Nadszedł czas Kostasa Tsimikasa
25-latek musiał czekać rok na swoją szansę na Anfield, ale Jürgen Klopp powinien dać mu szansę wyjścia w pierwszym składzie, gdy w ten weekend rozpocznie się sezon Premier League.
Nieszczęście jednego może być szansą dla drugiego.
Andy Robertson doskonale o tym wie. Kontuzja Alberto Moreno dała Szkotowi ogromną szansę, by zaistnieć w Liverpoolu.
Robertson zdecydowanie ją wykorzystał, ale teraz, prawie cztery lata później, zmiennik Szkota, Kostas Tsimikas, chce rozpocząć swoją karierę na Anfield w podobny sposób.
Reprezentant Grecji czeka na swój debiut od pierwszej minuty w Premier League w ten weekend, kiedy The Reds rozpoczną ligową kampanię wyjazdowym starciem z Norwich w sobotni wieczór. Po tym jak Robertson został wyeliminowany z gry poprzez uraz więzadeł w kostce, odniesiony w niedzielnym starciu z Athleticiem Bilbao na Anfield, Tsimikas znajdzie się w centrum uwagi.
Czy przejdzie przez ten test śpiewająco? Wkrótce się dowiemy.
Należy zaznaczyć, że wiadomości o kontuzji Robertsona są lepsze niż obawiano się w klubie, gdy w niedzielę padł na murawę. Mówi się o „tygodniach, a nie miesiącach”, a Klopp sugeruje nawet, że może wrócić przed pierwszą przerwą reprezentacyjną w sezonie.
- Wydaje mi się, że mieliśmy szczęście. Mogło być znacznie gorzej - mówi.
Jednak rozpoczynanie sezonu bez jednego z najbardziej niezawodnych zawodników, o olbrzymiej jakości jest dalekie od ideału. Robertson wystąpił we wszystkich 38 meczach Liverpoolu w Premier League w poprzednim sezonie i zaliczył 50 występów we wszystkich rozgrywkach. Będzie go brakowało.
Klopp ma jednak nadzieję, że w Tsimikasie znajdzie idealnego zmiennika. Po trudnych 12 miesiącach spędzonych w Merseyside, były gracz Olympiakosu, wydaje się gotowy, by zaznaczyć swoją obecność.
25-latek ma za sobą bardzo udany okres przygotowawczy, który podkreślił świetnym występem przeciwko Osasunie na Anfield w poniedziałkowy wieczór.
Czy odważymy się napisać, że był to występ w stylu Robertsona? Z pewnością były pewne podobieństwa w sposobie, w jaki Tsimikas asystował przy drugim golu w wygranym 3:1 spotkaniu. Wymienił dwa podania z Takumim Minamino, zanim wstrzelił piłkę w pole karne, niskim dośrodkowaniem, które zostało należycie wykończone przez Roberto Firmino.
Z pewnością ciekawie było zobaczyć, w jaki sposób fani zareagowali na jego pełną stylu akcję. Chłopak daje z siebie wszystko, a to bardzo ważne, gdy próbujesz zdobyć nowych zwolenników.
Tsimikas jest bardzo popularną postacią sam siebie nazywa „greckim Scouserem”. Jest sympatyczny i dobrze zadomowił się w szatni Liverpoolu. Jest blisko z Mohamedem Salahem i podobnie jak Robertson, zyskał reputację jednego z żartownisiów. Z pewnością jest jednym z najgłośniejszych.
Jest również dobrym piłkarzem. Jego debiutancki sezon był co prawda zakłócony przez chorobę i kontuzje, dlatego rozegrał zaledwie sześć minut w Premier League, a łącznie wystąpił w zaledwie siedmiu spotkaniach, ale przyjechał z dobrą reputacją po ponad 100 spotkaniach dla Olympiakosu, z którym występował w Lidze Mistrzów i zdobył mistrzostwo w sezonie 2019/20.
Liverpool był wówczas zdania, które nadal podtrzymuje, że jest to idealne odzwierciedlenie tego, czego Klopp wymaga od bocznych obrońców. Jest szybki, wytrwały, dobry z piłką przy nodze, doskonale ją prowadzi. Są aspekty do poprawy, ale to samo mówiono o Robertsonie, który zdecydowanie się rozwinął.
Jeśli Tsimikas poradzi sobie chociaż w połowie tak dobrze, Liverpool będzie miał z niego pociechę.
Scena jest twoja Kostas. Po roku w cieniu, dla „greckiego Scousera” nadszedł czas, by pokazać do czego jest zdolny.
Neil Jones
Komentarze (2)