Nat Phillips o swojej przyszłości
Nat Phillips w wywiadzie dla Liverpool Echo ujawnia szczegóły dotyczące swojej przyszłości w Liverpoolu i wyjawia Theo Squires’owi jak bliski był opuszczenia klubu poprzedniego lata.
- Byłem spakowany. Moje walizki czekały w samochodzie.
Tak bliski opuszczenia Liverpoolu poprzedniego lata był Nat Phillips.
Po wywalczeniu awansu do Bundesligi z drużyną VfB Stuttgart w 2020 roku, młody środkowy obrońca pogodził się z faktem, że w hierarchii defensorów the Reds wyprzedzają go Virgil van Dijk, Joe Gomez i Joël Matip, a jego przygoda na Anfield zmierza do rychłego końca. Kiedy w październiku ubiegłego roku pojawiła się propozycja regularnych występów dla Swansea City, młody Anglik był szczęśliwy.
- Tego dnia w Liverpoolu wcześniej opuściłem trening - zdradził Phillips w wywiadzie dla Liverpool Echo.
- Cały sztab wiedział, że transfer ma dojść do skutku. Myślę, że to byłby transfer definitywny i dlatego trenerzy zwolnili mnie z treningu wcześniej, nie chcieli żeby przytrafił mi się żaden uraz.
- Nie sądziłem, że to nie wypali. Niemal wszystko wydawało się załatwione, ale w miarę upływu dnia pomyślałem “To może potoczyć się inaczej, niż sobie to rano wyobrażaliśmy”. Wieczorem, kiedy byłem już spakowany, nie miałem zamiaru wprowadzać się znowu do rodziców. Dopiero co wróciłem z Niemiec więc odebrałem mieszkanie i to w zasadzie była kolejna wyprowadzka z domu.
Kiedy transfer nie doszedł do skutku, obrońca był zirytowany. Po sezonie, w którym zaznał regularnej gry zdawało się, że czeka go co najmniej pół roku przesiadywania na ławce lub na trybunach.
- Byłem bardzo sfrustrowany - powiedział.
- Ledwo co byłem zawodnikiem pierwszego składu, grałem przed kibicami, pomagałem drużynie, byłem kimś więcej niż piłkarzem, który tylko trenuje w Stuttgarcie i kochałem to.
- Nie mogłem się doczekać, żeby dalej budować karierę na tym fundamencie. Patrzyłem jednak realistycznie na sytuację. Wiedziałem, że Virgil, Joe i Joël są przede mną w hierarchii. Musiałoby dojść do ekstremalnych zdarzeń, których nikt nie mógłby przewidzieć, żeby moja sytuacja uległa zmianie i zyskałbym szansę na grę. Nie chodziło mi o samo granie, a bardziej o regularne występy, o bycie kimś, kto dodaje jakości drużynie. To właśnie bym otrzymał, gdybym odszedł.
- Kiedy zdawało się, że moje szanse na wywalczenie gry w pierwszej drużynie spadły niemal do zera i przez pół sezonu nie będę grał regularnie to zacząłem się martwić, ponieważ jestem świadomy mojego wieku. Nie chciałem stać się jednym z tych piłkarzy, którzy kończą 24 czy 25 lat z niewielką ilością rozegranych meczów. W moim wieku potrzebuję regularnej gry.
Chociaż w tamtym czasie mogło to tak nie wyglądać, Phillips miał osiągnąć dokładnie to, czego pragnął na Anfield.
Kontuzja Van Dijka w derbach Merseyside, która oznaczała dla filara defensywy the Reds koniec sezonu, otworzyła Phillipsowi drzwi do walki o miejsce w wyjściowym składzie. Sytuacja ta spowodowała, że młody Anglik zaliczył debiut w Premier League już dwie kolejki później w starciu z ekipą West Ham United.
Phillips przyznał, że absencja Holendra negatywnie wpłynęła na drużynę, jednak miał świadomość, że w innych okolicznościach przez większość sezonu oglądałby poczynania kolegów zza linii bocznej.
- Kontuzja Virgila była straszna dla niego samego, ale też dla klubu - powiedział.
- Nigdy nie jest miło widzieć zawodnika kontuzjowanego, ale w moim przypadku oznaczało to, że sztab musiał polegać na innym środkowym obrońcy i właśnie w ten sposób dostałem swoją szansę. Byłem wdzięczny za tą okazję, za to że znalazłem się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, za to że byłem zawodnikiem, do którego musieli się zwrócić w trakcie kryzysu wywołanego przez kontuzje.
- W przeszłości pojawiały się sytuacje, w których mogłem otrzymać szansę gry, jednak sam byłem kontuzjowany. Tym razem jednak czułem, że jestem we właściwym miejscu, że po powrocie z wypożyczenia do Stuttgartu mogę wykorzystać nadarzającą się okazję.
- Ciążyła na mnie presja spowodowana oczekiwanym od każdego gracza Liverpoolu poziomem gry. Nie chodziło tylko o to, że Virgil jest najlepszym środkowym obrońcą na świecie i jesteś do niego porównywany, ludzie patrzą czy wykonasz swoją pracę dla Liverpoolu tak dobrze jak on. Byłem też bardzo podekscytowany szansą na grę dla Liverpoolu w lidze i na bycie zawodnikiem pierwszego składu.
Od bycia jedną nogą na wylocie z klubu po udowadnianie, że jest w stanie występować co tydzień, obrońca Liverpoolu dojrzewał w miarę sezonu kończąc kampanię z 20 występami, 9 czystymi kontami, 1 bramką i 1 asystą. Phillips przyczynił się tym samym do powrotu the Reds do walki o TOP4 po słabych występach drużyny w środkowej części sezonu.
Chociaż jego występy były spowodowane bardziej koniecznością niż wyborem, Phillips wyraził wdzięczność menedżerowi za to, że dał mu okazję na wykazanie się i odpłacenie za zaufanie i wiarę.
- Na początku po prostu wykonywałem swoją pracę. Byłem bardzo szczęśliwy, ale chciałem wnieść coś do drużyny i jej pomóc - powiedział.
- Przez pierwszych kilka meczów chciałem być pewny, że zaliczę solidne występy, nie popełnię błędów i nie będzie zauważalne, że gra ktoś, kto wcześniej nie występował regularnie. To był mój cel na początek, po prostu grać. Jednak w miarę upływu sezonu, poczułem większą odpowiedzialność, pewność siebie i odniosłem wrażenie, że mogę wnieść do drużyny jeszcze więcej.
- Menedżer zrobił dla mnie tak wiele, dał mi szansę i jestem mu wdzięczny za to, że dostrzegł coś we mnie i zrobił wszystko, aby nad tym pracować i pomóc mi osiągnąć jak najwięcej. Zawsze będę mu za to wdzięczny. Jedne co się zmieniło to moja rola w drużynie pod koniec sezonu w porównaniu z tym co było wcześniej. Może menedżer musi polegać na mnie bardziej niż kiedykolwiek i mam nadzieję, że czuje, że może mi w 100% zaufać kiedy jestem na boisku.
Pomimo nowych pokładów zaufania Kloppa do Phillipsa Anglik ma świadomość, że w przyszłym sezonie czeka go o wiele trudniejsza rywalizacja o miejsce w drużynie niż kiedykolwiek wcześniej.
Był już świadkiem, jak Liverpool pozyskał w styczniu dwóch nowych środkowych obrońców w postaci Ozana Kabaka i Bena Daviesa, zanim w zeszłym miesiącu do szeregów the Reds za 36 milionów funtów dołączył Ibrahima Konate.
Biorąc pod uwagę fakt, że Van Dijk, Gomez i Matip mają wrócić po kontuzji przed sezonem, nieunikniony zdaje się spadek Phillipsa w hierarchii defensorów mimo tego, że do tej pory nie zdarzyły mu się znaczne potknięcia.
Młody Anglik jest jednak gotowy na podjęcie wyzwania i nie może się doczekać występów u boku Konate tego lata.
- To żadne zaskoczenie (widzieć transfer Konate). Liverpool to wielki klub i zawsze stara się zapewnić rywalizację na każdej pozycji. Za każdym razem trzeba walczyć o swoje miejsce w drużynie.
- Mimo dużej konkurencji, postrzegam Konate jako kolejną osobę, od której można się uczyć. Mogę przyjrzeć się jego grze z bliska, zobaczyć jak gra i czy mogę coś z tego wyciągnąć.
- W Liverpoolu rywalizacja o miejsce w pierwszym składzie zawsze będzie zacięta. Nikt, a zwłaszcza ja, nie ma zapewnionego stałego prawa do gry tylko dlatego, że rozegrał wcześniej trochę spotkań, tym bardziej, że do gry wchodzą nowi zawodnicy.
- Transfery Kabaka i Daviesa nie zaskoczyły mnie. Wiedziałem, w jakiej jesteśmy sytuacji jeśli chodzi o kadrę, środkowi obrońcy byli kontuzjowani i potrzebowaliśmy więcej graczy na tą pozycję.
- Dla mnie to był przypadek, kiedy dostaję szansę na grę i staram się grać tak dobrze jak tylko potrafię i chcę zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby utrzymać swoje miejsce. Tak do tego podszedłem.
- Ozzy wszedł do składu i wykonał dobrą robotę. Bardzo nam pomógł. Nie sądzę, że zakończylibyśmy sezon tak jak to zrobiliśmy, gdyby Kabak tak bardzo nam nie pomógł.
- Każdy chce grać najwięcej jak tylko się da, ale trzeba sobie na to zasłużyć. Zdarzają się okazje, kiedy wskakujesz do składu z powodu czyjejś kontuzji, ale nie są to częste sytuacje. Jeśli chcesz grać tak często jak to możliwe, musisz podjąć walkę i utrzymywać wysoki poziom, żeby odeprzeć konkurencję.
Mimo dobrych występów Phillipsa pod koniec sezonu, jego przyszłość pozostaje polem do spekulacji.
Sprawdzony w Premier League obrońca zasługuje na regularne występy. Phillips docenia to, że klub niekoniecznie będzie skłonny do jego sprzedaży, dodając, że nie miałby wątpliwości co do potencjalnego transferu, gdyby nie dobra dyspozycja w meczach dla the Reds.
Anglik ujawnił, że tego lata ma podjąć dialog z Kloppem w sprawie swojej przyszłości w klubie, a ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta.
Jednocześnie zaznacza, że chociaż bardzo chciałby pozostać w Liverpoolu, jest przygotowany na potencjalną zmianę barw klubowych zależnie od rozwoju wydarzeń i od tego, w jakiej roli na Anfield widzi go Klopp.
- Do tej pory o tym nie rozmawialiśmy - powiedział.
- Myślę, że sztab nie spodziewał się po mnie takiego sezonu i występów, które dokonałem. Może wtedy myśleli, że po prostu wykonam swoją pracę i po sezonie będą mogli mnie sprzedać, a ja będę kontynuował karierę gdzie indziej, a teraz może mają wątpliwości. Nie jestem pewny.
- Muszę odbyć z nimi rozmowę i przekonać się, w jakiej roli widzą mnie w klubie w przyszłości. Wszystko zależy od tego czy widzą dla mnie miejsce w zespole, a jeśli tak to w jakiej roli. Na tej podstawie będę musiał zdecydować co jest dla mnie najlepszym rozwiązaniem.
- Jestem zachwycony czasem, który do tej pory spędziłem w Liverpoolu. Kibice wciągnęli mnie w klub i pokochałem możliwość występów dla tej drużyny. Cieszę się każdą minutą i chciałbym dalej grać dla klubu. Muszę jednak kierować się tym, co jest najlepsze dla mojej kariery, a wszystko sprowadza się do tego, czy Liverpool przewiduje dla mnie jakąś rolę w przyszłości. To będzie stanowiło punkt wyjścia.
Komentarze (8)
Bardzo fajny gościu, jak dla mnie powinien zostać jako opcja nr 4/5
On sam doskonale wie, że przy zdrowych Virgilu, Joe, Joelu i Ibrahimie nie ma szans na grę. Chociaż wydaje mi się, że Matip odejdzie z LFC.
Dać mu sześć miesięcy takich w nagrodę, za progres. Zagra sobie przy kimś klasowym, a nie dzieciakach. Jeśli się sprawdzi i będzie pasowała mu rola 4/5 obrońcy to zostawić. A jeśli nie, to podać sobie ręce i sprzedać. On nam pomógł w kryzysowej sytuacji, a my mu daliśmy okno wystawowe i przygodę, której prawdopodobnie nigdy więcej nie powtórzy.
Bardzo szanuje takich piłkarzy, bo może czysto piłkarsko są przeciętni, ale wrzuciliśmy go na głęboką wodę, a on z problemami, ale dopłynął do brzegu. Ta historia to kwintesencja Liverpoolu, niepoprawnie romantyczna :D
Ch
- odejdzie Kabak (nie wykupimy go).
- odejdzie Rhys na wypożyczenie (najlepiej Championship),
Będzie więc naszym 5 obrońcą z wyboru + trzeba liczyć, że Gomez i Matip pełnego sezonu nie zagrają.
Najśmieszniejsze jest to, że w obwodzie zostaje jeszcze Davies, który nawet nie zadebiutował.
Finansowo to opłaca się sprzedać Phillipsa, póki jego cena jest wyższa i pożegnać się w końcu z dobrym, lecz szklanym Matipem.
Zawsze chłop może zmienić zdanie w połowie sezonu i wtedy odejść nawet na wypożyczenie tylko ciężko wtedy ze znalezieniem klubu.