Achterberg kazał Alissonowi biec w pole karne
John Achterberg wyjawił, że spojrzał na zegarek i to zachęciło go do wezwania Alissona Beckera, by ten pobiegł w pole karne rywali przy rzucie rożnym. Bramkarz zdobył niezwykłego gola, który zapewnił Liverpoolowi zwycięstwo nad West Bromwich Albion.
- Nie mieliśmy nic do stracenia - powiedział trener.
Bramkarz dołączył w polu karnym do swoich kolegów z pola, by pomóc im przy rzucie rożnym wykonywanym przez Trenta Alexandra-Arnolda. The Reds remisowali 1-1 na The Hawthorns.
Jakkolwiek nieprawdopodobnie to brzmi, to właśnie Alisson wyskoczył najwyżej do piłki i strzałem głową posłał piłkę w długi róg bramki rywali, zapewniając drużynie Jürgena Kloppa zwycięstwo 2-1. Liverpool dzięki temu goni najlepszą czwórkę i ostateczne miejsce w tabeli zależy tylko od niego.
Ta scena buzowała od prawdziwych emocji, a bramka z pewnością pozostanie ikoniczną.
- Moja reakcja była taka jak wszystkich. Skakałem jak szalony. Ostatnia minuta, zwycięski gol - powiedział Achterberg w poniedziałek rano.
- Bardzo cieszymy się z powodu Alissona i z powodu występu drużyny. Walczyliśmy, tworzyliśmy sobie sytuacje, ale ich nie wykorzystywaliśmy. Przeciwnik postawił nam trudne warunki, więc musieliśmy znaleźć sposób by to przezwyciężyć. Była 94 minuta i nie mieliśmy nic do stracenia.
- Spojrzałem na zegarek. Była 94 minuta i pomyślałem, że to może być ostatnia akcja meczu, a musieliśmy wygrać. Krzyknąłem więc do niego "biegnij w pole karne!" Ali nie patrzył w stronę ławki dopóki nie krzyknąłem. Po prostu stwierdziłem, że nie mamy nic do stracenia i musimy zgromadzić w polu karnym wszystkich.
- Ta technika... jest naturalny we wszystkim co robi, w graniu i w główkowaniu. To było wspaniałe wykończenie.
Po meczu Alisson udzielił emocjonalnego wywiadu, w którym odniósł się do trudnych miesięcy, które przeżył po stracie w lutym swojego ojca - Jose.
- Chciał iść dalej i grać - powiedział Achterberg.
- Chcieliśmy być dla niego dobrzy, porozmawiać z nim w odpowiednim czasie by mieć pewność, że wszystko w porządku. Wspieraliśmy go i całą jego rodzinę.
- To nie była łatwa sytuacja, ale Ali wierzy, że jego ojciec wciąż nad nimi czuwa. Właśnie to uczucie towarzyszyło mu wczoraj. Miałem to samo poczucie, że jego ojciec czuwał nad nim.
- Gdy rozmawialiśmy na boisku po meczu, powiedziałem mu, że wierzę, że jego ojciec był tam z nim. To było niezwykle emocjonalne, ponieważ mieliśmy okazję poznać jego ojca i jego rodzinę. To był trudny moment, ale on chciał iść dalej.
Gdy Alisson wrócił po wywiadzie do szatni, przywitał go ogłuszający aplauz kolegów z drużyny.
- Słyszałem to z szatni trenerskiej, a to dość daleko! Dobrze było to słyszeć. Wszyscy byli z niego dumni, ale także z całej drużyny, ponieważ ciągle walczymy. Chcemy wygrywać i osiągać sukcesy razem.
Liverpool wchodzi w ostatni tydzień sezonu wiedząc, że jeśli wygra oba mecze, z Burnley i Crystal Palace, zapewni sobie miejsce w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
- Pozostanie w wyścigu było bardzo ważne. Musieliśmy wygrać, każdy to wiedział. Próbowaliśmy wszystkiego, więc super, że się udało.
- To oczywiście była również niezwykła chwila dla Alego, po tym wszystkim przez co przeszedł w tym sezonie, po tych wszystkich kontuzjach, które nam się przytrafiły. To było również ważne dla drużyny. Po meczu mogliście zobaczyć te wszystkie emocje, związane z tym co przytrafiło się jego ojcu.
- Teraz musimy się skupić, ponieważ przed nami kolejne trudne wyzwanie w środę. Musimy walczyć, tworzyć sobie sytuacje i trzymać ich na dystans.
Komentarze (0)