Pięć wniosków po demolce na Old Trafford
Salah był po raz kolejny nie do zatrzymania - Egipcjanin po raz czwarty w barwach The Reds zaliczył hat-tricka i wraz z Nabym Keïtą i Diogo Jotą, którzy zdobyli bramki na początku spotkania, przyczynił się do największego w historii zwycięstwa The Reds na Old Trafford.
Oto pięć ciekawych wniosków po niezapomnianym popołudniu w Manchesterze...
Tu tworzy się historia
Po powtórce z wygranego 5:0 meczu w Watford osiem dni temu zespół Jürgena Kloppa został pierwszym, który w erze Premier League zdołał wygrać dwa kolejne spotkania wyjazdowe co najmniej pięcioma golami, nie tracąc przy tym żadnego.
Tylko raz w 129-letniej historii klubu Liverpool wygrał dwa kolejne mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej co najmniej pięcioma golami - miało to miejsce w kwietniu 1935 roku.
W obecnym sezonie podopieczni Kloppa strzelali co najmniej trzy gole w każdym z ośmiu ich dotychczasowych meczów wyjazdowych. Bilans spotkań wyjazdowych The Reds w sezonie 2012/22 wygląda następująco: osiem spotkań, siedem zwycięstw, jeden remis, 30 goli strzelonych, sześć straconych.
"Najlepszy na świecie"
Czasami lepiej pozwolić przemówić statystykom.
Tak więc Salah...
- strzelał gole w 10 kolejnych spotkaniach Liverpoolu we wszystkich rozgrywkach (najdłuższa seria w historii klubu)
- jest pierwszym zawodnikiem zespołu gości, który zdobył hat-tricka w meczu Premier League na Old Trafford, drugim, który zrobił to w barwach Liverpoolu (po Fredzie Howe w 1936 roku) i pierwszym piłkarzem drużyny przyjezdnej, który ustrzelił hat-trick na Old Trafford (w jakichkolwiek rozgrywkach) od czasu, gdy zrobił to Ronaldo w 2003 roku
- jest pierwszym zawodnikiem Liverpoolu, który strzelał gola w trzech kolejnych meczach na Old Trafford
- jest najlepszym strzelcem z Afryki w historii Premier League, po tym jak wyprzedził Didiera Drogbę
- strzelił 15 goli i zaliczył 5 asyst w dotychczasowych 12 spotkaniach sezonu
"Boss"
Wygrana na Old Trafford była 200. zwycięstwem Jürgena Kloppa w Liverpoolu. Żaden inny menedżer w historii klubu nie dobił do tej granicy tak szybko.
Obecny boss The Reds potrzebował na to 331 spotkań - dwóch mniej niż Sir Kenny Dalglish, 19 mniej niż Bob Paisley i 51 mniej niż Bill Shankly.
Podróżujący z Liverpoolem fani z The Kop w końcowych fragmentach niedzielnego spotkania wznieśli pieśń na cześć swojego lidera, a następnie mogli cieszyć się, gdy ten spełnił ich prośbę o wspólne świętowanie po meczu.
Co za facet. Co za menedżer.
The Reds jadą dalej
Liverpool pozostaje niepokonany w sezonie 2021/22, wygrywając 10 z 13 spotkań we wszystkich rozgrywkach i zdobywając w międzyczasie 41 goli.
Ogółem The Reds nie przegrali od 22 spotkań (seria trwa od początku kwietnia), a ich seria 19 meczów ligowych bez porażki (14 zwycięstw, pięć remisów) to obecnie najdłuższa seria w czterech najwyższych kategoriach rozgrywkowych w Anglii.
Następne zadanie: Preston North End w Carabao Cup.
Tydzień rozkoszy
Wyjazdy na mecze z Watford, Atletico i United na przestrzeni 8 dni tuż po przerwie na mecze reprezentacyjne?
Żaden problem.
Liverpool poradził sobie z tym wymagającym tygodniem w świetnym stylu, sięgając po trzy imponujące zwycięstwa i zdobywając po drodze 13 goli.
Jak to ujął, zresztą niezwykle trafnie, Andy Robertson: "Co to był za tydzień dla The Reds!".
Komentarze (1)
Znajomy który jest kibicem United, jakoś się nie odezwał od dłuższego czasu. A to dziwne, bo zawsze był taki rozmowny i wbijał szpile naszej drużynie 😃