Liverpool i FSG a fundusz pomocowy UEFA
Działacze klubowi z całej Europy wyrazili swoje zaniepokojenie, że potencjalna pomoc finansowa ze strony UEFY najbardziej wspomoże te kluby, które były najbardziej lekkomyślne.
Europejska federacja pracuje nad programem pomocy finansowej, który miałby pomóc tym zespołom, które zostały dotknięte przez pandemię, mają one mieć możliwość ubiegania się o niskooprocentowane pożyczki, które mają im pomóc w restrukturyzacji długów.
Dla tych klubów, które nie dysponowały swoimi finansami ponad stan i nie działały nieostrożnie w czasie pandemii COVID-19 może to być źródło finansowania, które pomoże im w pokonaniu istniejących trudności, jednak największe marki w Europie, które zaciągnęły ogromne długi i wykazywały duże straty mogą zyskać sposób, aby posprzątać swój bałagan i utrzymać nierówności istniejące w europejskim ekosystemie piłkarskim.
Finansowa rozwaga Liverpoolu pod rządami Fenway Sports Group jest czymś, za co zespół był jednocześnie chwalony i krytykowany, amerykańscy właściciele w ostatnich latach świetnie radzili sobie z zarządzaniem pieniędzmi klubu, a sukcesy przyszły pomimo tego, że inwestowali w zawodników mniejsze kwoty niż niektórzy rywale.
W sprawozdaniu finansowym za rok fiskalny kończący się w maju 2020 roku, który uwzględnił trzy pierwsze miesiące pandemii Liverpool wykazał zadłużenie brutto w wysokości 268 milionów funtów, jednak ten dług można rozbić na czynniki pierwsze.
Podobnie jak większość dużych firm, Liverpool od lat ma dostęp do odnawialnego kredytu w banku.
Liverpool skorzystał z tej możliwości w styczniu 2020 roku, kiedy to zyskał na okres pięciu lat dostęp do kwoty około 200 milionów funtów, która może zostać wykorzystana na ogólne cele korporacyjne, wliczając w to kapitał obrotowy.
Kiedy w marcu 2020 wstrzymano rozgrywki piłkarskie, przychody zostały wstrzymane, panowała też atmosfera niepewności co do potencjalnego ukończenia rozgrywek w Premier League, co miałoby poważne konsekwencje zarówno dla klubów, jak i dla nadawców.
Nadal trzeba było płacić pensje, trzeba było też dotrzymać zobowiązań i pomimo posiadania środków finansowych w wysokości 92 milionów funtów podjęto decyzję o wypłacie całej kwoty kredytu odnawialnego oprocentowanego na 1,21%, aby zachować ciągłość finansową w czasie pierwszego lockdownu i zawieszenia rozgrywek.
Z kredytu odnawialnego wypłacono kwotę 197 milionów funtów, jednak mówi się, że dużą część tego zadłużenia udało się już spłacić po tym, jak wznowiono rozgrywki i dochody z mediów znów zaczęły spływać do klubu, podobnie jak z innych źródeł, które zostały wstrzymane.
Do kwoty 197 milionów funtów należy doliczyć jeszcze 71 milionów, które Liverpool nadal jest winny właścicielom z FSG, którzy spłacili kolejne 8 milionów ze 110 milionów pożyczki, która posłużyła rozbudowie trybuny Main Stand na Anfield. To sprawia, że zadłużenie brutto klubu wynosi łącznie 268 milionów funtów.
Aktualny kredyt od FSG jest spłacany bez odsetek.
Zadłużenie jest jednak problemem tylko wtedy, kiedy instytucja nie jest w stanie nim zarządzać i mimo tego, że Liverpool najprawdopodobniej odnotuje kolejne straty przy okazji kolejnego sprawozdania finansowego za rok fiskalny kończący się w maju 2021, które obejmie cały rok pandemiczny, działacze klubowi spodziewają się odbicia w 2022 roku, ponieważ od tego czasu dochody komercyjne nie tylko się utrzymały, ale nawet zwiększyły.
Najlepszym przykładem zadłużonego klubu w Premier League jest Manchester United zarządzany przez rodzinę Glazerów. Amerykanie nie są popularni wśród kibiców United, ponieważ przejęli stery w klubie z Old Trafford na zasadzie wykupu lewarowanego, a następnie nie zainwestowali w zespół własnych środków, tylko zadłużyli go na setki milionów funtów. Mimo to, co roku wypłacają dywidendy.
Największe zadłużenie w Premier League ma Tottenham, wynosi ono 831 milionów funtów. Duży wkład w tę kwotę miała budowa nowego stadionu, pochłonęła ona bowiem miliard funtów. Ze względu na pandemię COVID-19 klub nie mógł też czerpać zysków ze swojego nowego domu, zatem nie odzyskali w tym czasie takich pieniędzy, na jakie liczyli.
Jeżeli chodzi o Spurs można powiedzieć, że zainwestowali w nową infrastrukturę, która przyniesie niesamowite zyski w przyszłości. Jeżeli jednak spojrzeć na La Ligę, to wynoszący 1,1 miliarda funtów dług Barcelony również wytworzył się jako efekt projektów infrastrukturalnych, a także bajońskich sum wydawanych na transfery zawodników i ich pensje, kiedy Barcelona usiłowała zająć dominującą pozycję w lidze. W zeszłym roku finansowym Barcelona wykazała stratę rzędu 411 milionów funtów.
Taka polityka zupełnie się nie sprawdziła i klub zapłacił za to swoją cenę, podobnie jak Real Madryt i Juventus - te trzy kluby wciąż nie wycofały się z projektu Superligi, który miał być odpowiedzią na ich problemy.
Czy te kluby, które wydawały pieniądze najbardziej nierozważnie, powinny mieć możliwość skorzystania z wynoszącego 6 miliardów funtów funduszu pomocowego, aby zachować swoje miejsce wśród europejskiej elity? Czy jednak te pieniądze powinny zostać przekazane takim zespołom, które zarządzały swoimi funduszami rozsądnie, a teraz potrzebują wsparcia, aby stworzyć sobie przyszłość po pandemii?
- Te środki nie powinny trafić do klubów, które mają złe wyniki finansowe ze względu na niewłaściwe zarządzanie, takich jak Barcelona - powiedział w wywiadzie dla Bloomberg Bart Verhaeghe, główny udziałowiec mistrza Belgii, Club Brugge.
- Nie zasługują na te pieniądze.
Jednak nie tylko on ma takie zdanie.
- Te fundusze powinny być nagrodą za dobre zarządzanie i dyscyplinę finansową, nie rozwiązaniem problemów dla klubów, które przepaliły gotówkę - również dla Bloomberg powiedział Jordan Gardner, współwłaściciel duńskiego FC Helsingør.
Przed nadejściem pandemii takie zespoły jak Barcelona czy Real Madryt przez długi czas dominowały na rynku transferowym. Tego lata Paris Saint-Germain wykorzystało osłabioną pozycję hiszpańskich gigantów i wiodło prym, wydając wielkie pieniądze na nowych zawodników, chociażby ściągając z katalońskiego zespołu Messiego.
O braku aktywności Liverpoolu na rynku transferowym tego lata powiedziano już wiele, jedynym nabytkiem The Reds został Ibrahima Konaté sprowadzony za 36 milionów funtów.
Jeśli jednak te zespoły, które w czasie pandemii były niewłaściwie zarządzane uzyskają dostęp do funduszu UEFY, na pewno będą prężniej działać w czasie kolejnego okienka transferowego, co może pokrzyżować plany Liverpoolu na sprowadzenie jak najlepszych piłkarzy.
Komentarze (8)
Za dużo zdań wielokrotnie złożonych. Źle się to czyta.