Dlaczego Wijnaldum odchodzi?
Może się wydawać, że Gini Wijnaldum z ogromnym smutkiem opuszcza Liverpool.
Chodzi w końcu o zawodnika, który nie dalej niż w marcu stwierdził, że opuszczenie klubu, w którym spędził pięć lat, byłoby dla niego czymś strasznym.
- To będzie trudne, ale z drugiej strony nie znacie pełnego obrazu dlaczego muszę odejść. Wszystko będzie zależało od sytuacji - mówił wtedy Holender.
- Będę z pewnością zdruzgotany faktem, że już nigdy nie zagram dla tej drużyny.
Wijnaldum jest jednym z najbardziej lubianych i szanowanych zawodników w szatni Liverpoolu. Jego cicha natura sprawia, że ma wpływ na innych i może być zaliczany do grupy liderów.
Wraz z Jordanem Hendersonem, Jamesem Milnerem i kolegą z reprezentacji Virgilem van Dijkiem jest jednym z kapitanów drużyny Kloppa.
Jego występy z opaską na ramieniu pod koniec sezonu nie były tylko romantycznym gestem menadżera.
Wijnaldum to zawodnik, który zaliczył 237 występów dla Liverpoolu. Jego ostani mecz w niedzielę, był 51 występem w tym sezonie.
To pokazuję jaką wartość miał dla Kloppa, pomimo kończącego się kontraktu.
Menadżer Liverpoolu raczej nie był kluczową postacią w rozmowach dotyczących przyszłości Holendra.
Klopp bardzo chciał zatrzymać go klubie.
- Jest architektem naszego sukcesu. Zbudowaliśmy ten Liverpool na jego nogach, płucach, mózgu i jego wielkim, pięknym sercu - powiedział Klopp po meczu z Crystal Palace.
- Kocham go. Zawsze będzie częścią rodziny.
Wijnaldum również potwierdził zaraz po tym jak na Anfield odbyła się runda honorowa, że chciałby pozostać w klubie.
- Bardzo staram się nie płakać - powiedział.
- Ludzie w Liverpoolu okazali mi miłość podczas tych pięciu lat. Będę za nimi tęsknił.
- Miałem nadzieję, że będę grał dla tego klubu przez jeszcze wiele lat, ale niestety sprawy potoczyły się inaczej.
Skoro więc zarówno menadżer jak i zawodnik chcieli, żeby wszystko zostało po staremu, to właściwie czemu Wijnaldum odchodzi?
Wydaje się dziwnym fakt, że Liverpool z chęcią oddaje zwycięzcę Ligi Mistrzów i Premier League, mającego dopiero 30 lat.
Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę jak dużo Holender grał w drużynie Kloppa w zeszłym sezonie.
Żaden inny pomocnik Liverpoolu nie rozegrał tyle meczów co żelazny Wijnaldum.
Mimo to zawodnik miał wciąż taki sam kontrakt, jak wtedy gdy przychodził w lipcu 2016 roku. Obóz zawodnika musiał myśleć nad tym, by nowy kontrakt wynagrodził zawodnikowi włożony trud.
Wijnaldum obserwował jak wszyscy jego koledzy z drużyny podpisują nowe kontrakty na Anfield. Dlatego taki sposób myślenia może być usprawiedliwiony.
Obecne rozmowy przedstawicieli zawodnika z Barceloną pokazują dlaczego Liverpool godzi się na oddanie tak uniwersalnego pomocnika.
Agent Wijnalduma Humphry Nijman i radca prawny Jan Kabalt przylecieli we wtorek do Barcelony, by prowadzić rozmowy na temat kontraktu mającego obowiązywać 3 lata.
To właśnie długość kontraktu, który oferuje hiszpański gigant może być wytłumaczeniem, dlaczego Holender żegna się z Liverpoolem.
The Reds zaliczyli straty w wysokości 120 milionów funtów z powodu pandemii koronawirusa. W takiej sytuacji oferowanie lepszego kontraktu obowiązującego przez trzy lata zawodnikowi po trzydziestce mogłoby nie mieć sensu.
Z piłkarskiego punktu widzenia, odejście Wijnalduma będzie stratą, jednak twardzi biznesmeni z Fenway Sports Group, zarządzający Liverpoolem mają powody, dla których pozwalają odejść tak ważnemu zawodnikowi.
Jak mądry był to ruch okaże się dopiero, gdy na Anfield pojawi się odpowiedni zastępca Wijnalduma.
Komentarze (22)
Nie wiemy wszystkiego , ale w kontekście tego co wiemy , klub wypada słabo.
„Phillips realny konkurent dla Matipa, Gomeza i Konate w walce o pierwszy skład”
„Rhys Williams ma wielki potencjał”
Tyle bzdur ostatnio przeczytałem, że zaczynam się zastanawiać czy to nie jest jakaś masowa prowokacja.
Oczywiście szkoda, że Wijnaldum odchodzi, ale nie jest to żadna wielka strata, bo w większości meczy Holender grał przeciętnie. Szczególnie kiedy trzeba było rozpracować jakąś obronę beniaminka. Wtedy Holender był głównym hamulcowym Liverpoolu w ataku pozycyjnym.
Z tego względu wydaje mi się, że jego odejście jest złym posunięciem klubu.
Jeśli wierzyć plotkom to Gini miał sporo niższy kontrakt od np. Keity czy Oxa, co biorąc pod uwagę jego dostępność w każdym meczu wyglądało trochę słabo.
Lepiej byłoby dać mu tygodniówkę na zbliżonym poziomie do np. Oxa i zostawić w klubie na następne 2-3 lata.
W pewnym momencie, gdy znów Hendo, Keita, Ox itp. będą się leczyć może się okazać, że ktoś jak 'bezbarwny' Gini bardzo by się przydał.