Klopp o Kabaku, sezonie i charakterze drużyny
Jürgen Klopp podzielił się swoimi przemyśleniami na temat przyszłości Ozana Kabaka, a także meczu z Crystal Palace, który zdefiniuje sezon Liverpoolu.
W ostatni dzień zimowego okienka transferowego Kabak dołączył do the Reds na mocy wypożyczenia do końca sezonu z drużyny Schalke 04.
Kontuzja pozbawiła go możliwości występu w czterech ostatnich spotkaniach. Turek najprawdopodobniej nie wystąpi również o ostatnim meczu sezonu przeciwko Crystal Palace. Ten mecz zadecyduje o tym, czy Liverpool znajdzie się w najlepszej czwórce.
Zwycięstwo powinno zapewnić drużynie Kloppa powrót do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Według menadżera, z uwagi na wszystkie przeciwności losu, było by to nie lada osiągnięciem.
Oto, co menadżer powiedział dziennikarzom...
Na temat Kabaka...
- Ozan był niesamowity. Wykonał świetną robotę, a nie zapominajmy, że to ciągle bardzo bardzo młody chłopak, który ma już wielkie doświadczenie. Grał w wielu klubach, w młodym wieku przeniósł się z Turcji do Niemiec. Grał w dwóch dużych niemieckich klubach, będących w trudnej sytuacji. To oczywiście nie jego wina. Gdy do nas przyjechał, wszyscy widzieliśmy, że będzie potrzebował nieco czasu by się zaadaptować. Później rozegrał dla nas super mecze. Nie chcę wyróżniać jakichś konkretnych spotkań, ale dwa mecze z Lipskiem były niewiarygodne, jeśli wziąć pod uwagę jak groźni potrafią być. Wszystko rozstrzygnie się w przyszłości. Porozmawiamy o tym po ostatnim meczu. Będziemy mieć na to wystarczająco dużo czasu i tyle.
O tym jak bardzo ceni sobie zakończenie sezonu w najlepszej czwórce, biorąc pod uwagę okoliczności i inne sukcesy drużyny...
- To bardzo wiele dla mnie znaczy. Bardzo wiele. To jasne, że nie znaleźlibyśmy się w takiej sytuacji gdyby chłopcy nie pokazali ich wyjątkowego charakteru. Życie tak wygląda: jeśli nie grasz na najwyższym poziomie, ludzie od czasu do czasu kwestionują twoje podejście. Gdy nagle staniesz znowu na nogi, to okazuje się, że masz ten charakter. Prawda jest jednak taka, że twoje podejście się nie zmieniło. Czasami cierpieliśmy z powodu rzeczy, na które nie mieliśmy wpływu i dlatego czasami nie wszystko wychodziło. Nigdy jednak nie kwestionowałem charakteru i mentalności tej drużyny. To był bardzo trudne. Nikt nie chce rozmawiać o tym sezonie, póki nie rozegramy ostatniego meczu. Jesteśmy jednak w sytuacji, w której ostatni mecz będzie decydujący, a to wspaniała wiadomość. Zawsze tak jest, że jeśli się zakwalifikujesz do finału to wszystko jest idealnie. Nie możemy jednak zapominać, że ciągle musimy ten finał rozegrać. Jako drużyna wygrywaliśmy i przegrywaliśmy finały. W tym finale chcemy wygrać. Dlatego musimy się skupić.
- Graliśmy w dwóch czy trzech finałach europejskich rozgrywek. Nie pytaliście mnie wtedy: "czy niezależnie od wszystkiego jest Pan szczęśliwy z możliwości występu w Kijowie, Madrycie czy Bazylei?" Odpowiedziałbym wtedy: "Tak, jestem szczęśliwy, ale poczekajmy na ostatni akcent". To robi dużą różnicę i o tym teraz myślimy. Jeśli podważaliście charakter zespołu w trudnych momentach, to sami musicie sobie zadać pytanie czemu to robiliście. Chłopcy udowodnili już milion razy, że gdy coś idzie nie tak, to winą nie jest mentalność czy charakter.
O mocnym początku i końcu sezonu w wykonaniu Liverpoolu...
- Oczywiście sezon jest sezonem i nie można tak po prostu patrzeć na pozytywy, a zapominać o tym co negatywne i mówić "o patrzcie, prawie to mamy". Nie patrzymy na to w ten sposób. Próbowałem wyjaśnić to już wcześniej. Mówiłem, że gdy straciliśmy praktycznie wszystkich środkowych obrońców, to złamaliśmy nogę, ale wciąć byliśmy w stanie wygrywać mecze. Nie zawsze w przekonującym stylu, ale wciąż strzelaliśmy bramki i wygrywaliśmy. Później musieliśmy, powtarzam musieliśmy, zmienić pomocników w środkowych obrońców. To złamało nam kręgosłup. Młodzi gracze nie byli gotowi na grę, więc pomocnicy musieli grać w obronie. Wtedy straciliśmy rytm, straciliśmy praktycznie wszystko. Jednak nie do końca. Pamiętam z tego okresu szczególnie jeden mecz - przeciwko Leicester na wyjeździe. Nigdy wcześniej tak nie przegrałem, jeśli mam być szczery. Nigdy. Nie wiem ile meczów rozegrałem jako trener, ale to było takie dziwne. Tamtego dnia byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną, graliśmy świetną piłkę i przegraliśmy. Po takich meczach myślałem sobie "ok, niewiele rzeczy można było zrobić inaczej".
- Drużyna piłkarska jest jak orkiestra, albo cokolwiek innego, co wymaga pracy wielu ludzi razem. Jeśli stracisz jedną osobę, to wciąż masz szansę. Jeśli jednak stracisz kolejną, to robi się trudno, szczególnie w tej lidze, gdzie wszyscy zawsze grają na tak niesamowitym poziomie intensywności. Nie zawsze wszyscy są w najlepszej formie, ale intensywność jest zawsze szalona. To oznacza, że w takich momentach tracisz kontakt z piłką, którą chcesz grać i z tym do czego się przyzwyczaiłeś. Dlatego stało się tak, a nie inaczej. Potrzeba czasu, by wyjść na prostą, co oczywiście nam się udało i to wspaniale. Cokolwiek wydarzy się w niedzielę, znaleźliśmy sposób by wyjść z tej sytuacji.
- Kilka tygodni temu nie było jasne, czy zakwalifikujemy się do Ligi Europy. Osiągnęliśmy to już. Nie do końca tego chcemy, ale lepsze to niż nic. Znacznie lepsze i gwarantuje nam dużo dobrych meczów w przyszłym roku. Zapytajcie w tej chwili United czy lubią Ligę Europy. Odpowiedzą, że w tej chwili ją uwielbiają, ponieważ grają w finale i mają szansę na zwycięstwo. My już wykonaliśmy tę pracę, chociaż nie specjalnie jej chcieliśmy. Jak już mówiłem w tym roku, przy tylu kontuzjach nie mieliśmy szans zostać mistrzami. Żadnych szans. Czy City zostałoby mistrzem, gdyby zabrać im trzech środkowych obrońców? Nie. Czy United osiągnęłoby to co osiągnęło, gdyby zabrać im trzech obrońców na praktycznie cały sezon? Nie. Tak to już jest. To było bardzo dziwne, ale się nie poddaliśmy. Przyjęliśmy te trudności na klatę, nie poddawaliśmy się i wyciągnęliśmy z tego najwięcej ile się dało. Jeśli wygramy w niedzielę i zakwalifikujemy się do Ligi Mistrzów, to wyciągniemy z tego najwięcej ile się dało.
O tym jak charakter drużyny pomógł stanąć Liverpoolowi na nogi i z powrotem włączyć się do walki o miejsce w najlepszej czwórce...
- Nie wiem, za ile lat będziemy patrzeć na ten okres i go oceniać. To zdecydowanie część naszej historii. Przez długi czas myśleliśmy, że to nie będzie rok, do którego będziemy chcieli wracać w przyszłości. Chłopcy jednak zrobili z tego coś wyjątkowego. Naprawdę. Oczywiście to nas zbliża. Świętowanie wielkich sukcesów jest miłe i zostaje na zawsze, ale przechodzenie przez trudne okresy sprawia, że jesteśmy jeszcze silniejsi. W tamtej chwili nic nas nie rozpraszało. Nic się nie wkradło między nas. Oczywiście mieliśmy kiepskie momenty. Gracze nie byli w najlepszej formie i humorze, ja nie byłem w najlepszym humorze, ale zawsze znajdowaliśmy sposób by trzymać się razem. Nigdy się nie obwinialiśmy. Nigdy nie pokazywaliśmy się palcami mówiąc: "to twoja wina, to twoja wina, to moja wina..." Zawsze wiedzieliśmy, że jesteśmy w tym razem, przechodzimy przez to razem i wyjdziemy z tego silniejsi. Będziemy oczywiście musieli pokazać to w przyszłym sezonie. To będzie nowy sezon z długim okresem pomiędzy, ale postaramy się czerpać doświadczenie również z tego roku.
Komentarze (8)
I zaczac nowy sezon, z taką energią i zaangazowaniem jak w 19/20
Bycie w LM w 21/22 na pewno pozwoli oczyścić głowy i zapomnieć o tym sezonie, który może się okazać nie, aż taką klapą 🙃
Pod tym względem Kabak wydaje się lepszym rozwiązaniem