Wywiad z Diogo Jotą
Diogo Jota ma nadzieję, że Liverpool wykorzysta rekord nieprzegranych meczów z rzędu, aby na nim budować najnowszą historię klubu.
Zwycięstwo 2:0 nad Atletico Madryt oznacza, że obecnie the Reds wyrównali legendarny dorobek 25 spotkań bez porażki Boba Paisley'a. Aby jednak zapisać się na stałe w kartach historii, podopieczni Kloppa muszą uniknąć porażki z West Hamem podczas niedzielnego meczu.
Poniżej prezentujemy wywiad z Diogo Jotą, który opowiedział o tym dorobku oraz o innych ważnych kwestiach klubowych.
Diogo, zacznijmy od klubowej serii 25 meczów bez porażki. Co w głównej mierze stoi za tym osiągnięciem?
- Ciężka praca. Szczególnie w tym sezonie gramy dobrze i strzelamy dużo goli, co w oczywisty sposób nam pomaga. Niestety w niektórych ze spotkań straciliśmy ważne bramki, które zabrały nam pełną pule punktów. Seria ta jednak pokazuje, że nasza praca ma sens, więc staramy się kontynuować ją, aby dotrzeć do celu.
Gdy myślisz o historii tego klubu, to czujesz się pełnoprawnym członkiem drużyny, która wyrównała ten rekord?
- Oczywiście! Trudno jest w takim klubie, z tak bogata historią tworzyć coś, czego wcześniej się nikomu nie udało. My jednak mamy szansę i postaramy się ją wykorzystać.
To prawda, że nikt w szatni nie myśli o tym?
- Nie sądzę, by specjalnie sobie tym głowę zaprzątano. Statystyki bywają często ciekawe, ale tak naprawdę to chcemy wygrywać po prostu nadchodzące mecze. Czasem faktycznie jednak pokazują nam dobitnie, że wykonujemy dobrą robotę i warto wierzyć w siebie.
Jak udaje się przechodzić z meczu na mecz stale utrzymując ten sam poziom mentalności?
- Tutaj musimy podziękować naszym rywalom, bo oni również ciężko pracują. Oni również wygrywają swoje mecze, a to nas napędza w naturalny sposób. Rozgrywamy dobry sezon, a i tak nie jesteśmy na szczycie tabeli. Widać, że ciężka praca to nie tylko nasza domena.
Wspomniałeś wcześniej o rewelacyjnym dorobku strzelonych bramek. Czterdzieści siedem w szesnastu meczach – to jest coś niepojętego...
- To pierwszy raz, gdy biorę udział w czymś takim. Nawet w zeszłym sezonie nie graliśmy takiej piłki. Jednak już wcześniej powiedziałem, że nie zawsze udało się zachować czyste konto, a to kosztowało nas cenne punkty. Ten element musimy poprawić.
Co jest kluczem do takiej skuteczności strzeleckiej?
- Myślę, że preseason pomógł bardzo. Gramy intensywny futbol, a to wymaga od nas najwyższego poziomu fizycznego przygotowania.
Sam masz już na koncie 5 bramek. Czy dobrze czujesz się pod bramką przeciwnika?
- Myślę, że dla każdej drużyny dobre jest, gdy ma się wielu zawodników zdolnych do strzelania bramek. Mam nadzieję, że właśnie w ten sposób będę w stanie pomóc drużynie.
Zakładam, że bardzo pomaga, gdy ma się kogoś takiego jak Trent, który posyła piłki przed Ciebie. Gdy jest przy piłce, wybiegasz do podania z myślą, że jest w stanie cię obsłużyć?
- Tak, ale to nie tylko Trent. Oczywiście, że jest to zawodnik, który ma niesamowity dar do posyłania idealnych podań. Ja jednak zawsze staram się wybiegać, choć wiadomo, że nie każdy jest zdolny do takiego podania.
Zdobywamy dużo bramek na wiele różnych sposobów.
- Gole z rożnych, z kontr, z ataku pozycyjnego... To bardzo ważne, bo nie przy każdym przeciwniku możemy wyjść z kontrą, albo budować akcje na 30 podań. Szeroki wachlarz sposobów na gola bardzo się przydaje.
Masz obecnie sześć goli zdobytych głową dla Liverpoolu. Przedtem zdobyłeś jedynie dwie. To przypadek, czy element nad którym pracujesz?
- Nie powiedziałbym, że w jakiś szczególny sposób szlifuję tą umiejętność. To wynik sytuacji, jakie się nadarzają. Nawet w ostatnim meczu miałem trzy główki, z których mogły paść trzy gole...
Jak odbierasz właśnie ten tym strzelania przeciwnikom. Napastnicy często twierdzą, że jest to ich ulubiony sposób.
- Pamiętam, jak w dzieciństwie podczas oglądania ligi portugalskiej siedziałem i mówiłem do siebie „Ahhh, gdybym tylko ja tak potrafił!”. Nie powiem, dlaczego akurat ten sposób zdobywania bramek mi się podobał, ale cieszę się, że obecnie sam jestem do takich rzeczy zdolny.
West Ham jest następny – drużyna w bardzo dobrej dyspozycji ostatnio...
- O tak. Oglądam ich i podoba mi się, jak grają. Grają dobry, ofensywny futbol. Są liderem w swojej grupie w Lidze Europy, a to o czymś świadczy. Obecnie kończymy kolejny cykl spotkań, bo nadchodzi przerwa reprezentacyjna. Ważne jest, abyśmy właśnie w tym meczu zgarnęli trzy punkty.
To naprawdę tak ważne, aby przed wyjazdem na reprezentacje wygrać?
- Tak, bo potem musisz długo czekać na następny mecz, aby ew. odwrócić zły rezultat poprzedniego meczu. Lepiej więc wyjechać z głową czystą od negatywnych myśli po porażce.
Wspomniałeś o cyklu spotkań. Wydaje się, że nie macie praktycznie czasu na odpoczynek, uwzględniając spotkania, jakie musieliście rozegrać.
- Tak samo intensywnie będzie w listopadzie, jak było w październiku. To pierwszy etap sezonu, gdy cykle są zazwyczaj miesięczne. Musimy ten zamknąć w dobrym stylu, a potem po reprezentacjach myśleć, co nas dalej czeka.
Komentarze (0)