Klopp o starciu z Fulham i szansach na Top 4
Jürgen Klopp przyznał, że Liverpool zagrał znacznie poniżej swoich możliwości w przegranym 0:1 meczu z Fulham na Anfield.
The Reds odnieśli porażkę po golu Mario Leminy w pierwszej połowie, który wystarczył, aby goście przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Poniżej podsumowanie pomeczowych komentarzy Kloppa..
Czy występ był wystarczająco dobry?
- Nie, nie był. Stracona bramka, brak strzelonej, przegrany mecz. Nie było to dobre spotkanie.
Czy jest coś, co tłumaczyłoby porażkę?
- Miałem już wcześniej parę wywiadów, w których starałem się takie rzeczy tłumaczyć. Musieliśmy wykonać kilka zmian, a chcieliśmy jeszcze więcej. Jasne jest, że to zaburza balans i pochłania czas na adaptację – szczególnie, że wszyscy wiemy, w jakiej formie jest ostatnio Fulham i że generalnie jest to dobry zespół. Rozpoczęliśmy całkiem dobrze, próbowaliśmy wypuszczać Mo za plecy obrońców. Było parę akcji, ale ich nie wykorzystaliśmy, tak samo jak oni. Bramkę straciliśmy w momencie, gdy zupełnie się jej nie spodziewaliśmy, a dodatkowo było to na kilka minut przed końcem pierwszej połowy. Potem z każdą minuta graliśmy coraz lepiej, kreowaliśmy akcje, ale bez efektu. Im mecz dalej trwa, tym oczywiste jest, że nie zyskujesz sił, a je tracisz i prawdopodobnie dlatego przegraliśmy.
Jak ten rezultat wpływa na nadzieje Liverpoolu na top 4?
- Możesz sobie wyobrazić, że nie jest to teraz moje największe zmartwienie. Rozumiem, że musisz zadać tego typu pytanie, ale nie myślę o tym obecnie. Musimy wygrywać mecze, musimy wygrać po prostu jeden mecz, a wtedy dopiero zaczniemy myśleć o reszcie.
Co sądzi o wypowiedzi pomeczowej Harrisona Reeda, który stwierdził, że piłkarzom Fulham „zależało bardziej”?
- Dostałem to pytanie już wcześniej. Zwycięzca ma zawsze rację, ale nie postrzegam tego jako problem. Nie mam pojęcia, jak bardzo piłkarzom Fulham zależało, ale to normalne – sam byłem w takiej sytuacji jak Fulham i wiem, że mówi się wtedy takie rzeczy. To nie mój problem obecnie. Moi chłopacy chcą wygrywać mecze, ja to wiem. Dostaliśmy już wystarczająco dużo ciosów, aby pokazać wszystkim, jak bardzo nam zależy. Nie byliśmy jednak w stanie tego przekuć na wygraną i to jest problem. Jeśli on mówi takie rzeczy, cóż, zwycięzca ma zawsze rację.
Na temat mentalności drużyny przy odrabianiu strat...
- Podczas gry, odpowiedź drużyny była względnie dobra. Oczywiście, mamy sporo piłkarzy, którzy są liderami i prezentują odpowiednią mentalność w takich momentach, ale nie są oni obecnie dostępni. Staram się odpowiadać na każde pytanie, ale sęk w tym, że oberwaliśmy zbyt wiele razy. Możesz chcieć wygrać mecz, bo wygrałeś wszystkie poprzednie albo wygrać, bo już od jakiegoś czasu tego nie zaznałeś – to jest bardziej nasza sytuacja. Uwierz mi, że ci chłopacy chcą tego, choć nie wychodzi i są ku temu powody. Na tę chwilę nie strzelamy bramek, a tracimy przynajmniej jedną, co jest wystarczające, aby nas pokonać. Możemy dyskutować na każdy temat, ale nie powiem „Tak, nie mamy tej mentalności”. Otóż mamy ją. Moi piłkarze chcieli wygrać ten mecz – widziałem to. Nadal popełniamy błędy, ale nie dlatego, że niewystarczająco chcemy wygranej. Musimy się upewnić, że przyszłe błędy nie będą karane bramkami. Traciliśmy przecież bramki w naszym najlepszym okresie, tyle że wtedy się tym aż tak nie przejmowaliśmy. Do tego punktu musimy dojść ponownie. Obecnie mamy wyniki dość stykowe i zazwyczaj na naszą niekorzyść, więc musimy odwrócić ten trend. Jeśli będzie to nawet wymęczone 1:0, to i tak pewność siebie przyjdzie. Na ten moment jednak jej nam brakuje.
Czy powrót kontuzjowanych piłkarzy jest remedium na obecny kryzys?
- Na wygraną jednego spotkania – nie. Na bycie ponownie skutecznymi, na bycie drużyną w najlepszym tego słowa znaczeniu – tak. Musimy być kompletni. Na pewno bardziej niż jesteśmy obecnie. Naprawdę nasze skupienie przenosi się z meczu na mecz i gdy się wygrywa, to ludzie myślą „Czemu ciągle to powtarzasz?”, ale to jedyny sposób. Następny mecz jest w rozgrywkach, w których źle nie stoimy, ale nadal będzie to ciężkie spotkanie. Jeśli uda nam się przejść dalej, co nie jest pewne, to zyskamy trochę pewności siebie. Potem czekają na nas Wilki, które również łatwo meczu nie oddadzą. Kolejny zespół w kalendarzu to Chelsea i przerwa reprezentacyjna. Musimy ten czas wykorzystać. Mamy nadzieję, że każdy, kto wyleci na zgrupowanie swojej reprezentacji, wróci zdrowy. Następnie zostaje nam około 9 – 10 spotkań, więc około 27-30 punktów do zdobycia. To nadal sporo i będziemy próbowali zgarnąć jak najwięcej z nich.
Komentarze (50)
Jaja sobie robicie?
Burnley. Barnsley gra w niższej lidze.
Jurgen coś wymyśli, jestem pewien.
Mam nadzieję że latem dostanie odpowiednie narzędzia do odbudowy drużyny.
Aha i te gościnne występy jakiś trolli są śmieszne.
Junajted które kopie się w LE razem z Arsenalem to nie są odpowiednie osobniki do dyskusji
A po finale w Madrycie dzwonił do niego Watzke z Zorciem i posili o powrót.
Wiesz co im powiedział, nie niestety ale dziękuje bo teraz w Liverpoolu jest jego dom.
Dziękuje
ale też (oprócz podziękowań) jest czas na zadawanie pytań : co dalej ? nawet jak wszyscy wrócą....
Ten jest "bossem", który potrafi wtedy, gdy nie idzie, gdy nie ma "wszystkiego" co mógłby mieć...Po tym poznaje się trenera - gdy nie idzie !!!
Nie czas na pieprzenie. On jest wielki - Prawda.
Ale to nie oznacza, że nie popełnia błędów...
Przykład : zmiany (a raczej ich brak - w meczu), brak reakcji na ustawienie innego zespołu (widzieliście ?)
To przykre...ale Boss się " zawiesił...
brak w tym logiki - co ostatnio wyczynia...
YNWA!
Co JK ma mówić po meczach? Ma przekazać plan? Wszystko się sypie. Pewność siebie podupadła. Mamy kryzys, którego NIKT się nie spodziewał.
Wam w pracy chyba cały czas idzie bardzo dobrze. Ktoś kto zostaje trenerem roku 2x z rzędu, dochodzi do 2 finałów LM i wygrywa w miażdżący sposób PL. 2 miesiąc kryzysu, a musi tłumaczyć się Januszkom, bo ku**a nie idzie... Chłopaki mieli kilka tragedii w drużynie. Nie jesteśmy Chelsea, żeby zwalniać, gdy mamy kryzys, tylko dać czas na ogarnięcie tego. Pamietajmy, ze gramy mecze co 3 dni, jak maja trenować? Kiedy? Pozdro dla prawdziwych! YNWA
Nie wiem co będzie dalej. Ale po opadnięciu emocji, ogarnąłem się i jestem gotów oglądać następne mecze naszych jakie by nie były. Jeszcze na studiach miałem kolegę imprezowicza który zawsze świetnie się bawił mimo uwalonych sesji, problemów w domu i braku pieniędzy. Ja miałem o połowę mniej problemów od niego i również połowę mniej entuzjazmu co On. Pamiętam jak zawsze mówił "Zero strachu, zero złości..wyje*ane po całości" albo "Zero spiny, bo mamy kolejne terminy". Może i my powinniśmy od teraz tak przyjmować nasze niepowodzenia. Porażki już w zasadzie przestały boleć, bo oklep dostaliśmy od dosłownie każdego. Bardziej jest obawa o Kloppa którego możemy stracić jeśli ktoś u góry nagle straci cierpliwość.
Nie jestem pewien. Startował z przeciętnym zespołem, a w ciągu kilku sezonów osiągnął: dwa finały LM z czego jeden wygrany i wygrana liga z ogromną przewagą. Żaden klub trenera po czymś takim by nie zwolnił po jednym gorszym sezonie (może Chelsea tylko)
Elementem psychologicznym ważnym będzie LM. Ważne, żeby nie odwalić jakiegoś 0-3 w środę i później nie trafić w 1/4 na kogoś z dwójki Bayern/PSG
-poniewaz to on stworzyl ten zespol
-odnosil z nim sukcesy
-dlatego wypracowal sobie kredyt zaufania
-wiec przy pierwszym kryzysie nie powinno sie go natychmiasz zwalniac
-nalezy mu sie szansa aby wyprowadzil druzyne na dobra droge
-nie ma co porownywac Liverpoolu z BVB,inna liga,odmienny zestaw ludzki,brak konfliktu z zarzadem(o ile wiadomo)
-poniewaz nie ma lepszego coacha,ktory bylby dostepny(Allegri i inne tego typu nazwiska to jakas utopia moim zdaniem)
-dla Stevena jest jeszcze za wczesnie-niech sie najpierw sprawdzi w mocniejszej lidze,najlepiej w PL
In Klopp we trust!
PS przenioslem ten post z forum-taka jest moja opinia z ktora oczywiscie mozna sie zgodzic badz tez nie-:)