Wywiad z Caoimhinem Kelleherem
Utrata kilku godzin snu jest prawdopodobnie jedyną zmianą w stylu życia, którą Caoimhin Kelleher potrafi wskazać jako efekt zrobionych w tym sezonie postępów w karierze.
W godzinach porannych 2 grudnia 2020 r. golkiper przewracał się w łóżku z boku na bok. Próba zaśnięcia okazała się daremna.
- Zdarza mi się to po większości spotkań rozgrywanych wieczorem, ale chyba nigdy z takim nasileniem – stwierdza.
Adrenalina wciąż buzowała w jego żyłach, kiedy umysł przywoływał obrazy z debiutu w Lidze Mistrzów w spotkaniu z Ajaksem Amsterdam. Został wtedy zawodnikiem meczu.
Ostatecznie uspokoił się, a później w tygodniu odnotował kolejne czyste konto w trakcie występu w Premier League w domowym meczu z Wolverhampton Wanderers.
Pomimo dużego kroku w karierze, i potencjalnie ważnego dla swojej przyszłości, podejście Kellehera nie uległo zmianie.
- Wydaje mi się, że jestem całkiem zrelaksowany i spokojny. Moja dziewczyna zawsze mówi mi: „Nic Cię nie rusza”. W pewnym sensie się ze mnie śmieje, bo zawsze jestem wyluzowany. To od zawsze było moją cechą – opowiada dla Liverpoolfc.com prosto ze swojego domu.
- Po prostu chcę ruszyć dalej i nie być w blasku świateł. Gdybym mógł wybrać, to w ogóle bym w nim nie stał, ale to jest coś, czego nie da się uniknąć w piłce nożnej.
- Mam świadomość, że jeśli dobrze radzisz sobie w ważnych spotkaniach, to będziesz obserwowany. Nie jest to jednak coś, co jakoś bardzo mi odpowiada.
W rzeczywistości jednak ta uwaga świata mogła pojawić się już wcześnie, gdyby nie pechowy wypadek rowerowy na wakacjach w 2019 r. W jego skutek Kelleher musiał leczyć złamany nadgarstek w tym samym czasie, kiedy Alisson Becker doznał kontuzji w otwierającym sezon meczu Liverpoolu z Norwich City.
- Od tego czasu nie wsiadłem na rower i wydaje mi się, że jeszcze przez jakiś czas nie wsiądę! Trochę się teraz tego boję – mówi ze śmiechem.
- Nie jest to coś, do czego wracam i analizuję. W piłce nożnej wszystko się może zdarzyć. Być może gdybym ja nie doznał kontuzji, to Alisson też nie doznałby urazu i temu podobne scenariusze. Po prostu nigdy nie wiesz, co się wydarzy.
- Jestem bardzo wdzięczny za szanse, które otrzymałem i miałem to szczęście, że otrzymałem też możliwość gry w tym sezonie. Cieszy mnie, jak wszystko się potoczyło.
- Uważam, że nastąpiło to w idealnym dla mnie momencie, kiedy byłem w pełni gotowy i mogłem wykorzystać swoją szansę. Nie mogę się doczekać kolejnych.
W 2015 r. Kelleher przeniósł się ze swojego rodzimego zespołu Ringmahon Rangers w Cork do Akademii Liverpoolu, gdzie z kolei jego spokojne nastawienie zwróciło uwagę trenerów.
Zdaniem młodego bramkarza taka postawa może dawać ważne, dające poczucie bezpieczeństwa wsparcie dla kolegów z zespołu.
Opisując swoją przedmeczowe nawyki, wskazuje:
- Włączam fajną, spokojną muzykę i staram się po prostu zrelaksować i jednocześnie przygotować do meczu.
- Kiedy jesteś spokojny i opanowany, to dajesz pewność całemu zespołowi, że mogą ci ufać. Z uwagi na to, że jesteś bramkarzem, zespół musi ci ufać i mieć pewność co do twojej gry.
Z pewnością pozaboiskowe zajęcia Kellehera również wspierają jego grę w bramce.
- Moja dziewczyna jest bardzo dobra w irlandzkim tańcu, więc starałem się trochę tego nauczyć. Jeszcze mieszkając w domu, uczyłem się tego tańca w szkole, więc chciałem do tego wrócić i uczyć się go ponownie.
- Tak właściwie to szło mi całkiem dobrze, więc pewnego dnia chcę być w stanie zatańczyć cały układ.
- Trzeba naprawdę dobrze koordynować ruchy stopami i szybko nimi poruszać, więc na pewno pomoże mi to w grze na bramce. Raczej nie zaszkodzi.
- Nie pokażę nikomu, jak tańczę!
Gdy chce się odciąć od piłki nożnej, Kelleher lubi oglądać telewizję. Nie wybiera jednak tego rodzaju programów, o których zazwyczaj dyskutuje się w szatni Liverpoolu.
- Lubie oglądać MasterChefa. Ostatnio to właśnie włączam – przyznaje.
- Powiem szczerze, uwielbiam ten program. Oglądam go nieustannie, po kilka odcinków pod rząd. Nie jestem najlepszym kucharzem, więc staram się wyciągnąć z programu jakieś wskazówki.
- Kocham piłkę nożną i ciągle otaczam się piłką nożną, czy to chodząc na treningi, czy oglądając mecze po powrocie do domu. Jest to pewna część mojej osoby, ale lubię też się wyluzować i oderwać umysł od myślenia o sporcie.
- Kiedy jest to możliwe, to lubię wyjść i zagrać w golfa albo po prostu pójść do kina, albo do restauracji. Takie normalne aktywności.
Postępy w rozwoju oraz doświadczenia z sezonu 2020/21 sprawiają, że Kelleher ma poczucie, że ustabilizował swoją pozycję zawodnika pierwszego zespołu. I chociaż sezon należy uznać za taki, który odmienił jego życie, to nie wpłynął jednak na to, jakim jest człowiekiem.
- Uważam, że jestem po prostu normalny. Jestem normalny, taki sam jak inni w zespole. Ta grupa twardo stąpa po ziemi, to skromne chłopaki. Właśnie dlatego tak dobrze się dogadujemy.
- Prawdopodobnie jestem jednym z najcichszych w drużynie. Zawsze taki byłem, ale dobrze dogaduję się z każdym z chłopaków. Jest ta nić porozumienia. Naprawdę lubię spędzać czas w szatni.
Rozmowę przeprowadzili dziennikarze Liverpoolfc.com.
Komentarze (0)