Klopp o obrońcach, Hendersonie i Młotach
Jürgen Klopp zaspokoił ciekawość opinii publicznej i odpowiedział na szereg pytań dotyczących nurtujących kwestii. Przedyskutowano między innymi sytuację ze środkowymi obrońcami, przydatność Hendersona, zdobycze bramkowe Firmino oraz nadchodzący mecz z West Hamem.
Boss miał okazję spotkać się z dziennikarzami przed wyjazdem obecnych mistrzów na London Stadium już w ten weekend.
Na temat potencjalnych szans na zakontraktowanie środkowego obrońcy przed upływem okna transferowego...
- Nie wiem tego, ale będziemy próbować. Prawdopodobnie wszyscy sobie myślicie „ Ahh, cały Liverpool. Nic sobie z tego nie robi, totalnie ich to nie obchodzi i nie próbują tej sytuacji zmienić.” Próbujemy, ale jak już dobrze wiecie, nie mam nic konkretnego do powiedzenia do czasu, aż coś się nie wyklaruje. Wczorajszy incydent nie ułatwia sprawy, ale nadal próbujemy działać we właściwy sposób. Prawdopodobne, że po kogoś sięgniemy, ale jeśli się nie uda, to nie.
O szansach West Hamu na kwalifikację do Ligi Mistrzów...
- Świetnie jest widzieć, że coś podobnego jest możliwe. To przez jasną wizję Davida Moyesa, którą zawsze miał. Sprowadzili właściwych piłkarzy – myślę, że każdy jest pod wrażeniem zagrożenia jakie stanowi Soucek. Antonio również wrócił. Wszystko im się ułożyło. Zajęło to trochę czasu - to normalne, a pamiętajmy, że w zeszłym sezonie ciężko walczyli o utrzymanie w lidze. Szczerze się cieszę, ze wiedzie się Davidowi, bo przez wiele lat budował swoją markę w Evertonie, a potem moment przejścia do United był trochę niefortunny przez co w następnych klubach przestał wierzyć w siebie. Sprowadzany był zazwyczaj, aby osiągać natychmiastowe efekty. Teraz dostał więcej czasu i ponownie widać jego zdolność do budowania solidnych zespołów. Pozycja w tabeli jest jednym, ale bycie na trzecim lub czwartym miejscu w styczniu nie jest do końca rzeczą najważniejszą. Są akurat ważniejsze okresy, gdy pozycja się odgrywa kluczową rolę. W poprzednich meczach intensywnie walczyliśmy o swoje, ale wczoraj było to szczególnie widoczne. Plan jest taki, aby pokazać to samo na boisku w niedzielę.
O Hendersonie i czemu kapitan został przeniesiony do bloku defensywnego....
- Po pierwsze, to jest to doświadczenie, a ono zawsze procentuje. Nie martwimy się o Nata lub Rhysa dla przykładu, ale akurat tego wymagała sytuacja. Powiedzmy, że gdy grają u boku Matipa, Gomeza lub Van Dijka, to nie ma absolutnie problemu. Jasne jest, kto wtedy dyryguje. Hendo gra tam, ponieważ właśnie potrafi to robić i czuję, że jego obecność może nam pomóc. Sami widzieliście podanie przy pierwszym golu z Tottenhamem. To osobowość której potrzebujemy i to doświadczenie, które również jest kluczowe. Dlatego taka, a nie inna pozycja Hendo. Problem ciągnie się od początku sezonu i to dlatego mieliśmy wiele różnych kombinacji na tej pozycji. Przyszedł czas, że sięgnęliśmy po Fabinho, który jest naszym numerem 6, co kosztowało nas nie tyle samo ustawienie, ale balans całej gry. Staramy się być powtarzalni, jak tylko się da, gdy mamy do dyspozycji dwa lub trzy dni przerwy między meczami. Teraz się wszystko zmienia i nie pomaga nam. Na wczorajszy mecz znaleźliśmy rozwiązanie i obyśmy takowe też mieli na niedzielę.
O rozmowach z Phillipsem i Williamsem i o tym, jak daleko zdołali zajść w krótkim odstępie czasu...
- Rozmawiamy nieustannie, ale nie są to rozmowy, jakie wy sobie wyobrażacie. To nie jest tak, że każdego dnia tłumaczę im aspekty gry lub tego typu rzeczy. Są utalentowani i czeka ich konkretna kariera. Zaufanie polega na tym, aby pozwolić im działać po swojemu i nie oceniać każdego ruchu. Wszyscy jesteśmy różni i pewne rzeczy robimy w różny sposób. Są rzeczy, które muszą być wykonane prawidłowo, bo wykonujemy je wspólnie, a niektóre są sprawą dość indywidualną. Więc tak, rozmawiamy, ale nie daję im każdego dnia książki o grze środkowego obrońcy w Premier League. To opiera się na zaufaniu do chłopaków. Dla przykładu – zeszłej nocy Nat wszedł na boisko i zagrał na żółtą kartkę. Całą resztę spotkania rozegrał na spokoju i bardzo nam pomógł. To było bardzo, bardzo dobre i cieszę się z tego.
O Firmino, który wstąpił do grona dwudziestu najlepszych strzelców w historii Liverpoolu...
- To pokazuje, że Bobby Firmino strzela bramki. Przeżywaliśmy już podobną sytuację, gdy siedzieliśmy w tych samych miejscach, co teraz i pamiętam, że zadano mi pytanie na temat niemocy strzeleckiej Bobby'ego. Teraz należy do tego zacnego grona i z pewnością zostanie zapamiętany na bardzo długo, co mu się jak najbardziej należy. Rozegrał wczoraj dobre spotkanie, bo był w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, a to najważniejsza rzecz dla napastnika. Był to klasyczny przykład gola drużynowego. Ciekawe podanie od Hendo, świeny sprint Sadio i jego podanie, a to wszystko okraszone wykończeniem. Cieszę się z jego dorobku, bo wiem, jak bardzo zależy piłkarzom na zdobywaniu goli.
O Firmino, Mane i Salahu, którzy wszyscy pokonali bramkarzy z drużyn przeciwnych w ostatnich dwóch spotkaniach...
- Po meczu trochę zamieszałem, gdy mówiłem o tercecie, z którego każdy strzelił. To prawda, ale nie do końca. Zapomniałem przez chwilę, że gol Mo Salaha został unieważniony, a był to naprawdę niezły gol. Właściwi ludzie strzelili bramki w ostatnich dwóch spotkaniach, tak to ujmijmy. Trent również dorzucił gola od siebie, co przyczyniło się tak samo do wygranej. Dużo rozmawiamy o tym i wiele już przegadaliśmy o ostatnim naszym dorobku bramkowym. Mamy jego świadomość i wczoraj próbowaliśmy go zmienić, co się udało. Teraz na tym musimy budować kolejne małe sukcesy.
Czy był moment, w którym zmienił nastawienie do kwestii sprowadzenia kogoś do bloku obronnego?
- Moje myśli się nie zmieniły. Moje słowa może i owszem, ale to prawdopodobnie jest związane z moim angielskim. Sytuacja jest taka sama, jak wcześniej. Pracujemy nad tym, bo nie mamy non stop treningów, konferencji prasowych. Jest czas pomiędzy i jeśli nie śpimy, to pracujemy. Robimy to od zawsze. Zobaczymy, jak wszystko się potoczy.
Czy bardziej spogląda na opcję tymczasową, czy długoterminową?
- Właściwie, to wszystko dotyczy dłuższego okresu. Okey, jeśli sprowadzimy kogoś na jedynie sześć miesięcy, to możemy to nazywać krótkim epizodem. Generalnie, to wszystko rozpatrywane jest pod kątem długofalowym. Była opcja kontraktu na jeden sezon: Steven Caulker. Tutaj jednak chodzi o to, aby rozwiązać problem, to najważniejsze i nad tym pracujemy.
O tym, czy wszystko rozbiega się o kwestie finansowe, czy bardziej o znalezienie piłkarza, który pasuje stylem gry...
- Czy można jakoś te dwie rzeczy rozgraniczać? Nie jestem pewien, czy obecnie jest dostępny na rynku środkowy obrońca za 80 milionów funtów. Jeśli jest takowy, to nie sądzę, by był zespół, których chciałby kogoś takiego się pozbyć. Jasne jest, że chcemy sprowadzić kogoś odpowiedniego, ale musi się to spinać finansowo. Jak widać, obie te kwestie są nierozłączne.
Komentarze (6)
Potwierdzają to ostatnie 2 zdania gdzie mówi że potencjalny transfer musi spełniać nasze wymagania ale musi być też w zasięgu finansowym. Czyli Edwards style - tanio i dobrze :)