Carra, Keane i Souness o kryzysie Liverpoolu
Jürgen Klopp określał wielokrotnie Liverpool jako "mentalne potwory", drużynę zdolną wygrywać najtrudniejsze spotkania. Tymczasem the Reds zaliczyli właśnie szóstą porażkę ligową na Anfield. Katem mistrza Anglii tym razem okazało się Fulham.
Po porażce 0:1 z drużyną prowadzoną przez Scotta Parkera, Jamie Carragher określił swój dawny klub jako "mentalne karły". Ponad to, niepokojąca staje się sytuacja Liverpoolu w kontekście kwalifikacji do pierwszej czwórki Premier League.
Rozczarowanie wyrazili też Roy Keane oraz Graeme Souness podczas rozmowy w studio Sky Sports.
Carra: Mentalne bestie? Raczej mentalne karły
- Tak często, we wcześniejszych sezonach, Liverpool dawał radę strzelić gola przed końcem spotkania. Nawet w roku, gdy zacięcie ścigali Manchester City. Jürgen Klopp słusznie określił wówczas swoją ekipę jako "mentalne potwory", zasłużyli na to. Teraz jednak wyglądają jak "mentalne karły".
- Za każdym razem, gdy podczas meczu pojawia się jakakolwiek przecwiność losu oni sobie z nią nie radzą. Tak wyglądają ostatnie trzy lub cztery miesiące.
- Dla Liverpoolu tego typu dyspozycja jest nie do zaakceptowania. Mogę was o tym zapewnić, grałem w paru naprawdę słabych składach Liverpoolu.
- Te porażki w domu, przeciwko takim rywalom... trzeba znaleźć przyczynę problemu. Obecnie czwarta pozycja jest bardzo odległa.
Keane: Kryzys w Liverpoolu
- Moje największe zmartwienie względem Liverpoolu wiąże się z tym, że nie grają jak drużyna.
- Pewne symptomy kryzysu pojawiała się na przestrzeni ostatnich miesięcy. Teraz po prostu myślisz sobie "czy oni naprawdę grają, aż tak źle?". Ta drużyna jest w głębokim kryzysie.
- Nie grają jako kolektyw. I to powinno być największym zmartwieniem trenera.
Souness: Piłkarze Liverpoolu nie stawili czoła wyzwaniu
- Kiedy jesteś piłkarzem wygrywającym trofeum, musisz sobie z tym poradzić. Naciesz się tym przez tydzień. Później każdy kolejny dzień na plaży powinieneś spędzić na rozmyślaniu o nadchodzących wyzwaniach.
- Wydaje mi się, że część z tych zawodników tego nie zrobiła. Myślą, że "musimy nacieszyć się tamtą chwilą, ponieważ nigdy więcej już nam się nie przydarzy". Rzecz polega jednak na nieustannym zwyciężaniu. Po raz kolejny i kolejny.
- To jest dla mnie wielka tajemnica. Aż trudno uwierzyć, że taka drużyna może zaliczyć taki zjazd formy. Od znakomitej do przeciętnej. Jak najbardziej na miejscu są wątpliwości stawiane wobec trenera, jednak sądzę, że powinniśmy skupić się na zawodnikach.
- Jürgen Klopp odkrył jakich piłkarzy ma do dyspozycji. Część z nich nie sprostała wyzwaniu.
Klopp: Brak impetu w obecnym sezonie
- Mieliśmy parę chwil, w których mieliśmy szansę jakkolwiek wpłynąć na przebieg meczu. Strata bramki tuż przed końcem pierwszej połowy nas dobiła. Staraliśmy się na to odpowiedzieć, chłopcy to pokazali. Koniec końców nie zdołaliśmy strzelić bramki, to ogromny problem.
- W tym sezonie nie nabraliśmy naszego impetu, przynajmniej jeżeli chodzi o mecze Premier League. Łatwo to dostrzec. Ta energia wciąż drzemie w tej ekipie, wciąż to mają, jednak na ten moment nie mogą tego z siebie wykrzesać. Cudem byłoby to, gdybyśmy wiedzieli jak zmienić to z dnia na dzień.
- Jedyną dobrą rzeczą jest to, że gramy w kilku różnych rozgrywkach, gdzie możemy pokazać naszą inną twarz.
- Pewne było to, że Fulham stworzy nam problemy. Są w gazie, są dobrą drużyną. Ekipy takie jak oni zasługują na grę w Premier League.
Klopp pytany o to jak czują się jego zawodnicy opowiadał:
- Niezbyt dobrze, to jasne. Jestem człowiekiem i zanim cokolwiek powiem muszę to przemyśleć. Po meczu takim jak ten nie mogę natychmiast wyjść na środek i znaleźć właściwe słowa. Dla nas wszystkich to trudne do zniesienia.
Klopp zapytany o to, czy Fulham starało się bardziej, odpowiadał:
- Zwycięzca zawsze ma racje. Moi chłopcy pragnęli wyniku. Łatwo jest jednak oceniać na zasadzie "wygrali, a więc zależało im bardziej". Nie sądzę, żeby to było problemem. Naprawdę nie muszę udowadniać, że chcemy walczyć o to i o to.
Zjazd Liverpoolu w statystykach
- Liverpool przegrał sześć kolejnych meczów rozgrywanych na Anfield. To najdłuższa czarna seria w Premier League od czasów "rekordu" Huddersfield Town, które w lutym 2019 roku przegrało siedem meczów rozgrywanych na własnym stadionie.
- Sześć porażek na Anfield w sezonie 2020/21 to najdłuższa passa w pojedynczej kampanii, od czasów sezonu 1953/54, gdy the Reds zanotowali tyle samo przegranych.
- Liverpool nie wygrał na Anfield już od ośmiu starć ligowych: mowa o dwóch remisach oraz sześciu porażkach. Podobną statystykę drużyna z Merseyside miała w latach 1951 oraz 1952, gdy the Reds nie odnieśli zwycięstwa przez 10 meczów.
- Nie licząc rzutów karnych oraz goli samobójczych, Liverpool nie zdołał strzelić gola w każdym z 115 strzałów oddanych na bramkę rywala na Anfield w meczach ligowych. To największa liczba niewykorzystanych sytuacji od czasów, które obejmuje statystyka - sezonu 2006/07.
Komentarze (5)