Dziennik Pepa Lijndersa: dzień 20
Czwartek był naszym ostatnim dniem w Austrii, którą opuściliśmy na rzecz kolejnego etapu przygotowań w Evian.
Daliśmy chłopakom cztery wideo do oglądania podczas podróży busem. Atak! Pracujemy nad mentalnością, a takie video są potężnym narzędziem w pracy.
Wychodzimy na te spotkania z myślą, aby pracować nad umiejętnością bycia konsekwentnymi w swoich założeniach. Rozchodzi się o zmęczenie, które wpływa na płynność w ataku i jakość sytuacji stykowych 50/50. Mieliśmy dziś podwójną sesję treningową na dzień przed meczem. Celem było dać jeszcze jeden impuls do kluczowego ostatniego podania.
Świetnie, że Diogo dołączył do nas, bo od razu widzi się jego szybkość, kontrolę nad ciałem i piłką. To on dodaje naszemu atakowi wiele energii i zdecydowania.
Diogo nie jest typowym portugalskim skrzydłowym, który po uzyskaniu futbolówki sieje dezorganizację swoimi dryblingami. Diogo jest drugim napastnikiem w polu karnym, skrzydłowym Liverpoolu z krwi i kości. On ma nosa do bramek, a jego technika stoi na bardzo wysokim poziomie. Szczególnie przy naszych podaniach, ruchy Diogo za linię obrony są kluczowe.
Było to pierwsze spotkanie Robbo po powrocie i od razu dominował na lewej stronie.
Mecz z Hertą był stykowy, ale niestety przegraliśmy. Nauczyliśmy się już w ostatnich latach, że porażka jak i sukces nigdy nie są ostateczne. Chodzi o odwagę, co John Wooden powtarza. Szczerze wierzę, że budujemy silny zespół na te deszczowe dni, prawdziwe schronienie.
Właśnie dlatego, gdy rzeczy w preseasonie nie idą po naszej myśli, to jest to dobra rzecz. Mamy czas, aby je naprawić. Klopp zawsze powtarza, że „Podanie, którym gramy, jest najlepsze na świecie”. Oznacza to, że gdy coś nie wychodzi, to reagujemy szybko, aby wyeliminować błędy. Ważne jest, aby młodzi piłkarze byli cierpliwi i popełniali błędy razem z nami. Wierzymy w siebie i dążymy do poprawienia się.
Chcemy być w stanie się płynnie przetransformować z gry pozycyjnej na szybkie kontrataki. Ten preseason to absolutnie majstersztyk jeśli chodzi o pracę nad naszym stylem gry.
Głównym momentem tego meczu było wejście Virgila i Joe. Musiała to być dla nich specjalna chwila.
Ponownie, nie było urazów, a większość zawodników spokojnie zagrała 60 minut. Mieliśmy dobre momenty, choć zawiedzeni jesteśmy stratą bramek. Możemy być dużo lepsi, niż pokazaliśmy.
W drodze do autobusu rozmawiałem z Virgilem, który pomimo obeznania z planem na mecz, ponownie zadał pytanie. Pewnie chciał dla siebie więcej minut, niż zostało to zaplanowane! Powiedziałem mu, że chodzi tylko to, aby przez te kilkanaście minut zagrał parę dobrych piłek i złapał pary przeciwników swoimi długimi nogami.
Powiedział, że mija 285 dni od kontuzji i cała rodzina będzie oglądać mecz. Niesamowita chwila. Rewelacyjnie jest znów mieć go z nami. Aby to trwało jak najdłużej.
Po spotkaniu rozmawiałem z chłopakami o ich odczucia i każdy podkreślał, że powrót Joe i Virgila to wielki dopalacz dla każdego. Widzą również efekty pracy na treningach. Przykładowo, gdy Naby odebrał piłkę podczas pressingu, zamienił swoje szanse z 50/50 na 60/40 jedynie swoją determinacją. Jego wola walki była bardzo przydatna. Wykreowaliśmy wiele pozytywnych momentów.
Podczas gdy robię notatki do tego cyklu, widzę stadion po mojej lewej stronie. Światła zapalone, a fani niedługo się zjawią. Zbierają się na ulicach. Jesteśmy jednym z tych klubów, który ma swoich kibiców nieważne, gdzie pojedziemy.
Moim marzeniem w dzieciństwie była praca w Anglii – stadiony, piłkarze, światła, kibice. To dlatego bycie częścią LFC jest wielkim przywilejem.
Czwartek był również znaczącym dniem z innego powodu. Dowiedzieliśmy się, że zmarł Andrew Devine. Teraz mamy 97 na nieszczęsnym liczniku. Oni wspierają nas nadal i są z nami zawsze. Będziemy walczyć mając ich w sercu.
Gdy dojechaliśmy na stadion, poszedłem do Vitora, aby sprawdzić stan murawy. Vitor nie ostrzegł mnie, że zraszacz z pełną mocą był nastawiony centralnie w moją stronę. Potem jednak Robbo postąpił podobnie i Vitor dostał za swoje. Karma!
Popołudniem graliśmy ze sztabem w tenisa stołowego. Trenujemy, bo ma się odbyć -turniej pomiędzy sztabem a piłkarzami w Evian. Mo i Sadio wygrali to w zeszłym roku, ale tym razem czuję, że konkurencja jest silniejsza.
Mo również zachęcił mnie i Jurgena do gry w paddle’a. Ostatnim razem ja i trener pobiliśmy Adriana z Thiago w Kirkby. Zadecydowało doświadczenie i różnica wieku. Być może mieli więcej w sobie hiszpańskiej techniki, ale po naszej stronie była determinacja i wola walki. Jesteśmy jak ostatni obrońcy – zawsze na karku napastnika. Mo musi się przygotować, a my podniesiemy trochę intensywność ich treningów przed pojedynkiem. Kilka szybszych sprintów na koniec treningów powinno zrobić różnicę.
Z każdym dniem nasze przygotowania zaczynają przypominać standardowe sesje w sezonie. Trenujemy dzień po spotkaniu, a następny jest wolny.
Zmienimy system czterech podwójnych sesji na dwie. Zwiększymy stopień intensywności za to. Jest sporo pracy przy planowaniu tego typu rzeczy, więc dobrze jest mieć takich ludzi jak Vitor i Andreas, którzy od razu przychodzą do ciebie z feedbackiem i wsparciem.
Najważniejszą rzeczą jest mieć wiarę i cierpliwość. Budować się z każdym dniem i przybliżać do celu. Przy okazji, Holendrzy, Niemcy i Portugalczycy pracujący zgodnie razem, niemożliwe!
W piątkowy wieczór zorganizowaliśmy sesję karaoke w hotelu. Działo się!
Ujmę to tak, że Taki mógłby spokojnie być liderem jakiegoś boysbandu, ale gwiazdą byłby Billy Koumetio. I bynajmniej nie przez swój głos, a ruchy!
Wszyscy pamiętamy gitarowy występ Alissona parę lat temu w Evian. Był zaledwie dwa dni, a totalnie zaimponował wszystkim. Tym razem Vitor również będzie musiał zaśpiewać – cały obóz już nie może się tego doczekać.
A więc czwartkowy mecz już za nami, liczy się teraz już tylko to, co zrobimy następnie. Dziś lecimy do Francji. Kolejny rozdział, ostatni przed dwoma spotkaniami na Anfield.
Anfield z Wami moi drodzy. Nie moglibyśmy żądać niczego więcej.
Z powrotem Fabinho, Roberto i Alliego wiąże się fakt, że kilku młodych piłkarzy będzie musiało opuścić zgrupowanie i udać się do AXA Training Centre. Dobrze zaprezentowali się zarówno na, jak i poza boiskiem. Nie powinni odbierać tego źle, są po prostu na innym etapie rozwoju, a ustąpienie na rzecz Roberto, Fabinho czy Alliego to nie powód do wstydu.
Powrót trójki Brazylijczyków oznacza, że mamy pełnię doświadczenia w składzie. W Evian będziemy kontynuować pracę, bo im lepiej grasz, tym więcej meczy masz do rozegrania. To sekret sukcesu drużyny.
Spontaniczność i nieprzewidywalność to coś, co przyciąga widownię. Trzeba wytworzyć maksymalnie dużo przyspieszeń w akcji, jak to możliwe. Cieszę się, ze urodziłem się w kraju Cruijffa i Coervera i z tego, że Jurgen przejął ten koncept gry oraz wprowadził go na zupełnie inny poziom. Nadrzędnym celem są: dramaturgia, rozrywka i pamiętne mecze. Liczę, że w tym roku wytworzymy wspólnie wiele miłych wspomnień.
Do usłyszenia ponownie.
Pep
Komentarze (0)