Powtórka wyniku z Kijowa, Real górą w Madrycie
W pierwszym kwadransie gry oglądaliśmy mnóstwo nerwowości z dwóch stron. Jednak to gospodarze potrafili przedrzeć się w pole karne, by zagrozić bramce Alissonowi, choćby niecelnym strzałem z główki tuż obok słupka bramki.
W 27. minucie piłkarze Realu Madryt wyszli na prowadzenie za sprawą bramki Viníciusa. Fenomenalna długie podanie Toniego Krossa na kilkadziesiąt metrów do wbiegającego w tempo między Alexandra-Arnolda i Phillipsa Brazylijczyka, który wykorzystał swoją szybkość i w sytuacji sam na sam zachował zimną krew pokonując Alissona.
W kolejnych minutach przerażenie w oczach zawodników the Reds narastało, co przełożyło się na kolejnego gola dla Realu Madryt. Błąd Alexandra-Arnolda przy główkowaniu wykorzystał Marco Asensio, który dopadł do piłki w polu karnym przed Alissonem i sprytnym strzałem nad głową golkipera umieścił futbolówkę w siatce.
Jürgen Klopp był wściekły na 'popisy' i wyrwy w drugiej linii i jeszcze przed przerwą zmienił beznadziejnie spisującego się Keïtę na rzecz Thiago.
Liverpool wyszedł na drugę połowę meczu diametralnie odmieniony. Szybka i zarazem dobra kontra Liverpoolu wyprowadzona przez Wijnalduma w 51. minucie tkliła nadzieje kibicom na korzystny wynik. Holender zagrał do Joty, a ten odegrał w pole karne do Salaha, który oddał z kilku metrów pierwszy celny strzał dla the Reds zakończony bramką na 2:1.
Zdawało się, że podopieczni Kloppa naruszyli równowagę w zespole Królewskich. W następnych minutach Liverpoolczycy potrafili sobie wykreować kilka ciekawych sytuacji, które kończyli strzałami na bramkę.
Real podwyższył prowadzenie w 65. minucie. Gospodarze szybko rozegrali aut, Benzema podał do Modricia, ten wypatrzył w polu karnym Viníciusa, który strzałem bez przyjęcia zaskoczył Alissona w krótki róg bramki.
Następne kilkanaście minut upływały pod całkowitą kontrolą i dominacją zawodników Realu. Para Kroos i Modrić dzieliła i rządziła w środku pola, dyktując tempo i przebieg gry na boisku. Strata trzeciej bramki mocno podcięła skrzydła piłkarzom Liverpoolu.
W końcówce meczu Real Madryt momentami rozpaczliwie się bronił, jednak do ostatniego gwizdka arbitra nie pozwolili the Reds na wykreowanie sobie sytuacji, która przyniosłaby kontaktową bramkę.
Składy
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Phillips, Kabak (81' Shaqiri), Robertson - Keïta (42' Thiago) Fabinho, Wijnaldum - Salah, Jota (81' Firmino), Mané
Real Madryt: Courtois - Lucas Vázquez, Nacho, Militão, Mendy - Kroos, Casemiro, Modrić - Asensio (70' Fede Valverde), Benzema, Vinícius (85' Rodrygo)
Komentarze (247)
NIestety dzisiejszy mecz obnażył wszystkie jego umiejetności a raczej ich brak.
KEITA???
Dramat całościowo.
Keita po tym meczu jest spalony w tym klubie, nie rozumiem kompletnie czym on sobie zasłużył na pierwszy skład kosztem Jonesa i Thiago.
Wijnaldum tak samo jak i Keita powinien dostać zmianę w 1. połowie. Jaki kapitan, tak gra.
Defensywa nie istnieje,ofensywa również-wtf???
Obudźmy się natychmiast! bo stracimy szanse na awans już dzisiaj.
Grać The Reds-:)
Wielkie zapowiedzi o całkowitej demontadzie Realu można włożyć między bajki.
My cały czas jesteśmy w kryzysie i nie ma co się oszukiwać kilkoma lepszymi meczami. Gramy w kratkę i tym razem wypadło na gorszy mecz :p przynajmniej w pierwszej połowie..
Czy Klopp przeszarżował z Keitą i Jotą? Oczywiście z tej perspektywy łatwo nam go oceniać, bo już wiemy co się stało, ale przecież od tego jesteśmy :) i chyba przesadził.
Zobaczymy jak to będzie z Thiago na boisku.
Bardzo słabo w drugiej linii, nie tylko Naby ale Gini i Fab grają słabo.
Trent niestety ale w obronie to jest porażka dziś chyba Milner dawałby się mniej ogrywać.
Atak został odcięty, bo tracimy błyskawicznie piłkę w środku pola.
Jak dla mnie Gini out, Firmino in.
YNWA
Nie istnieje tez Salah, o dziwo Robertson też (nie chciało u się kryć do końca przy 2 bramce), Jota po 10 minutach też zniknął.
Niestety istnieje Trent i Phillips (ale do niego nie mam pretensji, każdy wie jakie on ma umiejetności i nie jego wina, ze musi dziś grać).
Jedynym plusem jest Kabak, który do momentu tego złego podania, grał wręcz wybitnie, niczym Van Dijk. Wszystko czyścił i wybijał a Benzemę schował do kieszeni (karnego moim zdaniem raczej tam nie było, to Benzema prędzej kopnął Turka).
Po przerwie oby się otrząsnęli wierzymy dalej
Teraz Real zabetonuje środek pola, więc ciężej będzie zmienić obraz gry.
To środek pola dzisiaj jest kluczowy. Keita i Wijnaldum wyglądali jakby grali dla Realu. Jeżeli kapitanem jest gość, który wie, że po sezonie odchodzi z klubu, to niestety w tak ważnym meczu, gdzie to mental jest kluczowy, nie mamy czego szukać. Fabinho sił starczyło na 15 minut, ale sam nie może ogarnąć całego środka.
Najbardziej zawiódł mnie Fabinho. Bardzo słaby mecz. Wijnaldum dzisiaj w białej koszulce ale tu akurat zdziwienia nie ma.
Tylko z Keitą przyznał się do błędu. Chłopak teraz wysiądzie psychicznie.
Mam nadzieję, że Jurgen nimi potrząśnie w przerwie, bo jak na razie to jest jedna wielka kompromitacja i żenada.
Niech nikt mi go nawet nie próbuje bronić
A Jota to jest kot, nie tam jakieś Wernery czy Mbappe za 300mln
z taką grą to można zapomnieć o jakichkolwiek pkt.
Żeby to wygrać sędzie musiałby chyba z 10 karnych nam podyktować z czapy, a ty masz jakieś pretensje do sędziego. Tutaj cała drużyna mecz zawaliła a nie sędzia!
Bardzo źle: Robertson, Philips, Wijnaldum
Zle: Fabinho, Jota
Średnio: Mane, Salah, Thiago, Alisson
Dobrze: Kabak
Kabak niczym mały Van Dijk. Czyścił wszystko a Benzeme schował do kieszeni. Gość nie oddał celnego strzału.
Przegraliśmy przez słabą grę w środku pola, niestety Modrić, Kroos i Casemiro zdominowali naszych.
YNWA
Cieszę się, że to już koniec. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem tak zmęczony psychicznie oglądając mecz. Najlepsza wiadomość jest taka, że dalej jesteśmy w grze o awans, a drugą dobrą wiadomością jest to, że drugi raz tak słabo nie zagramy, bo się po prostu nie da. Spokojnej nocy mimo wszystko.
Lecz z drugiej strony mamy 90 minut aby wygrać 2:0.
Sadio irytujący,Fab wkurzający-:(
PS. Dawno nie było meczu Liverpoolu, gdzie tak trudno jest wybrać najlepszego zawodnika The Reds.
No i na drugim miejscu występ Mane.
W przypadku Keity wpadałem w szał, to przy Mane miałem cały czas banana, jak był przy piłce.
Dla mnie Sadio "man of the match" w wersji bardziej malinowej a nie oscarowej.
YNWA
1. Keita
2. Błędy indywidualne w obronie
3. Komentarz na Polsacie
4. Ślepy gwiazdorski sędzia
Aczkolwiek...
Fatalny Fabinho. Liczyłem, że Brazylijczyk pomoże nam zdominować środek pola. Srogo się zawiodłem. Zresztą katastrofalny był występ całej drużyny. Ewidentnie urwało nam jaja jeszcze przed meczem. Nie rozumiem jak parę dni po naprawdę dobrym spotkaniu z Arsenalem można zaprezentować się równie tragicznie.
Szanse dalej niby są, ale trzeba pamiętać, że tym razem straty trzeba będzie odrabiać przy pustym Anfield i z wątpliwej jakości defensywą. Owszem duet Phillips - Kabak na słabsze zespoły PL może i wystarcza, ale na tym poziomie LM każdy głupi błąd praktycznie kończy się stratą gola.
Arnold był tragiczny.
Bramak na wyjeździe daje szansę aczkolwiek LFC wygrało tylko jeden mecz na Anfield w tym roku z Lipskiem. No nic trzeba się wsiąść w garść i pokazać dobrą gre w rewanżu
Wakey Wakey, Eggs and Bakey 😊
To tylko ten niemiecki śmieć nie gwizdał fauli przeciwko Realowi.
Co do meczu to pomimo niekorzystnego rezultatu, ciągle jeszcze jest spora szansa na awans. Tyle że co nam po takim awansie skoro powyżej będziemy mierzyć się z jeszcze trudniejszymi rywalami. Jak to ktoś napisał Real przyjął naszą postawę z meczu z Lipskiem. Odizolowali nas od jakichkolwiek szans i tylko przechwytywali bezpańskie piłki. Boczni obrońcy zagrali kał i to w dużej mierze oni sprezentowali Realowi najwięcej okazji. W poprzednich sezonach byli najlepszą naszą formacją, w obecnym robią rywalowi dosłownie autostradę do naszej bramki. Nasza gra wygląda kiepsko, ale nie raz byliśmy w jeszcze gorszych opałach i wychodziliśmy z tego cało. Liczę że Jurgen wyciągnie wnioski i zrobi odpowiednie ruchy.
Arnold bardzo słabo, Robertson też nie zagrał za dobrze. Mane bez formy od dawna a Salah mimo bramki też wiele nieudanych akcji i zlych decyzji.
1. Ma wielkie wymagania płacowe w stosunku do rzeczywistego wkładu i roli w meczach takich jak ten dzisiejszy o najwyższą stawkę.
2. Jest dla mnie zbyt statyczny i schematyczny. Jego podania są do bólu bezpieczne i spowalniają ataki pozycyjne. Rywal wie gdzie się ustawiać aby zniweczyć nasze plany ofensywne.
3. Wg. mnie niczym konkretnym się nie wyróżnia na tle swoich kolegów w sytuacjach kiedy trzeba dać od siebie coś ekstra i pociągnąć drużynę.
4.. Dzierżył dziś opaskę kapitańską i pod nieobecność Hendersona wymaga się od niego więcej. Musi dawać impuls, a najważniejszych momentach jest tylko statystą i nikim więcej.
Tak jak powiedziałeś On i Robertson nie mają prawa grać od dechy do dechy. Ale w tak szalenie ważnych meczach jak ten muszą, bo to są zawodowcy grający na najwyższym poziomie. Po takich meczach ocenia się przydatność zawodnika i w takim meczu jak ten dzisiejszy ci zawodnicy niestety nawalają. Od początku tego roku nie grają kolokwialnie mówiąc nawet "pół tej dechy". To trochę wygląda tak jakby ktoś nam zawodników podmienił, bo w poprzednich sezonach nieprzerwanie zachwycali wszystkich swoją grą i nazywano ich mentalnymi potworami, czyż nie? Zobacz co się dzieje jak nie ma Hendersona. Bieda jest. Naprawdę w tym środku nie ma kto zagrywać. Gra jest tak schematyczna że postronny kibic oglądający mecze naszych jeszcze przed rozpoczęciem ataku wie gdzie piłka zostanie zagrana. Jakąś nadzieją jest jeszcze ten Thiago, który próbuje różnych sztuczek i widać że myśli nad tym co robi. W ogóle przyglądając się zagraniom Wijnladuma i kilku innych naszych zawodników może wyciągnąć wrażenie, że to jest taka gra w dziadka tzn. oddać bezpiecznie piłkę pobliskiemu partnerowi byleby tylko nie stracić i nie stać się winowajcą kontrataku. Koniec końców piłka i tak trafia do Arnolda który na pałę dośrodkowuje w trybuny lub rywala, albo do Salaha który nieporadnie próbuje minąć obrońcę rywala. To jest naprawdę bardzo słabe. Wypada 2/3 zawodników i okazuje się że w środku pola mamy mur chiński. Ostatnie mecze przegrywamy nieskutecznością, dosłownym brakiem środka pola i nadmierną statycznością, w skórcie gramy bardziej jak emeryci aniżeli mistrzowie Anglii.
YNWA!!!