Opinie prasy po meczu z Norwich City
To był wymarzony początek sezonu dla Jürgena Kloppa i Liverpoolu - zespół w sobotnie popołudnie pokonał na Carrow Road Norwich City 3:0.
Bramki Mohameda Salaha, Diogo Joty oraz Roberto Firmino udowodniły, że The Reds wracają do wysokiej formy, w wyjściowej jedenastce zameldował się również Virgil van Dijk, dla którego był to pierwszy mecz od zeszłorocznego starcia z Evertonem, w którym nabawił się poważnej kontuzji.
Poniżej prezentujemy opinię angielskiej prasy na temat pierwszego zwycięstwa Liverpoolu w kampanii 2021/22.
Norwich będzie szczęśliwe, że nie będzie musiało co tydzień mierzyć się z przeciwnikami tej klasy
Dom King, Daily Mail
Po wysokich zwycięstwach Manchesteru United nad Leeds oraz Chelsea nad Crystal Palace wielu było zapewne gotowych, aby już teraz skreślać Liverpool w walce o mistrzostwo, jednak takie osoby będą musiały zastanowić się nad tym ponownie.
Ten skład, kiedy jest w formie, jest jednym z najlepszych w Europie, a wczoraj zagrali tak, jakby mieli coś do udowodnienia, wyglądało to tak, jakby powrót kibiców na stadiony przywrócił ich do żywych. Norwich zagrało naprawdę niezłe zawody, ale pod względem jakości do Liverpoolu brakuje im jeszcze bardzo dużo.
Salah był zaangażowany w bramkę otwierającą wynik meczu. Tylko on wie, czy próbował przekierować podanie Trenta Alexandra-Arnolda do Joty, czy jednak starał się opanować piłkę - tak czy inaczej jego kontakt z futbolówką stworzył Jocie sytuację, której ten nie zmarnował.
Roberto Firmino, który wszedł na boisko z ławki rezerwowych, podwyższył prowadzenie Liverpoolu, kiedy w 65. minucie spokojnie wykończył akcję po podaniu Salaha, nieco później Egipcjanin ustalił wynik meczu strzałem lewą nogą, co pozwoliło mu zapisać się na kartach historii, został bowiem pierwszym zawodnikiem, któremu udało się strzelić bramkę w pięciu spotkaniach otwarcia sezonu z rzędu.
Uśmiechał się Salah, uśmiechał się Klopp, uśmiechali się wszyscy związani z The Reds - i mieli ku temu dobry powód. Liverpool wyszedł z bloków startowych bardzo mocno i z jasnym celem. Norwich będzie szczęśliwe, że nie będzie musiało co tydzień mierzyć się z przeciwnikami tej klasy.
Świeżo wyzdrowiała linia obrony pozwoli Kloppowi wierzyć, że Liverpool może osiągnąć założone sobie cele
Nick Ames, The Guardian
Liverpool ma za sobą popołudnie pełne dobrych wiadomości, można też powiedzieć, że dostali dobry znak od historii. Mogło się wydawać, że spotkanie nosiło znamiona skórki od banana, jednak zawodnicy nie poślizgnęli się w starciu z ubranymi na żółto przeciwnikami.
Przeciwnie, ten mecz otwarcia był dla nich tak komfortowy, jak tylko mogli sobie wymarzyć, a na tym pozytywy się nie kończą.
Dowodem na to może być fakt, że po raz piąty z rzędu Mohamed Salah nie tracił czasu i już w pierwszym spotkaniu wpisał się na listę strzelców. Zaliczył też dwie asysty, nie ma znaczenia fakt, że jedną z nich zawdzięcza szczęściu, a świetne wykończenie, dzięki któremu pokonał Tima Krula i ustalił wynik meczu było jasnym dowodem na to, że jest w dobrej dyspozycji.
On i Liverpool mogli strzelić więcej goli, jednak to był przyjemny dla oka mecz z obu stron.
Farke ma podstawy, żeby uważać, że Norwich tym razem dysponuje odpowiednią głębią składu, aby się utrzymać. Po zobaczeniu swojej świeżo wyzdrowiałej linii obrony w akcji Klopp również może mieć podobne odczucia względem realizacji celów Liverpoolu.
Ofensywny tercet Liverpoolu wraca do swojej najwyższej formy
John Aizlewood, The Telegraph
Brzmi łatwo? Tak było. Liverpool rozpoczął swój sezon od przekonującego zwycięstwa nad beniaminkiem z Norwich City, w którym to meczu nie musieli się zbytnio zmęczyć.
Fantastycznie zaprezentował się środek pola The Reds, właśnie tu leżał klucz do wygranej, z kolei ich ofensywny tercet wraca do swojej najwyższej formy, na szczególną uwagę zasłużył Mohamed Salah, który zaliczył dwie asysty i zdobył bramkę, dzięki czemu został pierwszym zawodnikiem w historii, któremu udało się strzelić gola w pięciu meczach otwarcia sezonu z rzędu.
Pierwszy mecz Virgila van Dijka od pamiętnego starcia z Jordanem Pickfordem w październiku sprawiał wrażenie, jakby do drużyny dołączył nowy zawodnik. Liverpool wyglądał na nieskończenie bardziej zbalansowany niż w gorszych momentach zeszłego sezonu, od zawodników biła siła i energia.
Jota przyszłością The Reds
Josh O'Brien, The Mirror
Pomimo faktu, że najbardziej pamiętnymi czynnikami, które wpłynęły na sezon 2020/21 Liverpoolu były ciężkie kontuzje obrońców, nawet najbardziej optymistyczni kibice muszą przyznać, że słynny tercet Mohamed Salah, Sadio Mané oraz Roberto Firmino nie znajdowali się w najlepszej dyspozycji.
Sprowadzenie zeszłego lata Diogo Joty pozwoliło nieco ich odciążyć, jednak i jego spotkał podobny los, co chociażby Virgila van Dijka czy Joëla Matipa - odniósł poważny uraz.
Portugalczyk jednak powrócił i jest gotowy do gry, strzelił szóstego gola w swoim szóstym wyjazdowym meczu Liverpoolu w Premier League, który przy okazji był pierwszym trafieniem dla The Reds w tym sezonie.
Ma 24 lata, zatem jest o 5 lat młodszy niż każdy z tercetu Salah, Mané, Firmino i uparcie prze do przodu - nie będzie zaskoczeniem, jeżeli reprezentant Portugalii wygryzie któregoś z tych zawodników ze składu i zajmie jego miejsce na dobre.
Liverpool skupiony na ataku po zeszłorocznej, niekończącej się historii z problemami w obronie
Karl Matchett, The Independent
Przed pierwszym gwizdkiem na Carrow Road powodów do dyskusji było wiele. Chociażby Virgil van Dijk i jego powrót do składu Liverpoolu po dziesięciu miesiącach przerwy.
Możliwe scenariusze na to popołudnie zostały podsumowane w dwóch świetnych akcjach mniej więcej w połowie pierwszej odsłony gry - najpierw Salah nieznacznie pomylił się uderzeniem z woleja, a następnie Cantwell spróbował 27-metrowego lobu z okolic prawej linii bocznej boiska.
Chwilę później kibice gospodarzy zostali uciszeni, wynik został otwarty: podanie od Trenta Alexandra-Arnolda, kontakt z piłką Salaha, która uciekła mu w taki sposób, że dopadł do niej Jota, który posłał piłkę między nogami Krula, spodziewającego się strzału w inną stronę.
Nadzieje i opór Norwich zostały złamane, kiedy The Reds wrzucili dodatkowy, kończący spotkanie bieg, co pokazują wszystkie topowe drużyny. Takie detale oddzielają właśnie drużyny aspirujące do mistrzostwa od całej reszty.
Sezon Liverpoolu rozpoczyna się od skupienia się na ofensywie po zeszłorocznej, niekończącej się historii z problemami w obronie.
Komentarze (8)
Za 120 baniek i pewnie z 400 tys tygodniowki można mieć dwoch bardzo dobrych zawodników, dopasowanych do stylu gry The Reds, zamiast primadonny myślącej ciągle o RM.
Mimo to te 150 za Harrego to kwestia najbliższych dni, zwłaszcza po tym meczu.