Konferencja prasowa przed meczem z Crystal Palace
Liverpool dobrze zdaje sobie sprawę, że do wykonania nadal pozostaje 95-minutowa praca, która dzieli klub od premiowanego występami w Lidze Mistrzów czwartego miejsca w ligowej tabeli.
The Reds kończą ligowe zmagania sezonu 2020/2021 domowym spotkaniem z Crystal Palace już tej niedzieli, a na trybunach stadionu będzie mogło w tym czasie zasiadać 10 tysięcy kibiców.
Zwycięstwo piłkarzy Kloppa nad Orłami zapewni udział w Champions League, o ile Leicester City nie pokona Totttenhamu Hotspur różnicą więcej niż czterech bramek.
Poniżej przedstawiamy, co menadżer miał do powiedzenia na ostatniej już przedmeczowej konferencji tego sezonu.
O nastawieniu drużyny na przestrzeni sezonu i jak udało się ponownie wrócić do gry o górne lokaty...
- Właściwie to nie przypominam sobie sezonu w którym walka nie toczyłaby się do ostatniego meczu. Zawsze był to albo finał Ligi Europy, Ligi Mistrzów lub mecz o TOP 4. Nawet w Dortmundzie tak było, a w Mainz do końca graliśmy o utrzymanie lub awans. Jestem więc przyzwyczajony do tego napięcia, które przynosi ostatni, decydujący mecz.
- Co więc zrobiliśmy? Odnaleźliśmy po prostu stabilizację, zbudowaliśmy pewność siebie lub ponownie ją wytworzyliśmy. Bramki zaczęliśmy strzelać w kluczowych momentach, a tracić ich coraz mniej. Szczerze, statystyki odnośnie naszej formy mają się nijak do tego niedzielnego spotkania. To taki typ rywalizacji, gdzie wszystko zależy od trzech niezależnych meczów i dużo się może wydarzyć. Mądrze jest mieć tego świadomość, zanim się do takowego przystąpi. Nikt nie powinien się spodziewać idealnego występu, ale trzeba do takiego dążyć. Szanuję Crystal Palace i wiem, co mogą dać Roy'owi Hodgsonowi na pożegnanie. Będzie to z pewnością ciężki orzech do zgryzienia.
- Interesującym faktem jest jest powrót kibiców na trybuny. Chciałbym właśnie wykorzystać okazję, aby powitać ich wszystkich i dać wyraz tego, jak bardzo nie mogę się doczekać ich powrotu. Z tego podniecenia jednak nie możemy stracić czujności i cierpliwości, gdy coś nie będzie szło po naszej myśli. Potrzebujemy najlepszego wsparcia – bardzo pozytywnego i motywującego. Wydaje się, jakby minęły już lata, odkąd słyszeliśmy to po raz ostatni.
- To w zasadzie wszystko. Zanosi się na intensywną grę. Tak jednak być powinno, albowiem gramy przecież o Ligę Mistrzów.
O tym, jak wiele uwagi będzie poświęcone śledzeniu poczynań Chelsea i Leicester...
- W sytuacji w jakiej się znajdujemy myślę, że nie powinniśmy poświęcać temu dużo czasu. Przykładowo, jeśli nic szczególnego się nie wydarzy, a nagle Leicester będzie prowadzić czterema, pięcioma bramkami przy remisie u nas, to nadal i tak wszystko jest w naszych rękach i oglądanie się na nich nic nie zmieni. Nie będziemy tego kontrolować, drużyna w pewnością, a mnie poinformują jedynie, gdy coś naprawdę poważnego się stanie. Plan zakłada, że nie musi nam nikt z zewnątrz przypominać, jak ważny jest ten mecz.
Na temat wygranej 7:0 z Palace w odwrotnej konfrontacji...
- Paradoksalnie to nie pomaga, że wygraliśmy wtedy aż tak wysoko. No może jedynie jeśli rozmawiamy o różnicy bramkowej, to wtedy tak. Przypomnę tylko, że w tamtym meczu Crystal Palace miało dużo groźnych sytuacji i dziwiliśmy się, jak nie zamieniali ich na bramki. Był to więc raczej szalony mecz, bardzo otwarty z okazjami po jednej i drugiej ze stron. Różnica objawiała się w tym, że my wykorzystaliśmy prawie wszystkie po naszej. Miewaliśmy już spotkania z większą ilością sytuacji, których jednak nie wygrywaliśmy tak wysoko. Był to jeden z tych szczęśliwszych dni, których nie ma się zbyt wiele w życiu. Niestety ten mecz taki jednak nie będzie. Tak jest zawsze. Crystal Palace zadba, aby się to nie powtórzyło. Długo już siedzę w tym biznesie, aby być pewnym niektórych rzeczy i w tym przypadku nie będzie inaczej. Musimy po prostu to wygrać. Wynik pierwszego spotkania nie ma obecnie znaczenia i nie ma sensu starać się odtworzyć to, jak zagrało się poprzednim razem.
Czy był moment, gdy jego wiara w top 4 osłabła i jak wiele satysfakcji dałby mu fakt wywalczenia tego przez Liverpool?
- Przyznam się szczerze, że nie myślę o tym. Nasze odprawy nie wyglądały tak, że mówiłem rzeczy pokroju „ Jeśli chcemy czegoś, to wtedy musimy zrobić to i tamto.” Dopiero w ostatnich dwóch spotkaniach sytuacja się klaruje na tyle, że widać jak te drzwi się ku nam lekko otworzyły. Sam fakt ich otwarcia jeszcze nic nie daje, bo nadal trzeba wykonać przez nie krok. I to właśnie chłopaki zrobili, co nie znaczy już całkowicie przeszli. Tylko na tym teraz musimy się koncentrować. Liczy się to, że graliśmy w czwartek, niedzielę, środę i teraz ponownie w niedzielę mamy zagrać. To najcięższy okres, jaki można sobie wyobrazić. Musimy się odpowiednio zregenerować, a potem odbyć ostatnią sesję przygotowawczą do spotkania. Następnie pozostaje nam zagrać najlepiej, jak to możliwe z Palace i obserwować, gdzie nas to doprowadzi. Nic nie zmieni tego, że ten sezon był dziwny i niesamowicie intensywny. Jego koniec jest już bliski, ale wciąż na drodze stoi nam jeden przeciwnik, w boju z którym wszystko może się wydarzyć, bo taki jest już futbol. Właśnie dlatego jesteśmy dalecy od jakiejkolwiek formy świętowania. Skupiamy się na 95 minutach, jakie pozostało nam do rozegrania.
Komentarze (7)
Zeszły sezon?