Dlaczego Liverpool chciał sprowadzić Bamforda?
W zeszłym sezonie 28-latek przyciągnął uwagę menedżera The Reds, a w czasie ostatniej przerwy reprezentacyjnej w spotkaniu przeciwko Andorze zadebiutował w dorosłej kadrze Anglii.
Niewiele jest rzeczy, które Jürgen Klopp lubi bardziej niż dobrą futbolową historię, a pod tym względem w Patricku Bamfordzie szkoleniowiec Liverpoolu ma jednego ze swoich ulubieńców.
- Co za piłkarz! - w ten sposób Klopp podsumował napastnika Leeds przed wizytą The Reds na Elland Road w kwietniu.
Niemiec jest znany jako menedżer, który wspiera tych teoretycznie słabszych, a także wierzy w narracje i romantyczne historie, zatem urzekł go rozwój 28-latka w West Yorkshire.
Rozwój ten miał swoją kontynuację w czasie przerwy reprezentacyjnej, kiedy Bamford otrzymał szansę debiutu w angielskiej kadrze w wygranym spotkaniu eliminacji do Mistrzostw Świata przeciwko Andorze.
Można powiedzieć, że to było spodziewane, że jest to efekt trzech świetnych sezonów pod okiem Marcelo Bielsy, w czasie których przeszedł przemianę z utalentowanego, ale niemogącego ustabilizować swojej formy zawodnika do jednego z najbardziej niezawodnych napastników w Premier League.
Stał się tak niezawodny, że Liverpool faktycznie rozważał pozyskanie byłego zawodnika Chelsea wcześniej w tym roku.
To zainteresowanie nigdy nie było przesadne - Bamford nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony do bycia piątym zawodnikiem do gry na Anfield, a przy okazji był już zdecydowany na podpisanie nowego, pięcioletniego kontraktu z Leeds - było jednak szczere. Klopp jest jego fanem, jego zespół odpowiadający za rekrutowanie zawodników również.
- To wyjątkowy piłkarz - powiedział Klopp w kwietniu. - Jest niebywale pracowity, ale oprócz tego potrafi grać swoją piłkę, dokłada bramki. To rzadkie.
Menedżer The Reds wspomniał poranek z września zeszłego roku, kiedy jechał na trening i słuchał debaty na talkSPORT, która sprawiła, że zaczął kręcić głową z niedowierzaniem.
- Mówili o tym, że Leeds potrzebuje snajpera z prawdziwego zdarzenia, że Bamford nie jest wystarczająco dobry i tak dalej - powiedział Klopp. - Bardzo się cieszę, że udowodnił im wszystkim, że się mylą!
Z całą pewnością udało mu się to zrobić. W sezonie, w którym Leeds wywalczyło awans do Premier League, 2019/20, udało mu się trafić 16 razy, a w zeszłym sezonie strzelił 17 bramek, co jest jego najlepszym wynikiem od czasu kampanii 2014/15, kiedy grał jeszcze w barwach Middlesbrough.
Tamten rok spędzony na Riverside Stadium był dla Bamforda, który zadebiutował w wieku 18 lat w Nottingham Forest, jednym z siedmiu wypożyczeń, na które udał się w czasie pięciu lat w Chelsea.
W Boro poradził sobie dobrze, podobnie w MK Dons i Derby County, trudno mu było jednak przebić się w Premier League. Pobyty w Crystal Palace, Norwich i Burnley przyniosły dziewiętnaście występów, niestety bez bramki.
Szczególnie trudny był czas, który spędził w Burnley, Sean Dyche w pewnym momencie nazwał go wręcz 'w czepku urodzonym'.
Odbiór Bamforda - jak się okazało, fałszywy - bierze się prawdopodobnie z jego pochodzenia, które zdaje się być pewnego rodzaju anomalią, jeśli chodzi o zawodników angielskich na najwyższym poziomie.
Chodził do prywatnych szkół, zaoferowano mu nawet studia na Uniwersytecie Harvarda. Jest elokwentny, jest również erudytą, gra na skrzypcach, ponieważ pochodzi z rodziny z klasy średniej.
To niepoprawnie doprowadziło do pytań o jego motywację i głód gry, a także o to, czy ma w sobie ten ogień, aby wejść na najwyższy poziom.
Jednym z zarzutów Dyche'a było to, że na podpisanie umowy wypożyczenia w Burnley przyjechał w towarzystwie swoich rodziców.
To, dlaczego to nie spodobało się menedżerowi The Clarets jest niejasne, z kolei Bamford na pewno bardzo ucieszył się z tego, że w ostatnim spotkaniu przed przerwą reprezentacyjną udało mu się zdobyć wyrównującą bramkę na Turf Moore - zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w zeszłym sezonie na Elland Road strzelił zwycięskiego gola w starciu z ekipą Dyche'a.
Jak mówią, zemsta najlepiej smakuje na zimno.
Liverpool również zdaje sobie sprawę z tego, jak niebezpieczny potrafi być Bamford. Swojego pierwszego gola w Premier League strzelił przecież na Anfield w meczu otwarcia w zeszłym sezonie, kiedy wykorzystał rzadką sytuację, w której błąd popełnił Virgil van Dijk.
Ta para zawodników spotka się ponownie w najbliższy weekend, w tym spotkaniu zawodnicy Kloppa będą starali się podtrzymać dobre rozpoczęcie sezonu, a podopieczni Bielsy będą szukali swojego pierwszego zwycięstwa w trwającej kampanii.
Na Elland Road zapowiada się gorąca atmosfera, a Bamford otrzyma świeże wsparcie w postaci Daniela Jamesa, Walijczyk przeniósł się do Leeds z Manchesteru United w ostatnim dniu okienka transferowego.
Co ciekawe, mógł nie być jedynym wzmocnieniem pozyskanym tego dnia. Goal dowiedziało się, że Victor Orta, dyrektor sportowy Leeds, kontaktował się z Liverpoolem w sprawie wypożyczenia Curtisa Jonesa.
Odpowiedź była jednak krótka i bardzo jasna. Jones walczy o miejsce w składzie ekipy Kloppa, gdzie konkurencja w środku pola jest bardzo duża, ale pozostaje on w planach The Reds na ten sezon.
Te rozmowy mogłyby trwać nieco dłużej, gdyby w momencie telefonu od Orty na stole wciąż leżała oferta za Bamforda...
Komentarze (0)