Klopp: Jesteśmy dopiero w połowie drogi
Jürgen Klopp opisał dzisiejsze starcie z RB Lipsk jako „wyzwanie do podjęcia” podkreślając tym samym świadomość Liverpoolu, że w kwestii spotkania w ramach Ligi Mistrzów wciąż wiele pozostaje do zrobienia.
Trzy tygodnie od zwycięstwa 2:0 nad klubem z Bundesligi na Puskas Arena w Budapeszcie, oba zespoły spotkają się ponownie na tym samym obiekcie, by rozstrzygnąć kwestię ich obecności w ćwierćfinale.
Mecz został przeniesiony z Anfield do stolicy Węgier, ponieważ drużyna z Lipska nie może przyjechać do Merseyside ze względu na przepisy związane z COVID-19 w Niemczech.
Zeszłego miesiąca gole Mohameda Salaha i Sadio Mané zapewniły przewagę zawodnikom Kloppa, jednak on i jego drużyna z własnego doświadczenia wiedzą, że nie można brać tego wyniku za pewnik.
– Dziwnie jest pisać do swojej rubryki na mecz domowy, który nie zostanie rozegrany na Anfield – pisze menadżer w swojej części oficjalnego programu meczowego.
– Tak na marginesie, to nie jest skarga. Mamy taką, a nie inną sytuację. To nie wina UEFA, Lipska, a tym bardziej nie nasza. To położenie, w jakim znajduje się obecnie cały świat.
– Okoliczności są zmienne i trzeba iść na kompromisy, jeśli chcemy nadal grać i dokończyć rozgrywki. Nie ma idealnego wyjścia. W tej chwili musimy sobie jakoś radzić.
– Za pierwszym razem to Lipsk stracił przewagę meczu na własnym boisku. Teraz my jej nie mamy. W związku z tym mamy do czynienia z niezwykłą dynamiką dwumeczu, w którym oba spotkania odbywają się w tym samym miejscu.
– Na wstępie muszę nakreślić, jak bardzo jesteśmy wdzięczni mieszkańcom Budapesztu i zarządowi Puskas Arena za to, że znów goszczą nas u siebie. Może się wydawać, że mówię to z powodu dobrego wyniku w pierwszym meczu, ale szczerze mówiąc organizacja, przyjęcie i udogodnienia nie mają sobie równych.
– Wspaniałe miasto, świetna infrastruktura treningowa, świetne zakwaterowanie – i co najważniejsze – światowej klasy stadion i nawierzchnia. Jeśli w przyszłości ten stadion zostanie wybrany na miejsce finału Ligi Mistrzów lub Ligi Europy, będzie to więcej niż zasłużone.
– Wracamy tutaj tego wieczoru wiedząc, że jesteśmy dopiero w połowie drogi. Nic się nie dokonało. Nadal trzeba stoczyć walkę. Żaden wynik nie jest gwarantowany.
– Jako klub i drużyna najlepiej wiemy, że prowadzenie w Lidze Mistrzów zależy od tego, co z nim zrobimy. Gdyby wynik był odwrotny, nadal myślałbym, że nasze szanse są bardzo duże. Z pewnością tak samo jest w przypadku naszego przeciwnika.
– Mamy przewagę, na którą zapracowaliśmy – to wszystko.
– Mój przeciwnik, Julian Nagelsmann, jest jednym z najbardziej ekscytujących, innowacyjnych i odważnych trenerów w światowym futbolu. Słusznie zdobył grono wielu wielbicieli... a w tym gronie ja zajmuję miejsce na szczycie listy. Myślę, że będzie rozkoszował się dzisiejszą sytuacją. Potraktuje ją jako szansę.
– Sukces przeciwko Manchesterowi United odnieśli w podobnych okolicznościach. OK, to była faza grupowa, nie pucharowa, ale sposób, w jaki zadbali o kwalifikację po dotkliwej porażce w Manchesterze wiele o nich mówi.
– To ostrzeżenie, którego nie potrzebujemy, ponieważ jesteśmy wystarczająco pokorni i inteligentni, aby dostrzec zagrożenie bez konkretnego studium przypadku. Szanujemy ich.
– Wiąże się to oczywiście z ważnym przypisem, że koncentrujemy się przede wszystkim na sobie. To rywalizacja, w której zapracowaliśmy na nasz status. Nie dzięki temu, co osiągnął nasz „klub”, ale dzięki temu, co osiągnęła większość tej grupy zawodników.
– Jestem największym na świecie zwolennikiem skupiania się na tym, co będzie dalej, a nie na tym, co było. Mimo wszystko, jako zespół nie powinniśmy zapominać o doświadczeniach, których doznaliśmy razem w tej niesamowitej rywalizacji. Myślę, że możemy je wykorzystać jak paliwo.
– Wcale nie chodzi o to, że plakietka z „6” na naszej koszulce nam pomaga, bo tak nie jest. To pamięć o wartościach i wnioskach, które doprowadziły nas do tej pozycji.
– Odkąd tu jestem, pokora zawsze była głównym mottem, które prowadziło nas do sukcesu w europejskich rozgrywkach. Nigdy nie chcieliśmy specjalnego traktowania. Nigdy nie zachowywaliśmy się, jakby to turniej był nam coś winien. Zapracowaliśmy na to, co osiągnęliśmy dzięki zaangażowaniu, jakości i wspólnocie.
– Wciąż możemy to wykorzystać. Postrzegamy każdy wieczór Ligi Mistrzów jako przywilej i coś, co należy pielęgnować. Każdy mecz jest wyzwaniem do podjęcia.
Komentarze (0)