Klopp kocha Phillipsa, pokocha go także The Kop
Twarz Jürgena Kloppa rozświetlił uśmiech, ale chwilę po tym Niemiec powstrzymał się. Menedżer Liverpoolu nie chciał kusić losu.
Ze swoją ostateczną oceną wkładu Nata Phillipsa w wyciśnięcie czegoś z sezonu, wydawałoby się, nie do uratowania, poczeka do zakończenia ostatniego występu w niedzielę na Anfield.
- Kocham tego chłopaka - wie o tym - rozpromienił się Klopp.
- Czy zakwalifikujemy się do przyszłorocznej Ligi Mistrzów, czy nie - porozmawiajmy po ostatnim meczu z Crystal Palace. Po prostu skończmy ten sezon, a wtedy, jeśli chcecie, napiszę książkę o obydwu chłopakach - o Nacie i Rhysie. Żaden problem.
- Jednak proszę zagrajmy ten mecz, pozwólmy chłopakom utrzymać koncentrację. Wtedy będziemy mogli o tym porozmawiać, obiecuję. Jeśli będziecie chcieli, będę przez godzinę odpowiadał na wasze pytania.
Wiele niechcianych niespodzianek przytrafiło się Kloppowi w tym sezonie - od bezprecedensowego kryzysu pod względem kontuzji w zespole, po decyzję właściciela Johna W. Henry'ego o dołączeniu do Superligi bez uprzedniej konsultacji z niemieckim menedżerem.
Jednak zaskakujący progres poczyniony przez Phillipsa jest rewelacją godną zapamiętania.
Od braku rejestracji w składzie na fazę grupową Ligi Mistrzów, po stanie się inspiracją w walce Liverpoolu o odzyskanie swojego statusu w europejskiej elicie. Od bycia szóstym w hierarchii środkowym obrońcą, do statusu defensywnej skały zespołu - to była niezła podróż dla 24-latka z Boltonu.
Klopp musiał uporać się z wieloma przeciwnościami, ale nie ma wątpliwości, że miał szczęście, gdy Swansea rozmyśliła się i zrezygnowała z wypożyczenia Phillipsa o godzinie 11:00 ostatniego dnia października.
Nie miał wówczas pojęcia, jak przydatne okaże się pozostawienie Phillipsa w odwodzie.
W ciągu ostatnich siedmiu miesięcy renoma pokornego i sympatycznego obrońcy wzrosła. Zdobył on zaufanie menedżera i szacunek kolegów z zespołu. Jego 19. występ tej kampanii w zeszły wieczór na Turf Moor był tego ukoronowaniem.
Mógł świętować swoją pierwszą w seniorskiej karierze bramkę dla The Reds po tym, jak na początku drugiej połowy wykończył głową dośrodkowanie Sadio Mané i dał trochę oddechu po pierwszej bramce strzelonej przez Roberto Firmino pod koniec pierwszej połowy.
Niemniej jednak, co typowe dla Nata Phillipsa, większą przyjemność sprawiło mu wybicie piłki z linii bramkowej po drugiej stronie boiska. To pozwoliło zapobiec przywróceniu do życia Burnley przez Bena Mee po 68 minutach gry, zanim wprowadzony z ławki Alex Oxlade-Chamberlain zakończył swoją 10-miesięczną posuchę bramkową, pewnie strzelając trzecią bramkę w końcówce.
- Zapobieganie wpadnięciu piłki do siatki to moja praca. Jeśli mogę czasem szczęśliwie wpisać się na listę strzelców, to jest to trochę jak bonus - wolę jednak zachować czyste konto - wyjaśnił Phillips.
Żaden inny piłkarz Liverpoolu nie miał tego wieczoru większej liczby wybić (dziewięć), odbiorów (trzy) czy bloków (dwa). Phillips wygrał 68 procent ze swoich 19 pojedynków w powietrzu. Bombardowanie z powietrza ze strony Burnley zostało odparte, a ich samotny frontman Chris Wood został fachowo ograniczony w swoich poczynaniach.
Phillips, który ma jeszcze dwa lata kontraktu z klubem, to obrońca w starym stylu - obrońca, który naprawdę uwielbia bronić. Nie boi się wejść ciałem i wyskakuje do każdej główki, jakby od tego zależało jego życie.
Klopp wraz ze swoim sztabem jest pod coraz większym wrażeniem jego czytania gry, ustawiania się i wyprowadzenia piłki. Jego podatność na przyswajanie informacji pomogła we wprowadzeniu go na wyższy poziom.
Zawsze był pojętnym uczniem - miał dwie szóstki i piątkę z matematyki, geografii i ekonomii na poziomie A w Bolton School, zanim przyjął stypendium, by grać na Uniwersytecie Północnej Karoliny. Nigdy jednak nie odbył lotu do Stanów Zjednoczonych - Liverpool zaoferował mu dwuletni kontrakt po udanych testach w 2016 roku.
Klopp uwielbia jego historię, a także jego postawę, widzi w Phillipsie siebie - kogoś z piłkarskim mózgiem, w pełni poświęconego, by wycisnąć ostatnią kroplę ze swojego naturalnego daru.
Ratująca sezon seria siedmiu zwycięstw i dwóch remisów w ostatnich dziewięciu kolejkach wprowadziła Liverpool na skraj kwalifikacji do Ligi Mistrzów. The Reds są w pierwszej czwórce po raz pierwszy od lutego po tym, jak na kolejkę przed zakończeniem rozgrywek przeskoczyli w tabeli Leicester City dzięki lepszej różnicy bramek.
To spora odmiana w porównaniu do połowy marca, kiedy to zespół Brendana Rodgersa wyprzedzał Liverpool o dziesięć punktów. Wówczas Lisy dystansowały The Reds także pod względem różnicy bramek, mając bilans lepszy o dziewięć goli - teraz są o cztery gole za Liverpoolem.
To oznacza, że jakiekolwiek zwycięstwo powinno wystarczyć Liverpoolowi w niedzielę, gdy na Anfield przyjedzie zajmujące 13. pozycję w tabeli Crystal Palace, a Leicester City zmierzy się u siebie z siódmym Tottenhamem, by również walczyć o kwalifikację do Ligi Mistrzów. Podopieczni Kloppa, dopingowani przez 10 tysięcy fanów na Anfield, wciąż będą mogli zapewnić sobie nawet trzecie miejsce w tabeli i, co za tym idzie, dwa miliony funtów więcej w nagrodę za wyższą lokatę - stanie się tak, jeśli The Reds wygrają własny mecz, a Chelsea nie zdobędzie kompletu punktów w ostatnim spotkaniu na wyjeździe z Aston Villą przed sobotnim finałem Ligi Mistrzów.
Liverpool notuje obecnie najlepszą serię w najwyższej klasie rozgrywkowej od 15 miesięcy i osiągnął to z Phillipsem oraz Williamsem w sercu defensywy, pod nieobecność pięciu kontuzjowanych obecnie stoperów. Tych dwóch ligowych żółtodziobów ma zagwarantowane gorące przyjęcie w niedzielę.
Burnley wziął sobie za cel Williamsa, ale po nerwowym początku 20-latek ustabilizował swoją grę. Wykonał dwa odbiory, osiem wybić i dwa bloki. Wygrał także 78 procent ze swoich dziewięciu pojedynków i 83 procent ze swoich sześciu pojedynków w powietrzu.
Tym razem obeszło się bez dramatu w końcówce i bez konieczności wysyłania w przód Alissona przy okazji rzutów różnych.
Andy Robertson dał zespołowi dwie asysty w jednym meczu Premier League po raz pierwszy od kwietnia 2019 roku, a Thiago po raz kolejny emanował piłkarską klasą w środku pomocy.
Ta noc należała jednak do Phillipsa. Udowodnił, że jest obrońcą na poziomie Premier League i powinien być częścią planów Kloppa na następny sezon.
Wprawdzie Virgil van Dijk, Joe Gomez i Joël Matip wrócą tego lata po kontuzjach, do tego oczekuje się, że The Reds ruszą po Ibrahimę Konate z RB Lipsk, znajdującego się na szczycie ich listy potencjalnych wzmocnień obrony.
Także Ben Davies usłyszał, że wciąż ma przyszłość na Anfield, mimo że nie zagrał nawet raz od czasu swojego transferu z Preston North End pod koniec zimowego okienka.
Jednak biorąc pod uwagę to, że jest mało prawdopodobne, by Liverpool skorzystał z opcji wykupu z Schalke Ozana Kabaka za 18 milionów funtów po zakończeniu jego wypożyczenia, zdecydowanie wciąż jest w zespole miejsce dla Phillipsa. Szczególnie, że niepewne jest to, w jakiej formie wrócą ci nieobecni przez tak długi czas. Williams mógłby natomiast z pewnością zyskać na wypożyczeniu do Championship, gdzie zdobyłby więcej doświadczenia meczowego.
Phillips, przeżywający dość późny rozkwit, w tym sezonie był w pełni zajęty nadrabianiem straconego czasu. Przeszedł długą drogę w krótkim okresie.
Okazja zapukała do jego drzwi, a on ją wykorzystał.
Przed nim jeszcze jeden duży wysiłek w niedzielę i Klopp będzie mógł rozpływać się nad nieoczywistym bohaterem, który stanął na wysokości zadania, gdy Liverpool naprawdę go potrzebował.
James Pearce
Komentarze (43)
Oczywiscie to nie bedzie drugi Virgil ale moze byc bardzo solidnym zmiennikiem,graczem do rotacji wskakujacym za leczacych urazy,zawodnikiem na puchary.
Nie widze powodu aby takiego pilkarza sprzedawac a potem szukac nastepcy,ktory najpierw i tak musialby sie u nas wdrozyc.
Inna sprawa, że Kabak który nie grał źle jako uzupełnienie składu ŚO by się przydał, ale nie wiadomo jakie mamy plany na tą pozycję- czy jednak Konate? Trochę obawiam się składu z dość szklanymi Matipem, Konate i Gomezem.
Swoją drogą Turka z klubu wypychano już po pierwszych 3-4 spotkaniach, a teraz wszyscy mówią, że jest lepszy, młody i perspektywiczny. Miał kilka dobrych spotkań u boku właśnie Phillipsa, ale nie pokazał nic extra jak to niektórzy sugerują.
Phillips nigdy nie był, nie jest i raczej nie będzie kimś pokroju Matipa, nie mówiąc już o VVD.
Ale serca do gry i walki mu odebrać nie można.
Robi co może, daje z siebie maxa. Być może to trochę śmieszne, że ma 24 lata i w sumie dopiero zaczął łapać minuty w jakiejkolwiek sensownej lidze, ale to też pokazuje jaki progres zaliczyć. Owszem, gdyby nie kontuje to by nie grał, ale stanął na wysokości zadania bądź co bądź. Czasem z gorszym, czasem z lepszym skutkiem ale dawał rade.
Ciężko go też oceniać obiektywnie, bo zawsze gra w prowizorycznej parze, jak nie z Kabakiem to z Williamsem itd.
Myślę, że grając obok Gomeza, Matipa czy już wgl obok VVD jego pewność siebie by wzrosła i grałby jeszcze lepiej.
Ma dużo baboli, ale generalnie jak coś leci w jego kierunku to przeważnie wybija to głową nogą. Ostatnie 2 mecze i miał udział czy 2 (no dobra, miał udział przy 3, bo jedna dla MU :PPP).
Ma swoje ograniczenia, jest "tradycyjnym obrońcą" albo jak kto woli drewnianym, ale ja zrozumiem decyzje Kloppa. Jest to piękna romantyczna historia i jak dla mnie zasłużył sobie na chociaż następne 12 miesięcy w roli 3-4 obrońcy żeby móc się wykazać.
Williams na wypożyczenie, niech się ogrywa, Nat jako 3-4 stoper się przyda i znajdzie troche czasu gry.
Co do Kabaka - gdyby był do wzięcia za kilka mln € a nie 20 to OK, ale chyba Sh04 go nie puści za mniejsze pieniądze.
Mam wrażenie, że składy z Natanem wyglądały całkiem nieźle.
Kabak jest dla mnie zdecydowanie lepszym wyborem. Nie tylko jest znacznie młodszy i ma większy potencjał na rozwój, ale już pokazywał przebłyski topowego obrońcy. Jest mega szybki, parę razy potrafił dogonić napastnika, ma dobrą masę ciała dzięki której może spokojnie wchodzić w pojedynki fizyczne i nie przeszkadza mu piłka przy nodze. 18 milionów to bardzo dobra oferta za 20 latka który już pokazał, że "daje rade". Ma pewne mankamenty, zwłaszcza w ustawianiu się, ale w przeciwieństwie do Nata może je nadrobić szybkością i nadal jest na starcie swojej kariery, więc jest nad czym pracować.
Odpuścić Konate, wykupić Kabake za te grosze, jak coś to i tak później na nim coś zarobimy, w najgorszym wypadku napewno nie stracimy.
Virgil, Joe, Nat a także Ozan, w obwodzie Koumentio czy Rhys i to naprawdę będzie dobrze wyglądać.
Przy Dziku każdy z nich jeszcze zyska. Resztę pieniędzy na zastępstwo Giniego który już jest w Bayernie, do tego kogoś do trio do rotacji, bo jest tylko Jota.
Nie będę wspominał o zamiennikach dla TAA i Andiego bo to nie ma sensu z tego co widze
Na ŚO są VvD, Joe, Joel, Nat, Rhys i do nich dołożyć Kabaka lub Konate I tyle, wzmocnienia są konieczne wyżej - pomóc i atak.
Powinniśmy zabezpieczyć się w postaci 5 obrońców: Virgil/Joe/Konate/Kabak/Matip, nie wiadomo co będzie z Holendrem, Joe z Matipem nie nawet wymiennie, a razem często spędzają pół roku w sezonie na leczeniu, więc nie możemy znowu wylądować z Fabinho na SO, zwłaszcza jeśli celujemy w kreatywność na pomocy, bo niestety coraz większa grupa zainteresowanych zgłasza się po Bissoumę, a Nehauss czy de Paul nie zastąpią w środku Fabinho.
Schalke nie przez przypadek traciło tyle bramek w tym sezonie, a Klopp jako, że ma bliżej do wyżej opisanych obrońców niż my, na pewno wie lepiej, który lepiej pasuje do jego wizji i wydaje się, że to jednak Nat.
To jest poziom średniego klubu z Championship. W najwyższej formie może co najwyżej spadkowicza z Premier League.