Wywiad z Thiago Alcântarą
Pomocnik, który po Euro 2020 z Hiszpanią zameldował się w zeszłym tygodniu na obozie przygotowawczym Liverpoolu, z powodu drobnego urazu mięśniowego musiał opuścić dwa czwartkowe sparingi z Bologną.
Jednak w piątkowej rozmowie z liverpoolfc.com w Evian Thiago zdradził, że jest już bardzo blisko powrotu do pełnej sprawności.
Zapraszamy do lektury wywiadu z Hiszpanem.
Thiago, jak się czujesz pod kątem sprawności?
Ostatni sezon zacząłem z jakimś starym bólem w ścięgnach udowych, między pośladkami. Nigdy nie byłem przez to w pełni sprawny, ponieważ ciągle odczuwałem ten ból i pod koniec ostatniego sezonu zacząłem to czuć coraz bardziej. W reprezentacji czasem nie mogłem nawet sprintować, nie mogłem wykonać pewnych akcji. Dlatego staram się rozpocząć okres przygotowawczy w porozumieniu z zespołem medycznym, aby wykonać indywidualną pracę i rozwiązać ten problem tak, by nie odczuwać więcej bólu. Tak więc jesteśmy teraz w momencie, w którym staramy się to usunąć, pozostając przy tym z zespołem.
Czy czujesz już jakieś efekty?
Jasne. Myślę, że spróbujemy wyrobić się na pierwszy mecz sezonu. Jestem tego pewny.
Miałeś możliwość pracy nad swoją sprawnością w takim samym stopniu jak pozostali piłkarze, czy jest to raczej coś, z czym musisz sam sobie radzić?
Mamy na to czas. Mamy 24 godziny na pracę indywidualną. Tak więc gdy drużyna trenowała rano, ja pracowałem indywidualnie, gdy odpoczywała, ja pracowałem. Mam wystarczająco dużo czasu, by wrócić do sprawności. Sezon wydaje się teraz bardzo długi, był taki moment w moim życiu, w którym musiałem nieco egoistycznie powiedzieć: "Ok, zatrzymaj się na chwilę i bądź w jak najlepszej kondycji dla samego siebie, ale także dla drużyny". W tym miejscu się znajduję. Jestem niemal w stu procentach gotowy, by wrócić do akcji i pomóc zespołowi.
Rok temu dołączyłeś do nas po obozie przygotowawczym, a tym razem jesteś z nami już w trakcie przygotowań...
Moimi przygotowaniami rok temu była Liga Mistrzów! Kiedy więc dołączyłem do zespołu, byłem w pełni gotowy. Po prostu złapałem Covid, potem odniosłem uraz z Evertonem, tak więc było parę niesprzyjających okoliczności z zewnątrz.
Widziałeś tę grupę przez prawie miesiąc z dala od domu. Jak myślisz, jak wam się razem pracuje? Panowała wspaniała atmosfera...
Było naprawdę świetnie, także sztab wykonał świetną robotę podczas turnieju w ping-ponga i tego typu rzeczy. Gdy kończymy obiad, często zostajemy dłużej, żeby ze sobą porozmawiać, zadać kilka osobistych pytań. Myślę, że dobrze było spędzić razem czas.
W meczu z Bologną siedziałeś na ławce rezerwowych. Z jakiej perspektywy obserwowałeś ten mecz?
Chciałem być tak blisko zespołu, jak to możliwe. Nie mogłem wkroczyć na boisko, więc starałem się to robić poza nim. Mogłem także usłyszeć, czego w czasie meczu oczekują od zespołu trenerzy. Fajnie było móc słyszeć te opinie, fajnie było zobaczyć tę intensywność w meczu z najbliższej odległości po trzech czy czterech tygodniach od mojego ostatniego spotkania.
Wystąpiłeś od początku w ostatnich siedmiu spotkaniach zeszłego sezonu, co pokryło się w czasie z fantastyczną serią zespołu. Jak bardzo byłeś zadowolony z końcówki sezonu w swoim wykonaniu?
Nigdy nie jestem zadowolony ze swoich występów, zawsze chcę więcej. Minimum, które musimy dać, to to, co pokazaliśmy tymi zwycięstwami, dzięki tym niezwykłym momentom. Koniec końców, chodziło tylko o parcie do przodu z powodu sytuacji, którą mieliśmy. Nie byliśmy wystarczająco szczęśliwi, więc staraliśmy się być tak szczęśliwi, jak tylko mogliśmy. Teraz jednak zaczynamy od zera i chcemy znowu wszystko wygrać.
Wspomniałeś o niezwykłych momentach - czy poprzedni sezon dał ci przedsmak tego, czym jest gra w Liverpoolu?
Wspaniale było mieć wszystkich i wszystko przeciwko sobie, a mimo to zrobić to. Gol Aliego był niewiarygodny, pamiętam mecz na Old Trafford, który wygraliśmy, nie grając wówczas najlepiej i też było dobrze. To jednak tylko doświadczenie, musimy powiedzieć sobie: „Ok, zakończyliśmy ostatni sezon, grając w sposób, z którego nie jesteśmy tak zadowoleni, a zajęliśmy trzecie miejsce”. Jeśli więc będziemy grać tak, jak chcemy, możemy osiągnąć wszystko.
Nie miałeś tak naprawdę szansy, żeby zagrać przed twoimi nowymi fanami. Jak zapatrujesz się na grę na oczach wypełnionego Anfield, czy na oczach kibiców Liverpoolu na wyjeździe?
Miałem okazję zagrać dla nich w ostatnim meczu zeszłego sezonu. Nie było pełnego stadionu, ale było wystarczająco dużo ludzi, by posmakować, czym jest gra na Anfield, jaką energię dają nam trybuny.
Masz swoją piosenkę od pierwszego tygodnia pobytu w klubie. Jak bardzo nie możesz doczekać się aż zaśpiewa ją Anfield?
W momencie gdy ją słyszysz, trochę onieśmiela, bo to zabawna przyśpiewka, jest nawet wideo! To nieco onieśmiela, ale później w czasie meczu słyszysz swoje nazwisko i to z pewnością cię motywuje. W czasie meczu jesteś po prostu skupiony na tym, co się dzieje na boisku, ale kiedy słyszysz z trybun swoją przyśpiewkę, naprawdę miło to słyszeć.
Komentarze (0)