Raport z meczu przeciwko Wilkom
Rezerwowy Divock Origi zapewnił zwycięstwo Liverpoolowi nad Wolverhampton w dramatycznych okolicznościach, zdobywając bramkę na wagę trzech punktów w doliczonym czasie gry.
Diogo Jota w pierwszej połowie meczu zmarnował dogodną sytuację do strzelenia gola, gdy uderzył głową obok bocznego słupka. W drugie połowie ponownie miał szansę wpisać się na listę strzelców, ale po jego strzale piłkę z linii bramkowej wybił Conor Coady.
Wszystko wskazywało na to, że spotkanie na Molineux zakończy się bezbramkowym remisem, gdy w ostatnich minutach meczu rezerwowy Divock Origi w świetnym stylu wykończył akcję.
Ten gol oznacza, że drużyna Kloppa w pełni wykorzystała potknięcie Chelsea z West Hamem i wyprzedziła w tabeli The Blues.
Przebieg pierwszej połowy
Ostatnie wyjazdy Liverpoolu na Molineux zawsze oznaczały wyrównane pojedynki i tutaj również się tak zapowiadało. Pierwsza dogodna sytuacja przyszła w 18 minucie, gdy strzał Joty po wykonanym rożnym przez Trenta Alexandra-Arnolda, został zablokowany przez Leandera Dendonckera.
Podopieczni Kloppa bezowocnie próbowali szukać swoich szans na gola, mając na uwadze, że ofensywne trio Wilków tylko czeka na dogodną okazję do kontry. Udało się im w niedługim czasie w końcu wypracować dwie potencjalnie groźne sytuacje.
Pierwsza, gdy podanie od Thiago Alcantary dotarło do rozpędzonego Alexandra-Arnolda, jednak ten mocny strzał pokierował zbyt wysoko ponad poprzeczką.
Następnie to właśnie ten obrońca przeczekał na obiegnięcie go przez Hendersona i wykorzystując lukę posłał idealne dośrodkowanie na głowę Diogo Joty. Ten jednak piłkę skierował obok bramki.
Udaną interwencją popisał się też Romain Saiss, który przeciął dośrodkowanie Andy'ego Robertsona i uniemożliwił wykończenia akcji Salahowi.
Przebieg drugiej połowy
Wilki w dobrym stylu rozpoczęli drugą połowę. Adama Traore odebrał piłkę Virgilowi van Dijkowi i posłał piłkę w stronę Hwang Hee-Chana. Alexander-Arnold na szczęście był na swoim miejscu.
Niedługo potem Thiago łapał się za głowę, jak mógł nie wykorzystać dogodnej sytuacji. Najpierw jego strzał został zablokowany przez Raula Jimeneza, a odbita piłka następnie obroniona przez Jose Sa.
Frustracja gości zaczęła narastać wyraźnie po 60 minucie gry, gdy najlepszą sytuację zmarnował Diogo Jota. Wygrał on pojedynek z obrońcą i bramkarzem gospodarzy, który wyszedł w pole do długiej piłki i mając przed sobą światło bramki z dwoma piłkarzami Wilków na linii, uderzył niecelnie, trafiając w Conora Coady'ego.
Klopp postanowił wprowadzić na boisko Origiego koszem Hendersona. Sa zdołał popisać się niebywałym refleksem w ostatnich 4 minutach meczu, przenosząc strzał Sadio Mane nad bramką. Ostatnie słowo jednak należało do Origiego, który zdołał wyjść na pozycję, przeczekał aż Salah w pięknym stylu opanował piłkę i wykończył strzałem podanie od tego drugiego. Celebracjom nie było końca.
Komentarze (0)