Liverpool demoluje Everton na Goodison Park!
Zawodnicy Liverpoolu znakomicie weszli w mecz i od początku do końca kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i pewnie pokonali Everton 4:1 na Goodison Park. Dominacja już w pierwszej połowie przerodziła się w dwie bramki, których autorami zostali Henderson i Salah, odpowiednio w 9. i 19. minucie spotkania. Gospodarze potrafili złapać kontakt na krótko przed przerwą za sprawą Graya. Anglik zdołał pokonać Alissona, po znakomitym podaniu Richarlisona.
Druga połowa przez pierwsze kilkanaście minut była dość wyrównana. Ale to goście w 64. minucie wykorzystali błąd Colemana a Salah popędził na bramkę Evertonu i zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. Kwadrans póżniej, będący w wysokiej formie Jota, wykorzystał podanie Robertsona i mocnym strzałem pod poprzeczkę ustalił wynik meczu.
W pierwszych 180 sekundach meczu podopieczni Jürgena Kloppa potrafili stworzyć sobie dwie groźne sytuacje, po których mogły paść gole. Najpierw Matip minimalnie chybił po strzale z główki z rzutu rożnego, a następnie Salah po sprytnym dograniu Diogo Joty przeniósł piłkę nad poprzeczką bramki Pickforda.
Liverpool nie zamierzał zwalniać tempa i dowodem na jego dominacje w początkowym etapie meczu była bramka Jordana Hendersona w dziewiątej minucie. Kapitan pięknie przymierzył zza pola karnego w kierunku długiego słupka i nawet wyciągnięty jak struna Jordan Pickford nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję.
W 19. minucie meczu oglądaliśmy drugiego gola dla the Reds. Piłkarze Liverpoolu wyprowadzili szybką kontrę, która była w śmiercionośna w skutkach dla gospodarzy. Jordan Henderson bez namysłu zagrał do wybiegającego sam na sam Mohameda Salaha, a ten z chirurgiczną precyzją wykończył akcję strzałem z ostrego kąta w samo okienko bramki. To osiemnasty mecz z rzędu, w którym Liverpool strzela minimum dwie bramki.
W 38. minucie Demarai Gray zdobył bramkę kontaktową dla Evertonu. Skrzydłowy the Toffees wykorzystał dużą lukę między obrońcami Liverpoolu i bez większego zastanowienia uderzył w dość szczęśliwych okolicznościach, między nogami Alissona Beckera.
Goście kontynuowali natarcie w drugiej połowie meczu. W 64. minucie Mohamed Salah wykorzystał ogromny błąd Seamusa Colemana w przyjęciu piłki na środku boiska. Egipcjanin zagarnął futbolówkę kapitanowi gospodarzy i popędził w kierunku bramki Pickforda. Angielski golkiper po raz drugi w tym meczu w starciu oko w oko musiał uznać wyższość skrzydłowego the Reds.
Liverpool niczym walec z każdą minutą przybliżał się do zwycięstwa, przy czym w ogóle nie zwalniał nogi z gazu. W 79. minucie Robertson wypatrzył w polu karnym Diogo Jotę, który w prosty sposób wymanewrował obrońcę the Toffees i z bardzo ostrego kąta huknął nie do obrony pod poprzeczkę bramki "strzeżonej" przez Pickforda i ustalił wynik Derbów Merseyside na 4:1 dla the Reds!
Składy
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Matip, Van Dijk, Robertson - Fabinho, Thiago (75' Milner), Henderson (83' Oxlade-Chamberlain) - Salah, Jota (88' Minamino), Mané
Everton: Pickford - Coleman, Godfrey, Keane, Digne - Doucoure, Allan, Townsend (73' Delph), Gray (85' Tosun) - Richarlison, Rondon (59' Gordon)
Komentarze (80)
Pierwszy raz widzę, żeby tak sędzia sypał kartkami za symulki. Tutaj brawo, chociaż i tak wydaje mi się, ze nieco pajacuje.
Thiago do zmiany bo jeszcze zarobi czerwo.
Koniecznie strzelić szybko na 3:1.
Niestety Joel z Trentem dali się zaskoczyć jak dzieci.
Milner za Thiago
Na - słaba skuteczność, niepotrzebne cofnięcie się po drugim golu i głupio stracona bramka oraz ciągle strach o zdrowie naszych zawodników bo gra jest ostra i była już krew.
- Tak tato ?
- Byłeś dzisiaj na meczu ?
- Tak, byłem.
- I co ? Bawiłeś się z dziećmi ?
- Tak, bawiliśmy się razem, a one biegały za mną i rzucały we mnie bramkami.
- No a jak ? A Pan Robertson nie reagował ? Nie, no też biegał, tylko że z asystami.
Kurtyna ^^
;)
Szkoda ze Chelsea przyfarcila bo Watford ładnie ich gniotl, z kolei AV no szkoda tej pierwszej połowy, ale w drugiej wyszli calkowicie odmienieni. Dobry prognostyk dla Gerrarda, bo w każdym meczu niezle sobie radzą.
Pochwała dla całego zespołu!
Mo King
Jota spryciarz
Hendo pracuś
Zapowiada się przyjemna noc😎
No i bez poważnych urazów, szkoda tylko że konkurenci nie pogubili punktów a było blisko, szczególnie w przypadku Chelsea.
Ruszyła maszyna! 💪😅
City jak to City - napierają razem z nami ale no miejmy nadzieję że jednak w kilku meczach im czegoś zabraknie i polegną.
Na ten jest dobrze, trzymamy dobry dystans z City i Chelsea. Wszystko do jednego meczu. Jedno potknięcie którejkolwiek druzyny i juz sytuacja się zmienia. To gra nerwów, a wydaje mi się że akurat sferę psychologiczna mamy opanowana prawie do perfekcji.
Kluczowe że bez urazów, w sobotę prosimy powtórkę u Wilków, a potem sparing na San Siro.
Trójka ucieka reszcie, trzeba punktować ma full w każdym meczu.
Ciężko to było z West Hanem, bo tam nic się nie kleiło w grze.