Liverpool pokonuje skromnie Wilki
Podopieczni Jürgena Kloppa wygrali na Molineux Stadium z Wolverhampton 1:0. Spotkanie na obiekcie Wilków było żywym i szybkim widowiskiem.
Jedynego gola strzelił Diogo Jota w 45. minucie po szybkiej akcji the Reds.
Już w trzeciej minucie zrobiło się gorąco pod bramką Liverpoolu. Niepewnie interweniował Alisson po dośrodkowaniu z prawego skrzydła, po czym staranował swojego rywala w polu bramkowym. Brazylijczyk miał dużo szczęścia, że Craig Pawson nie zdecydował się użyć gwizdka. Kilkadziesiąt sekund później szybka kontra gospodarzy powinna zamienić się na gola, ale Nelson Semedo uderzył na tyle dobrze dla Alissona, że golkiper Liverpoolu nie miał problemu z obroną uderzenia z bliskiej odległości.
W 13. minucie Sadio Mané otrzymał prostopadłe podanie w pole karne Wilków. Rui Patricio nie pozwolił Senegalczykowi na oddanie strzału z wygodnej pozycji. Poprawka Mané została skutecznie zablokowana przez obrońców.
Nic nie wskazywało na otwarcie wyniku jeszcze podczas pierwszej połowy, ale za to właśnie kochamy futbol. Zaskakuje w najmniej oczekiwanym momencie. Po szybkiej akcji ofensywnego trio the Reds piłka trafiła pod nogi Diogo Joty, który bez zastanowienia skierował piłkę do siatki. Nie popisał się w bramce Rui Patrício, który powinien lepiej się zachować między słupkami, a nawet sparować futbolówkę na rzut rożny. Uderzenie Portugalczyka prześlizgnęło się po rękach jego rodaka.
W 50. minucie Conor Coady mógł doprowadzić do remisu. Były zawodnik Liverpoolu znalazł się w polu karnym i główkował nieznacznie ponad poprzeczką po dośrodkowaniu z prawej strony Saïssa.
W kolejnych minutach oglądaliśmy mnóstwo walki o kontrolę przebiegu gry. Poza strzałami z dystansu wpierw Adamy Traoré w 70. minucie, a następnie w 78. minucie Sadio Mané nic szczególnie nie było warte odnotowania.
Jednak chwilę później, Liverpool ruszył z serią ataków na bramkę Wolves. Najpierw Salah, a następnie Diogo Jota próbowali zaskoczyć Rui Patrício, ale w obu sytuacjach Portugalczyk spisał się nienagannie.
W doliczonym czasie gry piłkarze Wolverhampton za wszelką cenę próbowali wyrównać, ale pomimo niezłych okazji nie udało mu się zdobyć gola na wagę jednego punktu.
Składy
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Phillips, Kabak, Robertson - Wijnaldum (67' Wijnaldum), Fabinho, Thiago (67' Keïta) - Salah, Jota (82' Oxlade-Chamberlain), Mané
Wolverhampton: R. Patrício (90+11' Ruddy) - Boly, Coady, Saïss - Semedo (84' Gibbs-White), Neves (76' Dendoncker), Moutinho, Jonny - Neto, W. José (70' F. Silva), Traoré
Komentarze (98)
Do poprawy .....yyy wszystko!
Przynajmniej mamy jak na razie szczęście.
Mane się nie przewraca przy pewnym karnym, chłopaki często się ignorują. No nie wyglada to tak jak powinno.
Sadio musi zacząć grać z zespołem, za dużo sam, za dużo strat. Gini spowalnia każdą akcje niestety. Fab - profeska w środku.
Futbolista Traore przy każdym kontakcie pada jak rażony piorunem, trochę to śmieszne.
-dlaczego nie strzelał tylko mijał Patricio?
-a jeżeli już to robił to z jakiej racji się nie wywrócił zarabiając karnego?
Ale bramka/akcja miodzio i ta wymiana podań Mo z Sadio-:)
Thiago znów słabo niestety
Nie płakać dzieciaki, nikt tu stylu nie szuka a wyników, to one dają punkty.
YNWA!
Poprawić grę bocznych obrońców, szczególnie Robertsona. Dużo niedokładności dzisiaj u Szkota.
Thiago do zmiany. Ciekawe co by dał w ofensywie Keita, kiedy gramy taką trójką z przodu.
Kontrolować mecz i po 3 pkt!
Nat "król przestworzy"!
Diogo znowu trafia jak przed kontuzją-:)
Strzelić na 2:0 i kontrolować.
Mecz do zapomnienia.
Ważne 3pk.
YNWA
https://m.youtube.com/watch?v=Xvm4wwrBQmI
Ale grunt że w końcu komplet punktów, jeszcze 9 takich kolejek i będziemy mieli to TOP4 ;)
Rui trzymaj się, zdrowie ważniejsze od wszystkich meczów świata.
Wiem ale jest to spowodowane brakiem pleców, więc dlatego całe trio gra bliżej środka i się wraca żeby pomóc. Co za tym idzie nie tworzymy za wiele sytuacji, albo sytuacje są tylko mało strzałów celnych na bramkę lub goli. Musimy to przeboleć.
Super akcja bramkowa, piłka przeszła przez każdego z ofensywnego trio.
Jestem dumny i całym sercem z The Reda
WAJ. poza meczem, powolny, celnych podań niewiele. TAA czasami chyba sam się dziwił, że takie głupoty robi...
Ogólnie - RADOŚĆ ale...wciąż to nie piłka nożna tylko kopanina.
Chyba nareszcie mamy stabilny skład, bo Boss nie musi rotować środkiem obrony i pomocą.
Dzisiejszą grę naszych oceniam na wielki plus z pewnym "ale". Fajnie że zawodnicy z naszej defensywy świetnie się ustawiają (w szczególności TAA który w poprzednich meczach otwierał na swojej połowie drogę ekspresową) i są w pełni skoncentrowani, aby kasować wszelkie badź co bądź niecelne wrzutki i podania rywala. Cały czas jednak martwi mnie notoryczne zagrywanie bezmyślnych długich piłek do przodu, które generują niebezpieczne kontrataki. Dziś zagraliśmy z drużyną znajdującą się w podobnym dołku skuteczności co my. Natomiast wyobraźcie sobie jak zakończyłaby się jedna ze strat w bliskiej odległości od naszych dwóch ostatnich obrońców, gdyby zamiast Adama Traore był tam np. Mahrez. Dlatego mówię. Wszystko idzie w dobrym kierunku i liczę na poprawę skuteczności i dynamiki ze strony Sadio i Mo. A także chciałbym aby długie piłki i wrzutki w ich kierunku nie były jedynie kwestią losową zależną np. od pressingu zakładanego przez rywala lub siły wiatru, czy gry byleby jak najdalej od oddalić zagrożenie od własnej bramki. Te świece naszych zawodników (w szczególności pod własnym polem karnym) sprawiają wrażenie jakby mieli zamiar grać w dziadka na jednym z boisk treningowych, co coraz to bardziej przebiegły przeciwnik mógłby wykorzystać z pełną premedytacją.
Sytuacji stwarzamy sporo, ale skuteczność jest problemem, chociaż Salah ładnie wykończył akcję Oxa, szkoda, że minimalnie spalił.
Cieszy dobra gra w obronie, rywale nie stwarzają sobie setek pod naszą bramką. Nat i Ozan nieźle się wkomponowali w grę, przed nimi jeszcze Fab, wygląda to całkiem dobrze.
Zacznijmy grać dokładniej w przodzie i przede wszystkim skuteczniej.
Może chodzi też trochę o to, że Liverpoolowi brakowało trochę szczęścia, a przy golu Joty nareszcie się ono do nas uśmiechnęło.