Klub pozostanie nieugięty w sprawie Giniego
Michael Edwards doskonale zdaje sobie sprawę, jak ciężko wypracować sobie status osoby doświadczonej i obytej na rynku transferowym.
Aby zbudować zespół, który wygrywa Ligę Mistrzów i Premier League, przy budżecie znacznie niższym niż rywale w kraju i całej Europie, trzeba się porządnie napracować.
Nie każda decyzja podjęta przez dyrektora sportowego Liverpoolu na drodze do sukcesu w ostatnich latach, była powszechnie rozumiana i popularna.
Jednak właśnie z tego powodu, The Reds nie będą stawać na głowie w związku z dobiegającym końca kontraktem Giniego Wijnalduma.
O ile w ostatniej chwili po obu stronach nie dojdzie do nagłej zmiany zdania, Holender opuści tego lata Anfield jako wolny agent.
Jak dowiaduje się Echo, Liverpool nie planuje przedstawiać nowej, lepszej oferty kontraktowej, po tym jak ostatnia z nich została chłodno przyjęta przez przedstawicieli Wijnalduma.
W tym samym czasie, zawodnik również nie zmienił zdania, co do tego, czy zaoferowane mu warunki rzetelnie odzwierciedlają jego wartość.
To, że sytuacja wydaje się mało prawdopodobna do rozwiązania, będzie oczywiście mile widzianą wiadomością dla pewnej części fanów Liverpoolu.
Wijnaldum wygrał więcej spotkań (133) w swoich pierwszych 200 występach dla The Reds niż jakikolwiek inny piłkarz w pełnej trofeów historii klubu.
Uchodził również za bycie wręcz niezniszczalnym, będąc prawie zawsze zdolnym do gry, kiedy klub zapewniał sobie szósty Puchar Europy i długo wyczekiwany tytuł mistrzowski.
Pomimo to, w niektórych kręgach pozostaje on niedoceniany, być może dlatego, że jego talent do wypełniania luk, zapewnienia i utrzymywania posiadania oraz budowania podstaw do tego, by inni mogli zabłysnąć, nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w telewizji.
Chociaż Jürgen Klopp nie ma wątpliwości co do cech pomocnika, zamierza on przyjąć w tej sprawie pogląd Edwardsa.
Wijnaldum ma teraz 30 lat i trzeba się zastanowić, jak długo będzie w stanie grać na najwyższym poziomie, szczególnie biorąc pod uwagę ilość jego występów w ostatnich sezonach.
Niewielki spadek formy w tej kampanii można tłumaczyć tym, że wszyscy jego koledzy, mieli swoje problemy w niektórych momentach sezonu. Tylko Mohamed Salah i Andy Robertson rozegrali w nim więcej minut od Holendra.
Jednak ostatnią rzeczą jakiej chce Liverpool, jest zobowiązanie się do poprawy warunków finansowych zarabiającego do tej pory 90.000 funtów tygodniowo zawodnika i płacenie mu przez cztery lata, by wkrótce zdać sobie sprawę, że zaczyna być u niego widoczny wyraźny spadek formy.
Dla klubu, który nie ma takiego bogactwa jak Manchester City, Manchester United, czy Chelsea, ale stara się co roku pokonać ich w walce o medal, podejmowanie prawidłowych decyzji jest prawie tak samo ważne jak sprowadzanie nowych nabytków.
Wystarczy spojrzeć na Arsenal, który wręczył Mesutowi Özilowi horrendalnie lukratywny kontrakt, krótko po tym, jak Manchester United uchronił ich przed dokonaniem tego samego w przypadku Alexisa Sancheza. Następnie dwa lata później udowodnili oni, że nie wyciągnęli żadnych wniosków, uginając się przy okazji żądań Pierre’a Emericka-Aubameyanga, który wpadł w widoczny kryzys strzelecki.
Chcąc uniknąć podobnych pułapek, właściciele Liverpoolu przekazali Edwardsowi możliwość robienia tego, co uzna za stosowne, jeśli chodzi o transfery i kontrakty.
Najwyraźniej przypisał on Wijnaldumowi wartość, od której nie odstąpi, w przekonaniu, że ostatecznie zostanie to usprawiedliwione.
Tak duża presja nie jest niczym nowym dla człowieka, który przeprowadzał transfer Philippe Coutinho z klubu, w czasie, gdy był on powszechnie uważany za najlepszego gracza Liverpoolu.
Edwards wykazał się również talentem do uciszania krytyków, gdy pojawiały się pytania dotyczące potencjalnego transferu „zweryfikowanego przez Premier League” Salaha.
Chociaż sukcesy z przeszłości nie gwarantują, że tak samo będzie w przypadku Wijnalduma, jego zbliżające się odejście to kolejna szansa dla dyrektora sportowego klubu, by udowodnić, dlaczego jest tak ceniony.
Komentarze (8)
Ostatnie transfery oraz sytuacja z kontraktem Wijnalduma nie napawa optymizmem. Nie tak to miało wygladać po sukcesach.
No ale tej ślepej części kibiców LFC z tego forum muszę oddać, że ostatnie mecze są w jego wykonaniu bardzo słabe, tyle, że jest to spowodowane głównie tym co u Robbo, czyli brakiem sił, bo grają za dużo, dodatkowo rozterki związane z końcem kontraktu i mamy to co mamy.
Nie raz odczułem na sobie frustrację tej pierwszej grupy, za obiektywną ocenę jego wkładu na grę naszego ukochanego zespołu, takie to smutne czasy nastały, miejmy nadzieję, że w kolejnymi sezonie wszystkim wrócą dobre nastroje i podział zniknie, Gini odejdzie za Thiago zacznie grać Jones i wszyscy będziemy żyli długo i szczęśliwie.
Odchodzi od nas jedyny zawodnik, który nie łapie kontuzji i którego można brać w ciemno do wyjściowej 11 w dowolnym ustawieniu i z dowolną taktyką. Bez jaj.