Klopp o Fulham i wnioskach po meczu z Chelsea
Boss the Reds odniósł się do porażki 0:1 z Chelsea na Anfield i wypowiedział się na temat nadchodzącego spotkania z ekipą Scotta Parkera.
O analizie porażki z Chelsea i o tym, co według niego jest potrzebne Liverpoolowi, by odzyskać stabilność…
Przede wszystkim całkowicie normalne i zupełnie w porządku jest to, że każdy ma na ten temat swoją opinię. Jeśli przeanalizujemy to spotkanie, to mamy sytuację ze spalonym Timo Wernera. Nie da się uniknąć kontrataków, kiedy w grę zaangażowani są piłkarze tacy jak Timo Werner z uwagi na szybkość, jaką dysponują. Ogólnie bronienie polega na wyprowadzaniu ataków. Twoja linia obrony nie może czekać, kiedy realizujesz swój własny atak, a potem teoretycznie tracisz piłkę, co wywołuje kontrataki. Zespoły, które bronią się głęboko, będą mierzyć się z kontratakami, tak to działa. W drugiej sytuacji, w której straciliśmy bramkę, mieliśmy wystarczającą liczbę zawodników za piłką. To nie jest tak, że zaskakują nas kontrataki. W tej sytuacji nie zawiniła wysoko ustawiona linia obrony. Mieliśmy piłkarzy przed piłką, ale byliśmy zbyt głęboko cofnięci w pole karne, kiedy Mason Mount wykańczał swoją akcję. W tym przypadku zatem powodem nie była wysoko ustawiona linia obrony.
O co chodziło jeszcze? Fabinho w pomocy? Tak, byłoby super. Mieliśmy problem z Natem Phillipsem, który grał wcześniej obok Ozana. Tym razem nie mógł zagrać, więc musieliśmy zdecydować: czy wystawiamy niedoświadczoną parę w środku obrony, czy stawiamy na Faba? Wybraliśmy Faba. W pełni rozumiem to, że macie zupełnie inne spojrzenie na te sprawy, ale w momencie podejmowania decyzji podejmujemy takie, a nie inne, ponieważ uważamy, że są najlepsze.
O rozmowie z Mohamedem Salahem po jego zmianie…
Nie jestem nawet pewien, czy ta sytuacja jest teraz warta tego, żeby o niej mówić, ponieważ to dwie zupełnie różne sprawy. Przegrywamy 0:1, co nie uszczęśliwia żadnego z piłkarzy. Schodzisz, więc możesz zareagować na różne sposoby, ponieważ ogólnie nie jesteś zadowolony z przebiegu meczu. Dodatkowo jesteś zmieniany, jesteś napastnikiem, więc uważasz, że powinieneś zostać na boisku. To wszystko jest oczywiste i nie stanowi problemu. Normalne życie. Pomijając to, bo wspomnieliście jeszcze Midtjylland, to było tak dawno temu i naprawdę nic się nie wydarzyło. Mo jest w dobrym nastroju i zdobywał bramki także po tym meczu. Wszystko jest OK. To nie są nasze problemy.
O tym, czy powrót do gry Diogo Joty może pomóc innym napastnikom „wejść na odpowiedni poziom”…
Wszyscy musimy się poprawić, zdecydowanie. Przegrywasz mecze wtedy, kiedy masz więcej potencjału, niż pokazuje to końcowy wynik. Tak, chodzi o jakość naszej gry, a w tym zakresie wszyscy musimy się poprawić. Jednak Mo nadal ma świetny bilans strzelecki, ale jestem przekonany, że każdy wie, że on sam też wie, że nawet on mógł strzelić więcej bramek. Powtarzam natomiast, że naszym problemem nie jest forma strzelecka Mo. Musimy ogólnie się poprawić. Na sto procent.
O jego opinii na temat Fulham i ich menadżerze…
Jest świetny, naprawdę świetny. Sam awans po spadku z ligi jest wystarczająco trudny. To wielki, wielki wyczyn. Podoba mi się to, co widzę, kiedy ich oglądam. Pomyślałem któregoś dnia, że to jak gra Brighton, jak gra Fulham, to coś wyjątkowego w tej lidze. Tak, trudno się utrzymać, ale uważam, że naprawdę dobrze dla Anglii rokuje to, co pokazują ci młodzi menadżerowie. To coś naprawdę dobrego i dobry znak, ponieważ walczą o utrzymanie dwóch drużyn, dla których jest to trudne. Robią to jednak za pomocą piłki nożnej. Moim zdaniem obaj udowodnili już, że są gotowi na wielką karierę. Według mnie to ogólnie dobra informacja dla angielskich menadżerów.
Spójrzmy teraz na Fulham. Mieli trudny start, a teraz w ostatnich tygodniach pewnie zdobyli więcej punktów niż my w tym samym okresie. To już mówi wszystko. To będzie trudny mecz. To zespół grający piłką. Mają niewiarygodne statystyki posiadania jak na drużynę z tej strefy tabeli. Kilka miesięcy temu mogło się wydawać, że już wiadomo, które trzy drużyny spadną, ale obecnie wszystko się zmieniło. Znów jest zacięta rywalizacja. Przegrali w czwartek. Nie widziałem jeszcze tego meczu, a spotkanie analityczne mamy po konferencji. Widziałem jednak kilka ujęć z tego spotkania i można było na nich zobaczyć, może nie dominującą, ale aktywną drużynę Fulham i Tottenham musiał robić wszystko, żeby się bronić. Takie samo zadanie stanie przed nami. Liczę na to, że będziemy mieli trochę więcej posiadania piłki i że będziemy w stanie sprawić im więcej problemów. Musimy być jednak gotowi na prawdziwy mecz, ponieważ nie można popełnić tego błędu i oceniać Fulham z perspektywy ich pozycji w tabeli. Trzeba ich oceniać z perspektywy gry, jaką są w stanie pokazać. Tak też zrobimy.
O tym jak on i jego drużyna mierzą się ze swoją sytuacją…
Jak zawsze adaptujemy się do sytuacji. Nie jesteś w stanie zawsze zaadaptować się końcowego wyniku, cokolwiek by to znaczyło, ale jesteś w stanie dostosować się do sytuacji, do dostępnych zawodników, do okoliczności, w jakich funkcjonują piłkarze, sposobu, w jaki chcą uzyskać stabilizację, sposobu, w jaki chcemy kreować okazje. Oczywiście, pracujemy też nad wykańczaniem akcji, więc zawsze jest mnóstwo pracy do wykonania. Jest tylko kilka małych elementów, którym możesz pozwolić po prostu być, ponieważ, tak czy owak, działają.
Mówiłem już wczoraj wieczorem, i nie jestem w stanie tego zmienić do dzisiejszego poranka, że najważniejsze dla nas jest poprawienie naszego sposobu podejmowania decyzji w kluczowych momentach. To oczywiste, tak mi się wydaje. Przy wszystkich dobrych rzeczach, które wczoraj zrobiliśmy, koniec końców, chociaż nie jestem pewien dokładnych statystyk, Chelsea miała więcej strzałów na bramkę od nas. Strzały na bramkę nie są tym wyznacznikiem, ponieważ są nim strzelone gole, ale strzały na bramkę są oznaką. Powiedziałem wczoraj, że wiele rzeczy było naprawdę dobrych, ale ostatnie podania nie były wystarczająco dobre, co zabijało nasze sytuacje. Musimy nad tym pracować i to robimy, ale w ostatecznym rozrachunku to jest piłka nożna, więc chodzi o wytworzenie tej aury w meczu, czegoś w stylu przekonania lub czegoś podobnego.
Jeśli przegrywasz 0:1, to czujesz się zupełnie inaczej, niż jak wygrywasz 1:0. Ta jedna akcja sprawiła, że postawiliśmy się w sytuacji konieczności gonienia wyniku. I musieliśmy to robić z przeciwnikiem o jakości Chelsea, co nie ułatwia twojego życia, zwłaszcza gdy nie wykorzystujesz swoich sytuacji. Mamy świadomość swoich dobrych okazji, które mieliśmy i gdybyśmy je wykorzystali, mecz się odmienia. Jeśli nie, to nic się nie zmienia.
O tym, czy spadek formy Liverpoolu był nieunikniony z uwagi na niesamowitą grę w poprzednich dwóch sezonach…
Nie wydaje mi się. Nieuchronny oznacza, że nie dało się tego uniknąć? Nie wiem, czy możliwe lub niemożliwe jest, by wszystko szło nieustannie w tym samym kierunku. Są na świecie inne zespoły, które to osiągnęły, ale jesteś w stanie to osiągnąć tylko wtedy, kiedy twoje problemy nie narastają szybciej niż liczba rozwiązań, które możesz zastosować. Uważam, że ligą, w której najtrudniej przez długi czas utrzymać się na szczycie, jest liga angielska. Byłoby to możliwe i jest być może jeden klub, który ma wszystko, by to osiągnąć – zespół, zawodników, menadżera, pieniądze i wszystko inne. To Manchester City. Wszyscy pozostali muszą walczyć za pomocą wszystkiego, co mają, żeby się zbliżyć, a kiedy zbliżą się wystarczająco, to być może mogą pokazać to, co pokazaliśmy rok temu. Jednak jest wielka różnica pomiędzy sytuacją, w której jesteśmy teraz, a sytuacją, w której moglibyśmy być. Zajęcie drugiego lub trzeciego miejsca w sezonie, który nie jest idealny, według mnie dla każdego byłoby całkowicie w porządku, a jest jeszcze szansa na zajście dalej w pucharach, jest szansa na zajście jak najdalej w Lidze Mistrzów i temu podobne sprawy.
Jednak nasza sytuacja jest inna. Myślę, że wszyscy się zgodzimy, że jest ona naprawdę dziwna pod względem kontuzji, a piłka nożna to znacznie bardziej bazująca na rytmie dyscyplina, niż ludziom się wydaje. Chodzi o to, że kiedy możesz polegać na różnych rzeczach, kiedy możesz budować na różnych elementach, to jako zespół możecie osiągnąć swoje maksimum. W tym sezonie nie było dla nas takich okoliczności, w których moglibyśmy na czymś budować, ponieważ musieliśmy za dużo zmieniać. To tyle. Taka jest sytuacja. To pokazuje, dlaczego wiadomo było, że od pewnego określonego punktu w sezonie będzie nam trudno, ale oczywiście potem masz do wykonania pracę, którą jest walka ze wszystkich sił, żeby i tak osiągnąć korzystne wyniki. Być może nie grając swojego najlepszego futbolu, ale mimo wszystko osiągać dobre wyniki. W tym zakresie nie radziliśmy sobie wystarczająco dobrze, ponieważ nie osiągaliśmy dobrych wyników. W każdym statystycznym meczu możesz wygrać, przegrać lub zremisować, ale my przegraliśmy nawet te mecze, w których graliśmy naprawdę dobrze, a to oczywiście zupełne przeciwieństwo tego, co powinno się stać. Jesteśmy wobec siebie bardzo krytyczni. Mamy tego świadomość i przyjmujemy oraz mierzymy się z krytyką, ale nie możemy zmienić przeszłości. Możemy jedynie spróbować zmienić najbliższą przyszłość.
O tym, czy Salah „czuje odpowiedzialność pełnienia roli głównego strzelca w drużynie”…
Oczywiście jest to całkiem możliwe, ale nie wydaje mi się, żeby była to dla niego jakaś presja. Wydaje mi się, że jego to cieszy. Nie w tym rzecz. Bilans strzelecki Mo jest znów niesamowity, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę równość naszej gry. Powtarzam, wczoraj mogłem równie dobrze zmienić innych piłkarzy. To prawda. Chodziło bardziej o to, kogo można wprowadzić do gry w tamtym momencie. Gdy podejmujesz taką decyzję, to z mojej perspektywy wyglądał tak, jakby odczuwał intensywność tego meczu. Z jego perspektywy wyglądało to pewnie zupełnie inaczej, ale to jest w porządku. To nie jest najważniejsza sprawa na świecie. Zagraliśmy pół godziny bez Mo Salaha. Być może dlatego będzie mógł znów zagrać w niedzielę.
Podejmujemy takie decyzje w danej chwili, a nie z jakimiś dodatkowymi aspektami w ich tle. Problem jest tylko taki, że po meczu musisz to wyjaśniać, dzień po meczu też. Pojawiają się te wszystkie pytania i próbujecie stworzyć historię. Te historie, jak do tej pory, się nie zdarzyły. Nie mogę zagwarantować całej przyszłości, że nigdy się nie wydarzą, ale nie odbyliśmy żadnej dyskusji w podobnym temacie. To coś zupełnie normalnego. Ja decyduję, chłopaki to akceptują, ale nikt nie ma poczucia, że nie ma nic wspólnego z zaistniałą sytuacją lub że nie jest za nią odpowiedzialny. Ja tak nie czuję i piłkarze też tak nie czują. Razem weszliśmy na szczyt i razem dotarliśmy do punktu, w którym teraz jesteśmy, więc razem też temu zaradzimy. To nasz pomysł na tę sytuację. Nie mogę nie zmienić zawodnika tylko dlatego, że potem jego zmiana spowoduje jakieś pogłoski. W danej chwili nawet o tym nie myślę. Nie zastanawiam się: „Jak to zostanie odebrane? Jutro mnie będą o to pytać”. Nie dzieje się tak. Robię coś, ponieważ w danej chwili uważam, że jest to odpowiednie, a wy możecie to później oceniać, czy było to dobre, ale nie zmieni to już mojej decyzji, ponieważ nie jest to możliwe.
Komentarze (18)
Przestańmy narzekać i przyjmujmy wszystkie wydarzenia na spokojnie.
Wyników może i nie ma, trudno. Ale nadzieja jest nadal i będzie zawsze, dajmy jej szansę i mimo wszystko przestańmy już krytykować(tyczy się to również mnie), zacznijmy znowu na nowo wierzyć i wspierać, puśćmy przeszłość w niepamięć.
Oby do niedzieli!
We are Liverpool! Pamiętajcie!
YNWA!
Jeśli chodzi o wnioski, to chciałbym, żeby Klopp w końcu dojrzał do tego, że po 20 latach klepania tej samej taktyki, można byłoby ją jednak czasem zmienić.
Pomijam już fakt niewprowadzenia Keity czy Shaqiriego zamiast Thiago/Jonesa, tylko Oxa i ściągnięcia Salaha zamiast Mane czy ZWŁASZCZA Firmino, który traci ciągle piłkę.