Zastrzyk 576 mln funtów dla RedBird
RedBird Capital Partners może otrzymać przypływ gotówki w kwocie 576 mln funtów (800 mln dolarów). Wyszło na jaw, że grupa inwestycyjna jest otwarta na sprzedaż swoich udziałów One Team Partners.
RedBird, której założycielem jest Gerry Cardinale, w marcu kupiła 11% akcji właścicieli Liverpoolu Fenway Sports Grup za sumę 538 mln funtów (750 mln dolarów). Pozyskany w ten sposób kapitał ma zostać wykorzystany, żeby wesprzeć liczne projekty w realizowane w ramach całego zakresu działań FSG, wliczając w to umożliwienie the Reds zarządzanie klubem w nadchodzącym roku w taki sposób, jak robiliby to, gdyby klub nie odczuł tak mocno skutków pandemii.
Ta transakcja jest jedną z wielu, które w ostatnim czasie zrealizowała nowojorska firma – zakup Toulouse (grającej w drugiej lidze francuskiej), udziałów w Wasserman Media Group, 25% udziałów w Rajasthan Royal (klub krykieta z indyjskiej Premier League). Ich portfolio dopełnia też większościowy pakiet udziałów w planowanych do odbudowania rozgrywkach XFL w USA.
To rozwijający się biznes z nieustannie rosnącymi wpływami, a zza oceanu płyną sugestie, że ich zainteresowanie FSG, a przez to Liverpoolem i Boston Red Sox, może z czasem być jeszcze większe.
Pewne jest, że w swoich planach zakładają poszerzenie współpracy z kolejnymi klubami w Europie. W zeszłym miesiącu przejęli mniejszościowy pakiet udziałów w hiszpańskiej Maladze, która w 2013 r. grała w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Celem jest ustawienie się w dogodnej pozycji do większej inwestycji kapitałowej i podjęcia próby całkowitego przejęcia klubu, który w tej chwili znajduje się pod kontrolą hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości, co było rozwiązaniem zastosowanym w celu wyprostowania skomplikowanej sytuacji właścicielskiej, która pojawiła się w klubie zarządzanym przez szejka Abdullaha Al Thaniego. W zeszłym roku został on usunięty ze stanowiska prezydenta klubu.
RedBird chce funkcjonować w ramach czterech europejskich klubów na podobnym poziomie, które będą mogły wzajemnie się wzmacniać. W takiej relacji Liverpool mógłby używać tych klubów jako potencjalnych „karmicieli” lub zapewnić im możliwość zaznajomienia się ze skomplikowanymi i nowymi zasadami związanymi z pozyskiwaniem zagranicznych zawodników, co jest konsekwencją Brexitu.
Przyglądali się ponad 80 klubom, a zanim zdecydowali się na przejęcie Toulouse, celowali w wejście w rolę właścicielską w Romie. Tak szeroki przegląd klubów oznacza, że firma zna już swoje potencjalne cele.
Oczywiście tak mocne zaangażowanie w piłkę nożną kosztuje dużo pieniędzy. Jednak założyciel Red Bird, Cardinale, postrzega europejską piłkę nożną jako bardzo niedoszacowany pod względem wartości rynek, jeśli weźmie się pod uwagę gigantyczne kwoty, jakie są potrzebne, żeby pozyskać pakiety większościowe w instytucjach funkcjonujących w głównych ligach sportowych w USA. Koszty te wynikają z braku systemu awansów i spadków, a także umów transmisji praw telewizyjnych, które zazwyczaj podpisywane są za oceanem na znacznie dłuższe okresy. Wszystko to powiązane jest z mechanizmem mającym na celu zbudować realia podobieństwa do standardowej rywalizacji i konkurencji za sprawą systemu draftów i limitów wynagrodzeń zawodników. Wszystko to buduje tamtejszym franczyzom ogromną wartość.
RedBird szuka dla siebie elementów dodatkowych, które mogą wesprzeć ich w kolejnych działaniach. W efekcie firma rozważa potencjalną sprzedaż jednego ze swoich zasobów grupie One Team Partners. Mówi się, że transakcja będzie opiewała na kwotę 576 mln funtów (800 mln dolarów).
Ten prywatny fundusz inwestycyjny planuje uwolnić 40% udziałów firmy, w którą zainwestowali ponad dwa lata temu (po raz pierwszy doniosło o tym The Athletic). Według CNBC organizacja, w której start zainwestowano 125 mln dolarów, w tej chwili ma wartość rynkową szacowaną na 2 mld dolarów.
One Team Partners to firma licencyjna, która zajmuje się prawami do wizerunku graczy, zarządza relacjami między ich nazwiskami i poziomem sympatii, ich własnościami intelektualnymi i dokonuje inwestycji w imieniu związków zawodników. Obecnie współpracuje zarówno ze związkiem zawodników NFL, jak i MLB.
Według CNBC rola RedBird w tym partnerstwie obejmuje negocjowanie warunków współpracy dla OneTeam, poszukiwanie nowych, wspólnych okazji w zakresie praw wizerunku i wzrostu ich wartości. Ich siła urosła na tyle, że uznaje się ich w środowisku sportowym za „33. zespół NFL”.
RedBird postrzegana jest jak właściciel zespołu. W pewnym sensie, mając na uwadze, że przejęli duży pakiet akcji FSG, które jest właścicielem Boston Red Sox, oznacza to pojawiające się sugestie o potencjalnym konflikcie interesów.
Mówi się, że to jednak nie te głosy stanowią motywy działania w kierunku sprzedaży udziałów One Team. Cardinale słynie z tego, że potrafi dokonywać transakcji w odpowiednim czasie. Dowodem na to jest zeszłoroczna sprzedaż On Location Experience. Właścicielami firmy były RedBird i Bruin Capital. Wartość sprzedaży opiewała na 660 mln dolarów, a wspólna inwestycja początkowa w organizację w 2015 r. wyniosła 70 mln dolarów.
Pieniądze, które funkcjonują w ramach One Team, to fundusze powiernicze, a firma pracuje na rzecz finansowego zysku z akcji powiązanych z nią jednostek. Relacja ta bazuje na większym działaniu w interesie swoich klientów, niż swoim. CNBC wskazuje, że „firmy takie jak RedBird nie dokonują zwrotu powierzonych pieniędzy, dopóki czegoś nie sprzedadzą”.
W przypadku sprzedaży RedBird otrzyma dodatkowe środki, które może wykorzystać do realizacji swoich kolejnych celów. Mogą nimi być: dalsza inwestycja w Malagę, zwiększenie pakietów udziałów, które już posiadają, poszukiwania nowych klubów piłkarskich do inwestycji lub inwestycje w dobrze rokujące sektory tj. media i e-sport.
Dave Powell
Komentarze (9)
Oni też wykupują zespoły i robią to dość agresywnie, bo potem herby i stroje (barwy niekoniecznie) zmieniane są do dość podobnych do MC.
W tym momencie mają w swojej "rodzinie" New York City, Montevideo City Torque, Girona FC, Lommel SK, Troyes, Mumbai City, Sichuan Jiniu, Yokohama F. Marinos i Melbourne City.
Większość z tych klubów nic nie mówi kibicom z Europy, ale wiadomo, że inwestycja np. w indyjski rynek to szansa na zyskanie bardzo dużej liczby kibiców dla MC.
Ponadto tak pokaźna siatka scoutingu pozwoli im na wyciąganie perełek bez pośredników tzn. nie musisz wykupować za olbrzymi hajs od rywala tylko masz go w strukturach. Może nie od razu wrzucą go do klubu docelowego jakim jest MC, ale będą mogli sobie na spokojnie przerzucać takiego zawodnika z klubu do klubu w ramach tej grupy bez ryzyka podkupienia.
Zresztą podobnie działa Red Bull. Mają klub w MLS, w Brazylii, w Austrii, w Bundeslidze. Myślę, że na tym nie poprzestaną.
To chyba będzie przyszłość.
Nie no raczej mało prawdopodobne ale może by to ruszyło w końcu naszą ligę.
;)