Jota błyszczy na boisku i poza nim
Diogo Jota jest niepodważalnym mistrzem gry FIFA jeśli chodzi o skład Liverpoolu.
Niedługo przed przejściem na Anfield w zeszłym roku, wygrał inauguracyjny turniej ePremier League, pokonując w finale Trenta Alexandra-Arnolda.
Portugalczyk jest tak dobry, że w lutym został sklasyfikowany na pierwszym miejscu w rankingu FIFA Ultimate Team Champions, po tym jak zaliczył 30 zwycięstw z rzędu.
To jego pasja, której poświęca się, gdy jest poza centrum treningowym. Założył nawet swoją drużynę e-sportową. To nie żaden chwyt reklamowy, tylko prawdziwy biznes, a Jota należy w nim do elity. W sobotę miał zaplanowany mecz czwartej rundy kwalifikacji do turnieju FIFA 22 Global Series, ale musiał napisać do przeciwnika i się wycofać.
Reprezentant Portugalii miał dobrą wymówkę. Jürgen Klopp potrzebował go w ataku podczas meczu z Southampton na Anfield.
Praca wzięła górę i zawodnik świetnie się zaprezentował. Po wykończeniu dośrodkowania Andrew Robertsona w drugiej minucie spotkania, Jota usiadł na murawie i udawał, że gra na swoim Playstation, zanim otoczyli go cieszący się koledzy z zespołu.
Później trafił jeszcze raz z bliskiej odległości, po tym jak Mohamed Salah wyłożył mu piłkę na talerzu. Jota był cały czas groźny, ciągle niepokoił obronę gości swoimi inteligentnymi i energetycznymi ruchami. Gdy schodził z boiska, pożegnały go owacje na stojąco i uścisk od menadżera.
Liverpool bardzo potrzebował Joty pod nieobecność Roberto Firmino i Portugalczyk nie zawiódł. W pięciu ostatnich meczach rozpoczynanych od początku, strzelił już pięć bramek.
Na horyzoncie coraz wyraźniej widać zbliżający się Puchar Narodów Afryki, który zabierze w styczniu drużynie Kloppa najlepszych napastników, czyli Salaha i Sadio Mané. Odpowiedzialność na ramionach Joty będzie jeszcze większa, ale zdaje się on być gotowym, by ją unieść.
- Diogo to wyjątkowy zawodnik i wyjątkowy chłopak - powiedział Klopp.
- Był dla nas idealnym transferem, ponieważ ma wszystko czego potrzeba by być zawodnikiem tego Liverpoolu. Ma świetne umiejętności techniczne i jest bardzo dobry fizycznie oraz jest bardzo mądry, więc szybko uczy się wszystkich kwestii taktycznych.
- Poza tym, może grać na wszystkich trzech pozycjach (w linii ataku), a w formacji 4-2-3-1, mógłby grać też na dziesiątce. To bardzo pomaga. Ma szybkość i chęć wykańczania akcji. Jego statystyki zdobytych bramek są całkiem imponujące.
To prawda. Zdobył 21 bramek w 46 występach (32 od początku) odkąd dołączył do Liverpoolu z Wolverhampton Wanderers we wrześniu 2020 roku za 45 milionów funtów.
Decyzja w kupieniu Joty, zamiast występującego w Watfordzie Ismaili Sarra okazała się słuszna. Szybkość z jaką Jota dopasował się do nowej drużyny była niewiarygodna.
Jota, którego dziewczyna Rute urodziła pierwsze dziecko tego roku, stał się pierwszym zawodnikiem w historii Liverpoolu, który strzelił bramkę w każdym z pierwszych meczów domowych w lidze. Dodatkowo, po meczu Ligi Mistrzów z Atalantą, mógł zabrać ze sobą do domu piłkę, zdobył bowiem hattricka.
Mógłby osiągnąć znacznie więcej w poprzednim sezonie, gdyby nie kontuzja kolana, która wykluczyła go z gry na trzy miesiące. Wyniki się pogorszyły i było widać jego brak.
Asystent menadżera Pepijn Lijnders określił go jako "potwora pressingu", a koledzy z drużyny szybko docenili jego pokorę i palącą chęć sukcesu. Jego stalowa osobowość została ukształtowana przez niepowodzenia jakie spotykały go w drodze na szczyt. W zeszłym sezonie w wywiadzie udzielonym The Athletic powiedział, że musiał płacić za granie w piłkę do 16 roku życia.
Dorastał w Massarelos w aglomeracji Porto. Nie trenował jednak w elitarnej akademii, lecz w w grającym w niższej lidze Gondomar, zanim przeniósł się do Pacos de Ferreira. Został kupiony przez Atletico Madryt, które sprzedało go jeszcze zanim zdążył zagrać choćby jeden mecz dla drużyny ze stolicy Hiszpanii.
Niektórych mogłaby odstraszać perspektywa walki o pierwszy skład z Salahem, Mané i Firmino. Jota jednak podjął się tego wyzwania i udowodnił, że jest kimś więcej niż tylko dobrym rezerwowym. Tylko Salah i Jamie Vardy mają więcej, niż jego siedem bramek w tym sezonie Premier League.
- Gdy rozmawiasz z zawodnikiem i on zapyta "gdzie i kiedy zagram?" to odpowiedzią są jego występy - dodaje Klopp.
- Nie jest nigdzie wyryte w kamieniu, że zawsze musimy zaczynać tą samą jedenastką. Chodzi o to, żeby zaliczyć 35 bardzo dobrych występów zamiast przetrwać jakoś sezon i zaliczyć 50 występów. To całkowicie normalne, że potrzebujesz odpoczynku.
- Potrzebujesz więcej niż trzech napastników, nawet jeśli grasz tylko trzema napastnikami. My dzięki Bogu tak mamy. Diogo był wystarczająco mądry by to dostrzec i dlatego przyszedł do nas i tak bardzo nam pomógł.
Podania jakie otrzymał w sobotę Jota, można określić nazwą "marzenie napastnika". Powrót Robertsona do najlepszej dyspozycji po powrocie do pierwszego składu z pewnością pomógł. Jota był bardzo blisko skompletowania hattricka, gdy na wślizgu próbował zamknąć kolejne dośrodkowanie Szkota.
Od porażki z West Hamem, Liverpool strzelił 10 bramek i nie stracił żadnej, grając u siebie z Arsenalem, Porto i Southampton.
- Mają niesamowitą formę. To niewiarygodne jak dobrze grali - przyznał szczerze Ralph Hasenhüttl.
Zdobyli 39 bramek w 13 meczach. To najwięcej na tym etapie sezonu w historii klubu. Liverpool jest również pierwszą drużyną, która strzeliła przynajmniej dwie bramki w 17 meczach z rzędu we wszystkich rozgrywkach, odkąd dokonał tego Sunderland w 1927 roku.
Klopp mógł dać odpocząć Jordanowi Hendersonowi i Thiago w drugiej połowie. To było doskonałe przygotowanie do derbowego meczu z Evertonem, który zostanie rozegrany w środę.
Liverpool uda się na Goodison w pogodnym humorze. Król konsoli Jota będzie pewny siebie i gotowy siać spustoszenie.
James Pearce
Komentarze (6)
Diogo kot!