Wypowiedź Kloppa po meczu z Leicester
Jürgen Klopp udzielił odpowiedzi na pytanie, jakie czynniki zaważyły nad doznaniem dotkliwej porażki 3:1 w meczu z Leicester City.
The Reds prowadzili 1:0 po golu Mohameda Salaha, który był jego 23 bramką w obecnym sezonie. Gospodarze jednak szybko odmienili obraz meczu, strzelając trzykrotnie na przestrzeni siedmiu minut, tym samym przypieczętowując wygraną.
O postawie Liverpoolu...
- Przez większość czasu uznaję, że był to dobry mecz. Nie uważam, by zdominowanie Leicester w sposób, w jaki ich zdominowaliśmy było czymś łatwym. Szczególnie, że parę dni temu zagraliśmy słabo, czego efektem był dziwny końcowy wynik. Chłopaki jednak to zrobili. Strzeliliśmy pierwsi bramkę – naszą jedyną, ale bardzo ładnej urody. Następnie straciliśmy w dziwny sposób po naszej stronie. Moim zdaniem był to spalony i wynik 2:1 był niezrozumiały. Wpłynął on potem jednak w dużym stopniu na dalszy przebieg meczu, gdy zamiast w pozostałe 12 lub 13 minut napierać, straciliśmy trzecią, co kompletnie zabiło to spotkanie.
W jaki sposób the Reds muszą użyć swojego doświadczenia, aby odmienić ostatni trend i zbliżyć się do szczytu tabeli?
- Nie sądzę, byśmy byli w stanie to zrobić, będąc szczerym. Musimy wygrywać mecze, a duża część naszej gry dziś była naprawdę bardzo dobra. Musimy grać tak jednak częściej. Nie mamy wpływu na błędy VAR i tego typu rzeczy, ale reszta jest w naszych rękach i musimy się wystrzegać błędów. Dziś dwukrotnie je popełniliśmy i dlatego straciliśmy gole. Końcowy rezultat jest zawsze bardzo związany z postawą na boisku. Przez znaczną większość czasu mieliśmy wygraną, ale koniec końcowy wyszło inaczej.
-Przed meczem wiedzieliśmy wszyscy, że Ozan jest bardzo dobrym piłkarzem i teraz nadal tak twierdzimy. Ale wiedzieliśmy również, że nie jest przyzwyczajony do rzeczy, jakie zazwyczaj robimy. Gdy grasz z Alim, to wiesz, że ma zacięcie ofensywne i często wybiega z bramki. Takie rzeczy zdarzają się często w okresie przygotowawczym i dlatego to wyszło teraz i straciliśmy drugą bramkę. Pierwsza była dość dziwna, bo uważam, że powinien zostać odgwizdany spalony. We wtorek mamy ciężki mecz, w sobotę ponownie – derby, więc skupiamy się teraz na tych rzeczach. Nadal staramy się mieć dobry sezon, ale do tego potrzebujemy zwycięstw.
Czy tytuł ucieka?
- Tak, ciężko mi to przyznać, ale tak.
Czy ciężka praca to jedyne wyjście?
- Popatrz, nie szukamy wymówek i ich nie stosujemy. Dużo się wydarzyło i bierzemy wszystko na swoja odpowiedzialność. W paru momentach mogliśmy i powinniśmy zachować się lepiej, ale na parę nie mieliśmy wpływu. Na chwilę obecną mamy kryzys i jest ciężko. Jedynym remedium jest granie dobrej piłki, zażarta walka i ciężka praca. Nadal jesteśmy do tego zdolni i będziemy to kontynuować. Potem przyjdą wyniki i zobaczymy, gdzie finalnie w tabeli się znajdziemy. To jasne, że nie przeżywamy łatwych momentów, ale możemy liczyć tylko na siebie.
Czy piłkarze nie zareagowali źle na gola Maddisona, który po interwencji VAR został jednak przyznany?
- Tak, moim zdaniem zbyt głęboko się to analizuje. Widziałeś tę sytuację, tak samo każdy na boisku, poza nim, a nawet gdy ponownie ją oglądałem – byłem pewien, że to spalony. Akceptacja takiego obrotu sprawy z uśmiechem na ustach i powiedzeniem sobie, że to tylko błąd nie jest łatwa - naszej sytuacji szczególnie. Ciężko pracowaliśmy na 1:0, a potem to wszystko zostaje zaprzepaszczone. Dla Alliego to też było trudne, bo miał przed sobą trzech piłkarzy przeciwnika był pewien na sto procent, że to spalony. Reakcja nie jest problemem, bo jak powiedziałem, samo 2-1 nie ma tutaj nic do rzeczy. To się może wydarzyć, ale gdy wydarza się w taki sposób, to podcina skrzydła. Reakcja po wyrównaniu... Nie wiem do końca, bo zbyt szybko straciliśmy kolejną bramkę. Zwykłe dalekie wybicie do przodu, które na własny życzenie przeistoczyliśmy w coś groźnego dla nas.
Czy kojarzy mecz, który miałby podobny obrót spraw do dzisiejszego?
- Nie zdarza się to często, ale czasem tak. Byliśmy już w odwrotnej sytuacji; jesteś w stanie obrócić cały mecz takim jednym momentem. Tak jak powiedziałem, dwa gole które straciliśmy oczywiście miały ogromny wpływ na moich ludzi, co jest normalne. Musimy inaczej reagować na takie okoliczności. Gdy tracisz gola, a potem z tak łatwej sytuacji kolejnego... Z pierwszą bramką dla Leicester mieliśmy możliwość podniesienia się, bo nie byli jeszcze na dobre w grze – naprawdę, nie byli oni w stanie grać swojej piłki przez sekundę. Potem jednak dostali prezent, a potem kolejny od nas. Tego nie lubię. Nie zdarza się to często, więc naturalnie nie spodziewałem się, ale jak widać, zdarzyło się tak, jak czasem w przeszłości.
Komentarze (32)
No tak, nikt nie płacze w mediach o karne dla United czy inne bzdety.
Weź już wracaj na swój debilpage. Albo bij Niemca po kasku do transferu Bruno i jego 50% goli z karnych...
Sytuacja przypomina mi Kariusa który zaorał mentalnie sam siebie i nas przy okazji tylko dlatego że szefu uznał że Belg już może odejść a Niemiec choćby skały srały będzie jedynką.
Po co ten upór nie rozumiem i gdzie się wszyscy podział bo ławka nasza straszyła dziś tak samo jak Jaś fasola grający 007
A tak na marginesie wierzę w chłopa ale nie rozumiem w cholere
Teraz to przewaga nad MU i Lisami się liczy, bo oni są bezpośrednio pod City. Nikt nie będzie mówił o przewadze nad kolejnymi zespołami, bo to normalne
kolejnych odświeżyć skład i do boju
Będę zdziwiony
Klopp jest NIETYKALNY na chwilę obecną, kto myśli inaczej najzwyczajniej nie docenia tego co dla nas zrobił.
YNWA, niech sobie niektórzy wbiją w końcu do głowy co znaczą te słowa