Czy Thiago zrobi różnicę w meczu z United?
Przeszczęśliwy Thiago pobiegł w kierunku Main Stand unosząc palec wskazujący prawej dłoni w kierunku rezerwowego bramkarza Liverpoolu, Adriána, zanim dopadli go koledzy z drużyny.
- Mam wyjątkowe relacje z chłopakami, którzy nie grają regularnie. To było dla nich - wyjawił.
To bardzo eleganckie ze strony rozgrywającego, który w tym sezonie sam sporo czasu spędzał poza grą. Osiem miesięcy po wartym 25 milionów funtów transferze z Bayernu Monachium reprezentant Hiszpanii w końcu dołożył się do dorobku bramkowego The Reds.
Thiago postawił kropkę nad i w coraz bardziej nerwowej końcówce spotkania, kiedy otrzymał podanie od Roberto Firmino i precyzyjnie uderzył z granicy pola karnego prosto w prawy dolny róg bramki przeciwnika. Jego partnerzy z zespołu namawiali go, aby częściej decydował się na strzały, a on skorzystał z tej rady.
To była jego pierwsza bramka od czasu trafienia w barwach Bayernu w spotkaniu przeciwko Mainz w styczniu 2020, a przyniosła ona ulgę nie tylko jemu, ale i całemu zespołowi.
To był trudny pierwszy sezon Thiago w Liverpoolu, towarzyszyły mu zapewne zupełnie inne emocje niż wtedy, kiedy przychodził do zespołu, witany fanfarami i ogólną euforią. Najpierw zaraził się koronawirusem, a faul Richarlisona na Goodison Park w październiku spowodował kontuzję, przez którą musiał pauzować przez niemal trzy miesiące.
Powrócił do osłabionego składu, który wyraźnie stracił animusz i trudno było przystosować mu się do tego, czego wymagał od niego Jürgen Klopp w kwestii taktyki. Oskarżano go o zbyt długie przetrzymywanie piłki, zwalnianie ataków Liverpoolu i popełnianie zbyt wielu prostych fauli.
Pominięcie go przy ustalaniu składu na oba mecze ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt musiało być dużym ciosem dla wybitnego pomocnika, który rok wcześniej zdobył Puchar Europy z Bayernem, w którym odgrywał kluczową rolę. Thiago jednak nie narzekał. Spuścił głowę i starał się jeszcze bardziej w czasie treningów. Jest popularną postacią zarówno wśród zawodników, jak i sztabu trenerskiego.
W sobotę zaliczył trzeci ligowy start z rzędu, jego występ można było wręcz podziwiać, wykonał 64 celne podania, co dało mu skuteczność rzędu 93 procent. Zaczął szybciej operować piłką, robi to w sposób bardziej przemyślany. Dowodem na jego większą swobodę była bramka, która była zaledwie piątym trafieniem wśród wszystkich pomocników Liverpoolu w tym sezonie.
- Zasłużył na tego gola. Thiago zagrał bardzo dobrze. W każdym aspekcie prezentował się znakomicie - mówił z radością Klopp.
Występ Liverpoolu nie był jednak przekonujący, zespół nie potrafił zamknąć meczu po otwierającym trafieniu Sadio Mané z pierwszej połowy. Mecz był zbyt otwarty, mało było płynności i kontroli nad jego przebiegiem, kilkukrotnie kolegów ratował Alisson, Brazylijczykowi zdarzył się jednak fatalny błąd, którego nie potrafił jednak wykorzystać Che Adams.
To był zdecydowanie mecz z gatunku tych do przetrwania, a nie cieszenia się nimi, co ważne jednak Liverpool wciąż zachował cień szansy na zakwalifikowanie się do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, do zajmującego czwarte miejsce Leicester City zawodnicy Kloppa tracą aktualnie sześć punktów, mają jednak jedno rozegrane spotkanie mniej. Na całe szczęście w sobotę ostatni raz zawodnicy grali na Anfield przy pustych trybunach. W ostatniej kolejce do Liverpoolu przyjedzie Crystal Palace, a na meczu będzie obecnych 10 tysięcy kibiców.
Do tego czasu The Reds czekają wyjazdy na Old Trafford, The Hawthorns i Turf Moor, a spotkania te wyjaśnią, o jaką stawkę zagrają piłkarze w ostatniej kolejce. Thiago określił to, czego będą potrzebowali zawodnicy Kloppa w ciągu tych końcowych dwóch tygodni sezonu mianem 'małego cudu'. - Musimy walczyć. Drzwi mogą być dla nas zamknięte, ale otwarte jest okno i to właśnie oknem musimy się wedrzeć - powiedział.
To, co może zrobić Liverpool to wygrać wszystkie cztery spotkania, zdobyć 69 punktów i liczyć na to, że rywali przytłoczy presja. Jednak aby wykonać swoje zadanie, będą musieli dokonać czegoś, co nie udało im się od marca 2014 - będą musieli wygrać na Old Trafford. To jedyny wielki stadion w Anglii, na którym Kloppowi nie udało się jeszcze zatriumfować w czasie swojej ponad pięcioletniej kadencji. W tym czasie Liverpool rozegrał z United sześć meczów wyjazdowych, cztery zakończyły się remisem, a dwa porażką The Reds.
Bardzo często w tych pojedynkach Liverpool wyglądał na stłamszony, nawet kiedy wszystko wskazywało na to, że przewaga była po ich stronie. Zawodnicy zawsze byli świadomi zagrożenia, jakie potrafią stworzyć kontrataki United i przez to nie chcieli się odsłaniać i ryzykować. Tym razem musi być inaczej. Tym razem punkt będzie równoznaczny z porażką. Liczy się tylko zwycięstwo, wszystko inne będzie zawodem.
Można obawiać się, że United da odpocząć swoim kluczowym zawodnikom we wtorkowym starciu z Leicester, aby wystawić najmocniejszy skład przeciwko Liverpoolowi w czwartek. Z całą pewnością z radością skażą ustępujących Mistrzów na grę w Lidze Europy w przyszłym sezonie. Zawodnicy Kloppa mają jednak w tym tygodniu więcej czasu na przygotowanie i muszą to wykorzystać. Stawką nie jest może żadne trofeum, jednak nagroda jest tak czy inaczej bardzo znacząca.
Utrata miejsca w Lidze Mistrzów będzie miała duże znaczenie w kontekście polityki transferowej Kloppa. To byłby kolejny finansowy cios dla klubu, który stracił w czasie pandemii 120 milionów funtów. Gdyby jednak Liverpoolowi udało się zająć czwarte miejsce w ligowej tabeli, byłoby to duże osiągnięcie, zwłaszcza biorąc pod uwagę wszystkie problemy, jakie drużyna napotkała po drodze. Dzięki temu latem nastroje byłyby raczej optymistyczne, a nie przygaszone. Przegrupowanie i wzmocnienie zespołu byłyby prostsze.
We wrześniu ciężko byłoby sobie wyobrazić, że w maju Liverpool będzie czekało spotkanie, które muszą wygrać, a w środku obrony będą grali Nathaniel Phillips i Rhys Williams. Jesienią ci zawodnicy byli odpowiednio szóstym i siódmym wyborem szkoleniowca. W pojedynku z Southampton ta para zaprezentowała się świetnie, a The Reds zachowali pierwsze czyste konto na Anfield od stycznia, jednak United postawi zupełnie inne warunki, grają na zupełnie innej szybkości i z zupełnie inną dynamiką.
Ozan Kabak ma małe szanse na wyleczenie urazu mięśniowego na czas, a to będzie oznaczało, że na środku obrony Klopp postawi raczej na Fabinho i Phillipsa. To rozwiązanie dalekie od idealnego biorąc pod uwagę jak ważnym zawodnikiem Brazylijczyk jest w roli defensywnego pomocnika, jednak menedżer ma ograniczone możliwości. Głównymi problemami zespołu pozostają podatność na ataki przeciwników i nieskuteczność w ofensywie, światełkiem w tunelu może jednak być pierwsza bramka strzelona w tym roku na Anfield przez Sadio Mané.
Liverpool ma przed sobą nie sprint do mety, a raczej bieg z przeszkodami, ale jednak wciąż pozostają w tym wyścigu. Thiago w końcu złapał formę i jeżeli chce w przyszłym roku grać w Lidze Mistrzów, to musi na Old Trafford pokazać się z najlepszej strony.
30-latek był bliski transferu z Barcelony do Manchesteru United w 2013 roku, jednak nowy menedżer David Moyes miał co do niego wątpliwości i ostatecznie ten temat upadł. Zamiast tego Thiago zaliczył bardzo udane lata w Monachium, a dopiero teraz przeniósł się do Premier League. Nie tak to sobie wyobrażał. Spodziewał się walki o najwyższe laury, a nie niepewności dotyczącej gry w europejskich pucharach. Jednak zarówno pomocnik, jak i klub do którego dołączył wciąż mają szansę na to, aby ten sezon nie został zapamiętany jedynie jako porażka. Teraz Klopp będzie musiał polegać na nim, aby ten dał z siebie wszystko w arcyważnym meczu na terenie przeciwnika.
James Pearce
Komentarze (8)
Mistrzostwo! 🤣
Na te chwilę przy zdrowym Hendo, Thiago nie gra w pierwszej 11
P.S Thiago wykreował najwięcej sytuacji bramkowych ze wszystkich pomocników, mimo, że najpierw wykluczyła go koronka, a później fawelarz, próbując go zamordować, wykluczył Hiszpana na prawie 3 miechy. Ohh, ten bezużyteczny Thiago.