Boss po meczu z Crystal Palace
Jürgen Klopp wyróżnił Georginio Wijnalduma oraz pochwalił cały zespół po tym jak na koniec emocjonującego sezonu Liverpool zdołał pokonać Crystal Palace 2:0 oraz ulokować się na trzeciej lokacie w tabeli.
Gole w pierwszej oraz drugiej połowie zdobył Sadio Mané. Widowisko na Anfield zdołało obejrzeć dziesięciu tysięcy kibiców na trybunach. Niedzielnym zwycięstwem the Reds zakończyli sezon, przedłużając równocześnie serię dziesięciu meczów ligowych bez porażki.
Wraz z the Reds do pierwszej czwórki zdołała załapać się Chelsea, choć ekipa Tuchela przegrała 2:1 z Aston Villą.
Poniżej przedstawiamy Państwu transkrypt z pomeczowej rozmowy z Kloppem...
O tym jak dużym osiągnięciem jest zajęcie trzeciej lokaty, biorąc pod uwagę problemy, z którymi mierzyła się drużyna w obecnym sezonie...
To naprawdę wielka sprawa. Gdyby ktoś powiedziałby mi kilka tygodni temu - pięć, sześć, osiem czy dziesięć - że zakończymy sezon na trzecim miejscu... cóż, wtedy to było całkowicie poza zasięgiem, wydawało się niemożliwe. Nawet dobre rzeczy, które nam się wtedy przydarzały nie wydawały się, aż tak dobre, zbyt dużo działo się wokół. Kontuzje były i są tematem towarzyszącym nam przez całą kampanię, to naprawdę bardzo trudna rzecz. Jako przykład mogę podać ostatnią sytuację. Wygrywamy 3:0 z Burnley, wszyscy jesteśmy w świetnych nastrojach, wracamy do domów i nagle okazuje się, że Rhys Williams musi mieć prześwietlenie ze względu na podejrzenie urazu ścięgna podkolanowego. Nie trenował przez ostatnie trzy dni ale ostatecznie zdołał dzisiaj wystąpić. Mieliśmy szczęście ale nie byliśmy co do tego pewni na kilka godzin przed meczem. Dzisiaj obu chłopakom [Williamsowi oraz Natowi Phillipsowi] się oberwało, musieli walczyć i to zrobili. Możemy poświęcić im chwili właśnie im: zagrali absolutnie fenomenalnie. Progres, który zaliczyli w ciągu tego roku... powinni być z siebie dumni. Są teraz na zupełnie innym poziomie, świetnie jest być częścią ich rozwoju. Cała drużyna musiała walczyć. Zakończyliśmy sezon na trzecim miejscu i dostaliśmy najlepszą możliwą lekcję w życiu. Nie mógłbym bardziej szczęśliwy. Znikąd do Ligi Mistrzów w pięć tygodni to wielkie osiągnięcie. Widzę to właśnie ten sposób i uważam, że to całkiem słuszna optyka.
O Wijnaldumie…
Gdzie mógłbym zacząć? Gdy po raz pierwszy spotkałem tego wspaniałego piłkarza zagraliśmy mecz przeciwko sobie. Później, gdy spotkaliśmy się osobiście było to w moim salonie, ponieważ chciałem się z nim spotkać i porozmawiać. Zaiskrzyło między nami od razu. Jest bardzo przyjacielską, otwartą i bystrą osobą. To nigdy się nie zmieniło, jedynie to rozwijał. Ten moment jest dla mnie niezwykle emocjonalny, ponieważ rozstaję się z przyjacielem, za którym będę tęsknił. Tak to wygląda. Takie rzeczy w piłce nożnej to jednak normalna sprawa. Nie zawsze jest to miłe, ale z pewnością jest normalne. Jestem pewien, że trafi do świetnego miejsca. Każdy klub, który jest zainteresowany Ginim powinien do mnie zadzwonić i o niego zapytać. Jestem pewien, że po rozmowie od razu go przygarniecie. Nie mógłbym powiedzieć o nim złego słowa. Jest niesamowity. Nie tylko zawsze mogłem na nim polegać, ale co więcej przez dziewięćdziesiąt procent czasu grał naprawdę bardzo, bardzo dobrze. Ludzie nie do końca rozumieją co rozumiem przez "bardzo dobrze", ponieważ to nie zawsze oznacza coś spektakularnego. Czasem tak to się objawia, od małego ten chłopak był trenowany jako ofensywna "10-tka", w Newcastle był skrzydłowym, a po przyjściu do nas stał się pomocnikiem, który kontroluje i trzyma środek pola. To rozwój, który możesz zaliczać tylko wtedy, gdy naprawdę rozumiesz piłkę nożną. Zdobywał też piekielnie ważne gole: przeciwko Barcelonie, z Cardiff, z Middlesbrough. Ma na koncie wiele występów na absolutnie najwyższym poziomie. Wygląda na to, że jego czas tutaj mija, ale nikt nam nie odbierze wspólnych wspomnień. Będziemy je dzielić ze sobą na zawsze. To wspaniała sprawa. Powiedziałem mu to po meczu i wiem, że widzi to w ten sam sposób. Pożegnania nie są trudne, jeżeli nie spędziło się razem wielu świetnych chwil. A to jest wyjątkowo trudne, ponieważ dzielimy wiele niezwykłych wspomnień.
O tym czy zajęcie trzeciego miejsca może być rozważane jako sukces Liverpoolu...
Jest pewnie na trzecim miejscu! Ale tak naprawdę... kto o to dba? To po prostu świetna sprawa, niezwykła. Z zewnątrz może to być nie do końca zrozumiałe, ponieważ jesteśmy Liverpoolem: musimy pokazać się z jak najlepszej strony, musimy wygrywać, musimy być mistrzami i tak dalej. W tym roku nie było nam to dane ale w tym wypadku musimy walczyć dalej. W najtrudniejszych chwilach uczymy się najwięcej, wtedy też możemy pokazać najwięcej. Przez cały ten czas trzymaliśmy się razem. Nie było chwili, w której wątpiliśmy lub się nie zgadzaliśmy, po prostu wiedzieliśmy co musimy robić. Owszem, musimy się poprawić. Piłka nożna to sport oparty na poczuciu dużej pewności siebie, a w ostatnim czasie nie mieliśmy za wiele chwil, które pozwoliłby nam ją zbudować. Nieustannie poświęcaliśmy się rozwiązywaniu jakichś problemów i miło w końcu zobaczyć, że po pięciu, sześciu, siedmiu tygodniach w końcu udało nam się do czegoś dojść, coś odmienić. Bardzo się cieszę, że Liga Mistrzów odbędzie się z naszym udziałem! Jesteśmy w niej, nie mogę się doczekać. Całe zasługi przypadają tym chłopakom. Manchester City słusznie wygrał ligę, ponownie rozegrali wspaniały sezon. Ale fakt, że nie wygraliśmy mistrzostwa nie sprawia, że porzucamy nasze cele. Zawsze chcieliśmy osiągać sukcesy w europejskich pucharach, a teraz będziemy mieli ku temu okazję.
O tym jak można byłoby podsumować emocję z minionego sezonu...
Tak naprawdę to nie da się tego zrobić, zbyt dużo się wydarzyło. Mieliśmy tą wspaniałą okazję, aby rozegrać ostatni mecz w sezonie przy obecności dziesięciu tysięcy kibiców. To dla nas kosmos. To dziesięć tysięcy osób na trybunach wykonało wspaniałą robotę. Gdy wyszliśmy na murawę pomyśleliśmy, że wszystkie miejsca są zajęte. To niebywałe. Wspaniale jest znów to poczuć. Wszystko jest lepsze, gdy na stadionie są kibice. My także jesteśmy dzięki temu lepsi. Z ich pomocą mamy dodatkową motywację do walki. W pewien sposób fakt, że osiągnęliśmy tak dużo za nich sprawia, że nasze osiągnięcie jest jeszcze większe. Ale jestem przekonany, że nie chciałbym tego doświadczać po raz kolejny!
Komentarze (3)
Latem odejdzie Gini, być może Keita, Shaq, Ox, Taku - i zostanie nam 4-5 pomocników na cały sezon.
I do tego 4 napastników na 3 miejsca w składzie.
Na bokach obrony nikogo poza TAA i AR.
Nie osiągniemy nic tak wąskim składem.