Przedmeczowa konferencja Jürgena Kloppa
Jürgen Klopp w najnowszym wywiadzie omówił tematy walki o Ligę Mistrzów, a także dalszej motywacji zawodników jego drużyny i nadchodzącej potyczki z Leeds.
The Reds wybierają się na Elland Road w najbliższy poniedziałek z nadzieją walki o zagwarantowanie sobie miejsca w nadchodzącej Lidze Mistrzów, po czterech ligowych zwycięstwach z rzędu.
Klopp wypowiedział się o możliwym przebiegu spotkania z drużyną Marcelo Bielsy, rozmawiając zdalnie z reporterami w AXA Training Centre.
Poniżej podsumowanie wypowiedzi Kloppa...
O tym, jak rozwija się współpraca pomiędzy Ozanem Kabakiem i Nathanielem Phillipsem...
Jest dobrze. Jak to się mówi – sprawy takie rozwijają się, gdyż gracze poznają się wzajemnie; nie chodzi tu w stu procentach o ich poziom sportowy, bo wiadomo, że ci zawodnicy mają jakość, po prostu musieli trochę razem pograć. Szczególnie tak jest na pozycji środkowego obrońcy, Ozan i Nat zaczęli się rozumieć i miejmy nadzieję, że zostanie tak jak najdłużej. Zagrali już razem dużo spotkań, cztery mecze w Premier League i wydaje mi się, że również cztery w Lidze Mistrzów, tak więc łącznie osiem. To bardzo dobry start, nie mogę powiedzieć nic, oprócz tego, że jestem z nich bardzo zadowolony. Ozan ma dwadzieścia jeden lat, przyjechał tu z Niemiec jako wielki talent. W poprzednich drużynach nie miał zbyt wiele szczęścia, przedostania spadła z ligi, Schalke również prawdopodobnie spadnie. Nikt z ekspertów nie podważał jego umiejętności, jednak to, że zdecydował się na przejście do Liverpoolu to wielki krok i dobrze, że wygrywa teraz więcej spotkań niż wcześniej, dzięki temu może pokazać co potrafi. Tego tak naprawdę nigdy nie można być pewnym, ale Ozan udowodnił na co go stać.
Kariera Nata Philipsa za to, cóż, rozwija się tutaj w bardzo wyjątkowy sposób - to jak mu przedtem szło, jak sobie radził i co planował... W tym sezonie zagrał dla Liverpoolu w Premier League i Lidze Mistrzów, pokazał, że potrafi wygrywać ważne mecze i radzić sobie w wymagających sytuacjach. Miał chyba jedne z najlepszych statystyk dotyczących gry głową w historii Premier League, to naprawdę niebywałe czego udało mu się dokonać, nie zapominajmy, że grał na najwyższym możliwym poziomie. Bardzo dobra robota. Nieważne, czy nazywamy to startem, czy restartem kariery, albo może startem dwóch wspaniałych karier – bardzo mnie to cieszy.
O tym, czy ostatnia wygrana Leeds z Manchesterem City sprawi, że Liverpool inaczej będzie podchodził do tego spotkania...
Oglądaliście ten mecz? Man City grało przeciwko dziesięciu graczom z Leeds, z reguły ich mecze tak nie wyglądają. Szybko dostali czerwoną kartkę, od razu padł gol na 1:0, a Leeds wzniosło się na wyżyny, rozgrywając niesamowite spotkanie pasji i walki o zwycięstwo, ale tak naprawdę jeśli spojrzymy na stronę taktyczną tego spotkania, to raczej nie obstawiałbym ich zwycięstwa. Najwięcej dał im ich charakter. To naprawdę wyjątkowy występ: w ogóle się nie poddawali, grali z tak dużą intensywnością i mimo tylko dziesięciu graczy, to wciąż udawało im się rozgrywać kontrataki. Z reguły zwyczajne drużyny nie potrafią tego robić mając jedenastu zawodników, a Leeds udało się w dziesięciu strzelić na dodatek zwycięskiego gola na koniec spotkania. Widziałem ten mecz i szczerze mówiąc, pokazał on naprawdę do czego zdolni są piłkarze Pawi. Gracze Leeds pewnie byli zdziwieni i zdekoncentrowani czerwoną kartką i pewnie nikt nie pomyślał tam po prostu: „Ok, to teraz musimy jakoś wygrać”. Jednak do końca spotkania pokazali tony pasji i zaangażowania i dzięki temu zasłużyli na zwycięstwo. Bardzo dobrze, że w piłce takie rzeczy są możliwe, ale to nie zmienia naszego podejścia do tego meczu.
O tym, czy długo musiał pocieszać swoich piłkarzy po odpadnięciu z Ligi Mistrzów i czy spodziewa się, że zespół właściwie zareaguje na to niepowodzenie...
A więc tak, w piłce są dwie ważne rzeczy, które tak naprawdę się liczą: po pierwsze wynik, po drugie gra zespołu. Wygraliśmy trzy ostatnie spotkania Premier League, jedna przegrana w Lidze Mistrzów i jeden remis. Jedyny zły mecz z tej serii, to ten w którym przegraliśmy w Lidze Mistrzów, cała reszta była dobra, lub nawet bardzo dobra i to chcemy kontynuować: po prostu grać w piłkę najlepiej jak potrafimy. Musimy zaakceptować te złe wyniki, gdyż w naszej grze ciągle są elementy, które szwankują - musimy poprawić naszą skuteczność pod bramką, czyli to, co nie udało się w drugim meczu z Realem, ale to, że teraz nie umiemy wykorzystywać sytuacji, to nie znaczy, że zawsze tak będzie. Trzeba przechodzić nad takimi sytuacjami do porządku, gdyż nie możemy skupiać się na „odpowiadaniu” na złe wyniki, po prostu musimy dawać z siebie wszystko.
Kiedy myślimy o Leeds, to zaczynamy zastanawiać się, że gra z taki zespołem może być nie do końca przyjemna, wymagają, a wręcz trudna, że musimy wyjść na boisku i zagrać jedno, zrobić drugie i tak dalej. Jednak z drugiej strony spójrzcie, Leeds pewnie myśleli o nas dokładnie to samo, na przykład: „Gdzie oni się nauczyli tak bronić?!”. Przed meczem nic więcej nie jesteśmy w stanie zrobić. W czasie gry można starać się sprawić przeciwnikowi więcej kłopotu, niż on sprawi tobie. Dokładnie w takiej sytuacji jesteśmy. Wiemy, że ciąży na nas presja, każdym może to sobie wyobrazić, gdyż chcemy zakończyć sezon w pierwszej czwórce, ale nie wiemy, czy nam się uda. Mamy siedem gier do końca sezonu, by to udowodnić, także będziemy próbować.
O tym, czy jego zespół nabrał po ostatnich spotkaniach wystarczająco dużo motywacji, by wykorzystać to w ostatnich meczach Premier League...
Jeśli by tak było, to bardzo dobrze. Jednak nie możemy zapominać o poziomie drużyn, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć. Wygląda to tak, że ostatnio wygraliśmy trzy spotkania, dlatego ciągle liczymy się w walce o Ligę Mistrzów. Jeśli wygralibyśmy tylko dwa, albo nawet jedno spotkanie, to moglibyśmy już w ogóle się nie mieć szans na awans. Kiedy przegralibyśmy wszystkie, to nie zadawalibyście mi tego pytania. Tak więc jak widzicie – najważniejsze jest wygrywanie spotkań. Najlepiej byłoby wygrać je wszystkie, ale inne zespoły również wiedzą jak grać w piłkę, dlatego nie lekceważymy ich. Musimy cały czas walczyć, wygrywać spotkania, aby wywierać presję na zespoły będące w tabeli przed nami. To nasz aktualny cel, ciężko wymyślić cokolwiek więcej. Jeśli zawodnicy będą czuć motywację, to zobaczymy to w poniedziałkowy wieczór. Styl gry Leeds bardzo różni się od innych zespołów Premier League. Można porównywać różne zespoły, jednak jeśli przeanalizujemy styl gry Leeds, to okaże się, że grają w naprawdę wyjątkowy sposób. Jesteśmy na to gotowi.
O niedawnej poprawie gry obronnej Leeds...
Ten zespół nigdy nie był słaby w tej materii, jednak często, kiedy obrona gra wyżej, zawodnicy nie do końca pilnują swoich pozycji, to wtedy przeciwnik łatwo może to wykorzystać. Nie oni pierwsi i nie ostatni. Ich trener to stary wyjadacz z wielką wiedzą, ale dla całej reszty to tak naprawdę pierwszy rok na najwyższym poziomie. Tak jak mówię, to całkowicie normalne, że gdy drużyna rozwija się, to przechodzi przez różne etapy. Przeciwko City, z powodu braku jednego gracza popełnili siedem, albo i dziewięć poważnych błędów. W każdy inny dzień City by to wykorzystało, jednak w ten im się nie udało, gdyż gracze Leeds bardzo ofiarnie bronili, blokowali wszystkie strzały, walczyli o każdą piłkę. Jednak ostatecznie chciałbym powiedzieć, że Leeds to bardzo dobra drużyna zarządzana przez jednego z najlepszych menadżerów. Takie połączenie z reguły się sprawdza.
O napastniku Leeds, Patricku Bamfordzie...
Bardzo dobry zawodnik. Przedtem słyszałem analizę talkSPORT, gdzie ludzie mówili: „Tak, Leeds potrzebuje dobrego napastnika. Bamford nie jest na tyle dobry” i tak dalej. Teraz cieszę się, że Bamford mógł udowodnić im, że się mylili. To wyjątkowy gracz. Bardzo dużo pracuje, a przy tym ciągle gra na najwyższym poziomie, przez co zdobywa bramki. To rzadkie. W Leeds gra wielu interesujących piłkarzy, jednak kariera Bamforda bardzo mnie cieszy. Nie znam go osobiście, ale dobrze sobie radzi, inaczej niż reszta. To robi wrażenie!
Komentarze (4)