.
Ten sezon jest zdecydowanie trudniejszy,a co za tym idzie niema tylu zwycięstw. Emocje za to są ogromne i te dobre i te złe. Tak wygląda życie kibica, a kibica LFC w szczególności. Ciągle jesteśmy w grze i myślę że jeszcze będziemy nieraz dumni ze swojego zespołu.
YNWA!!!