Boss o treningach w Tyrolu i nadchodzącym sparingu
Menadżer The Reds wyjaśnił dziennikarzom, co sądzi o przeniesieniu treningów do nowego ośrodkowa treningowego w trzecim tygodniu obozu przygotowawczego w Austrii.
Liverpool dotarł do nowej bazy w Tyrolu, oddalonej o około dwie godziny jazdy w niedzielę. W ostatni weekend zespół wziął udział w pierwszych przedsezonowych meczach towarzyskich.
Boss wypowiedział się wywiadzie dla liverpoolfc.com o nowym hotelu, miejscu, a także o nadchodzących spotkaniach.
Poniżej zapis wywiadu…
Trenerze, to już piętnasty dzień przygotowań, a teraz przenieśliście się trenować tutaj, zadowolony?
Tak, bardzo. Wybornie trenowało nam się w Saalfelden i w Brandlhof, mieliśmy tam perfekcyjne warunki. Pogoda czasem płatała figla, ale zawsze mogliśmy liczyć na dostępne boiska treningowe i tak naprawdę żadna sesja nie została odwołana. Tak więc na razie wszystko idzie tak, jak powinno. Dodatkowo coraz więcej graczy powraca do zespołu, ostatnio przyjechali Robbo i Diogo. Wydaje mi się również, że taka zmiana otoczenia dobrze wpłynie na chłopaków. Ostatnie dwa tygodnie przeleciały bardzo szybko i w ogóle tego nie zauważyłem, ale to dobry znak. Teraz zapoznajemy się z nowym miejscem, mieliśmy już pierwszy trening, wygląda to bardzo obiecująco - dodatkowo to są niesamowite okolice, Alpy, góry, stoki narciarskie, robią wrażenie! Mimo wszystko zawodnicy są tutaj żeby trenować i wszyscy ciężko pracujemy, tak to wygląda. Rano mieliśmy bardzo intensywną sesję, a dzisiaj po południu będzie jeszcze ciężej. Jutro trochę przystopujemy, gdyż zaraz czeka nas następny mecz. Nie spodziewałem się niczego innego.
Co skłoniło was do zmiany bazy treningowej?
Nie znam dokładnie wszystkich szczegółów, ale od początku było wiadomo, że nie chcemy siedzieć miesiąc w jednym miejscu. Wiedzieliśmy, że nasz wyjazd zajmie około czterech tygodni, ale założyliśmy, że na pewno nie zostaniemy przez tyle czasu w jednym ośrodku - nawet jeśli jest tak wspaniały, jak Brandlhof. Każdy lubi tam wracać, czujemy się tam trochę jak w domu, mimo że byliśmy tam dopiero drugi raz. Teraz przyjechaliśmy tutaj, a to kompletnie nowy hotel i otoczenie, tak więc musimy się zaaklimatyzować. Jednak cieszę się, gdyż dobrze czasem zmienić otoczenie, by odświeżyć podejście, szczególnie przy tak wymagających treningach. To pewne ryzyko, ale widzieliśmy, że takie podejście sprawdza się, szczególnie, gdy przez długi czas zespół jest cały czas ze sobą. Zawodnicy nie mogą opuścić centrum treningowego, cały czas spędzają ze sobą - jest to swego rodzaju wyzwanie. Czuję, że ta przeprowadzka dobrze nam zrobiła, mam nadzieję, że następne dwa tygodnie to potwierdzą.
Podobno dobrze znasz Tyrol?
Byłem tutaj w 1987 razem z zespołem U21 Eintrachtu Frankfurt - pamiętam dobrze, mimo że było to 33 lata temu. Ale ten czas leci! Abstrahując od piłki nożnej - Austria to świetne miejsce do uprawiania wielu innych sportów, które szczególnie polecam narciarzom! To idealne miejsce.
Wspomniałeś o przymusowej izolacji zespołu na obozie przygotowawczym, czy to trochę podobne do lockdownu i treningów w Kirkby?
W większości tak, ale jednak po treningach w Kirkby każdy piłkarz wracał do swojego domu, tutaj wszyscy śpimy w tym samym miejscu. W Kirkby nie trenujemy tak często, a tutaj, nawet jeśli mamy jakiś wolny dzień, to i tak piłkarze zajmują się sprawami wraz z fizjoterapeutami i innymi członkami sztabu. Cały czas mamy coś do roboty, ale czujemy również, że to dobry czas. Nie chcę zabrzmieć negatywnie, naprawdę cieszę się, że mamy możliwość spędzić tu tyle czasu. To najdłuższy obóz przedsezonowy, który kiedykolwiek mieliśmy razem w Liverpoolu. Co prawda nie jest to mój taki najdłuższy wyjazd, gdyż w Dortmundzie trenowaliśmy raz z niektórymi piłkarzami prawie pięć tygodni razem, ale i tak to bardzo rzadkie. Wiadomo, że najwięcej zawodników wróci na ostatnie dziesięć dni, ale już się powoli zjeżdżają. Bardzo dobrze. Gdy wrócimy do Anglii będziemy już przygotowani i będziemy musieli szykować się wtedy na pierwszy, a potem drugi, trzeci i następne mecze. Czeka nas bardzo intensywny sezon.
Następny mecz z Herthą Berlin - czy myślisz, że będzie to w miarę podobny mecz, do tego z FSV Mainz 05? Obydwie te drużyny były dość blisko w tabeli.
Dawno nie oglądałem meczów Herthy, nie wiem również jaki skład wystawią, nie śledziłem ich sytuacji. Wydaje mi się, że sprzedali napastnika, ale możliwe, że się mylę. To mecz towarzyski, nie chcemy wielce analizować przeciwnika, gdyż to, że go nie znamy, jest pewnego rodzaju wyzwaniem. Wiadomo, że to dobre zespoły, obydwa utrzymały się w lidze. Finansowo Hertha to trochę inny poziom, to ciekawy projekt. Patrząc na to, gdzie kiedyś była Hertha, a jakie teraz mają plany i aspirację - to naprawdę coś. Jednak tak, jak powiedziałem, nie śledziłem ostatnio sytuacji ich zespołu. Wiem, że ludzie mogą stwierdzić, że powinniśmy rozpracować przeciwnika, żebyśmy mogli grać w nasz docelowy sposób, ale dla mnie nie jest to aż tak ważne. Robimy to na codzień na treningu i poświęcamy temu naprawdę ogromną ilośc godzin. Mecze przedsezonowe rozgrywa się również w innym celu, nie zawsze chodzi tylko o rozgromienie przeciwnika. Chodzi też o zwykłe przyzwyczajenie się do grania, do rytmu meczowego, a także o korektę błędów. NIe do końca lubię okres przedsezonowy, w którym zespół wygrywa wszystkie swoje mecze towarzyskie - takie mecze tak naprawdę nic nie znaczą, a mogą tylko zaprowadzić zespół na manowce, a chodzi tu głównie o ciężką pracę i rozwój. Nikt nie lubi popełniać błędów, ale uważam, że lepiej popełnić je teraz, kiedy łatwiej je naprawić, niż po starcie sezonu. Mam nadzieję, że będzie to wymagający test, który zdamy.
Komentarze (0)